Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Grażyna Raszkowska 13.01.2015

Upadłości konsumenckiej nie da się łatwo wymazać

Od początku tego roku łatwiej jest ogłosić upadłość konsumencką. Ta zmiana prawa to krok w dobrym kierunku. Zgodnie z nowymi zasadami skrócony został maksymalny okres oddawania długów z pięciu do trzech lat. Dopuszczalne jest też umorzenie części należności. Wątpliwości budzi natomiast możliwość wykorzystywania przepisów przez nieuczciwych klientów.
Nowe przepisy ułatwiają ogłoszenie upadłości konsumenckiej, ale mogą pojawić się nierzetelni klienci.Nowe przepisy ułatwiają ogłoszenie upadłości konsumenckiej, ale mogą pojawić się nierzetelni klienci. foto: Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Konsumentowi, który ogłosi upadłość, instytucje finansowe zawsze będą się bardzo uważnie przyglądały – uważa Jerzy Bańka, wiceprezes Związku Banków Polskich, który był gościem radiowej Jedynki./Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Dopóki istnieje możliwość spłaty kredytu, to ciężko mówić o upadłości konsumenckiej – tłumaczy Aleksandra Łukasiewicz z Expandera, która była gościem na antenie PR 24./Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Do tej pory upadłość konsumencka była postępowaniem bardzo restrykcyjnym i najczęściej zbyt kosztownym dla zadłużonych konsumentów – mówi Olga Szewczyk z Federacji Konsumentów./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Olga Szewczyk z Federacji Konsumentów uważa, że mimo zmian przepisów, sądy nie zawsze będą przychylać się do wniosków o ogłoszenie upadłości konsumenckiej./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Nowe przepisy skracają maksymalny okres oddawania długów z 5 do 3 lat i przewidują możliwość umorzenia części należności – mówi Olga Szewczyk z Federacji Konsumentów./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Mecenas Piotr Zimmerman z kancelarii Zimmerman i Wspólnicy uważa, że dla banków sytuacja, w której dłużnik nie spłaca np. rat kredytu mieszkaniowego, powinna być czystym rachunkiem ekonomicznym./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Upadłość konsumencka powinna być traktowana jako ostateczność dla samych dłużników – sądzi Olga Szewczyk z Federacji Konsumentów./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
  • Zdaniem Piotra Zimmermanna, zmiany przepisów być może wymuszą zmianę polityki kredytowej banków./Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
Czytaj także

Teoretycznie osoba, która ogłosi upadłość konsumencką w tak zwanym trybie likwidacyjnym, co oznacza zlicytowanie majątku i w konsekwencji umorzenie części pozostałych jej zobowiązań, powinna mieć po trzech  latach „czystą kartę”. Oznacza to możliwość zaciągania kolejnych kredytów czy podpisywania umów, np. z operatorami telekomunikacyjnymi, czy też kupowania towarów i usług z odroczonymi terminami płatności.  Jednak zdaniem Jerzego Bańki, wiceprezesa Związku Banków Polskich, który był gościem radiowej Jedynki, takiemu konsumentowi instytucje finansowe będą się bardzo uważnie przyglądały.
-  Ci wszyscy kredytodawcy, pożyczkodawcy czy też firmy telekomunikacyjne, które przecież będą wiedzieć o tym, że wobec danej osoby ogłoszono upadłość likwidacyjną, raczej będą wstrzemięźliwe, co do możliwości zaciągania nowych kredytów przez nią - mówi Jerzy Bańka.   
Zwiększy się liczba chętnych
Czy liczba upadłości konsumenckich wzrośnie po wejściu w życie  nowej ustawy, na razie trudno jest oszacować. Chętnych do jej ogłoszenia może być jednak wielu.
-  Liczba osób, które będą chciały złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości, na samym początku będzie bardzo duża – mówi Jerzy Bańka. – Do tej pory funkcjonująca od sześciu lat ustawa była zbiorem martwych przepisów. Skutecznie ogłoszono upadłość tylko w kilkudziesięciu przypadkach – przypomina gość Jedynki.   
Decydować będą sądy
O tym, czy tych upadłości będzie dużo, zdecydują sądy, a czas pokaże, jak będą orzekały.  
- Jeżeli sąd badając daną sprawę, uzna, że konsument dopuścił się rażącego niedbalstwa w dokonywaniu czynności, które doprowadziły do zadłużenia, lub wynika ono z jego umyślnej winy, to będzie to przesłanka wyłączająca możliwość ubiegania się o upadłość konsumencką – mówi Olga Szewczyk z Federacji Konsumentów.
Instytucje mają długą pamięć
Pytanie tylko, co to znaczy rażące zaniedbanie w rozumieniu sądu?
– Będą to szczególne przypadki, kiedy okaże się, że konsument świadomie zaciągnął takie zadłużenie, kiedy z góry było wiadomo, że nie będzie w stanie go spłacić. Zaciągnął je z tą myślą, aby następnie uwolnić się od długu bez potrzeby dokonywania jakichkolwiek spłat. Musimy pamiętać o tym, że upadłość konsumencka nie może być postrzegana jako szczególne dobrodziejstwo – przestrzega Jerzy Bańka.
W jego opinii priorytet powinien być nadany przede wszystkim możliwości zawarcia układu pomiędzy wierzycielami a dłużnikiem.
– Gdy dojdzie do takiego polubownego porozumienia w przedmiocie umorzenia części długu i częściowej spłaty długu, wówczas nie będziemy mieli do czynienia ze stygmatyzacją klienta – mówi rozmówca radiowej Jedynki. Oznacza to, że w dalszym ciągu taka osoba będzie uznawana za wiarygodną. – Taką, która umiała dogadać się ze swoimi wierzycielami – dodaje gość Jedynki.
Jak zmienia się sytuacja kredytobiorcy?
Do tej pory, jeśli ktoś nie spłacał np. kredytu hipotecznego, groziła mu strata domu czy mieszkania. Mogły być one sprzedane, a środki ze sprzedaży były przeznaczane na spłatę zobowiązań wobec banku. Czy teraz coś się zmieni? W opinii wiceprezesa ZBP – niewiele.
– Jeśli nie dojdzie do zawarcia układu między wierzycielem a dłużnikiem, to po ogłoszeniu upadłości, syndyk przeprowadzi postępowanie związane ze sprzedażą tej nieruchomości. Zaspokoi wierzycieli z uzyskanej kwoty, pokryje koszty postępowania i jedynie ta część, której nie udało się zaspokoić, bo np. cena uzyskana ze sprzedaży była zbyt niska albo dług większy, będzie mogła być umorzona – wyjaśnia Jerzy Bańka.
I to pod szczególnymi warunkami: dłużnik musi się wywiązywać z tzw. planu spłaty, nałożonego na trzy lata przez sąd.
Gość Jedynki przypomina, że banki na mocy przepisów ustawowych są zobowiązane do uzyskania odpowiednich zabezpieczeń prawnych.
– Stąd wartość hipoteki najczęściej jest większa niż wartość długu – mówi wiceprezes ZBP.
Ryzyko nadużyć
Wiele osób wzięło kredyty we frankach szwajcarskich, wtedy gdy kurs do złotego był korzystny. Obecnie okazuje się, że wartość mieszkania jest zdecydowanie niższa od wartości kredytu. Czy nie zachodzi obawa, że część zadłużonych będzie chciała wykorzystać upadłość konsumencką, by pozbyć się długu?
– Jestem przeciwny wykorzystywaniu instytucji upadłości konsumenckiej jako cudownego sposobu na pozbycie się długów. Długi trzeba spłacać. Natomiast są szczególne sytuacje losowe, rodzinne, spowodowane chorobą czy śmiercią, kiedy państwo może wkroczyć i w sposób władczy zredukować zadłużenie. Do tego służyć powinna instytucja upadłości konsumenckiej – mówi gość Jedynki.
I dodaje, że sądy na pewno nie pozwolą na nadużywania tej możliwości prawnej.
Banki będą musiały zmienić podejście
Zdaniem Piotra Zimmermana z kancelarii Zimmerman i Wspólnicy nowa ustawa dotycząca upadłości konsumenckiej zmieni podejście banków do osób zadłużonych.  
– To takie szersze otwarcie oczu banków na to, że również częściowo odpowiadają one za pomoc kredytobiorcom w spłaceniu kredytu. Również w interesie wierzyciela leży to, żeby dłużnik przetrwał, mógł normalnie funkcjonować, żeby umożliwić mu zarabianie, wypchnąć go z szarej strefy. Ale to bez ustępstw ze strony wierzyciela się nie uda – mówi.
Wyjściem jest możliwość zawarcia układu
– Taka opcja jest przewidziana w nowych przepisach. I to jest bardzo duży postęp, który ta ustawa niesie. Jednak dopiero po ogłoszeniu upadłości. Zabiegaliśmy o to, by jeszcze na wstępnym etapie, kiedy zostaje złożony wniosek, była taka możliwość i aby sąd nakłaniał wręcz strony do zawarcia ugody. Niestety to zostało odrzucone, z dużą szkoda dla konsumentów – uważa Jerzy Bańka.
Z bankiem można też oczywiście zawrzeć ugodę, zanim złoży się wniosek o upadłość.
–  Można zabiegać o restrukturyzację. To jest trudne i wymaga ustępstw – ocenia rozmówca Jedynki.
Na jakie ustępstwa można liczyć ze strony banku?
Zdaniem przedstawiciela ZBP jest cała paleta możliwości. – Mogą to być wakacje kredytowe, obniżenie oprocentowania, zawieszenie naliczania odsetek. Każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnych uzgodnień – podkreśla gość Jedynki.
I przypomina, że bank nie ma żadnego interesu w tym, by doprowadzać do usuwania ludzi z mieszkań, jako że ponosi w ten sposób starty nie tylko wizerunkowe, ale i finansowe. – To jest ostateczność  – podkreśla Jerzy Bańka.
Korzyści dla banków
Jednak ze zmian w prawie nie skorzystają wyłącznie konsumenci. Te regulacje, wbrew pozorom, są korzystne także dla banków, mówi prawnik Piotr Zimmerman.
- Ponieważ umorzenie niezapłaconych zobowiązań w toku postępowania upadłościowego umożliwia skorzystanie z tzw. tarczy podatkowej, taka wierzytelność staje się natychmiast kosztem, a w  związku z tym łatwiej ją zdjąć z bilansu banku i całkowicie rozliczyć jako stratę poniesioną teraz, umożliwiającą np. zmniejszenie obciążeń podatkowych – wyjaśnia prawnik.
Jednak czy banki rzeczywiście będą postrzegać nowe przepisy związane z upadłością jako swoją korzyść – okaże się w praktyce.
Tylko dla tych, którzy naprawdę nie dają rady
Umorzenie długu jest także, w wyjątkowych sytuacjach, możliwe nawet bez zaspokojenia wierzycieli i ustalenia planu spłat. Zawsze jednak upadłość przysługuje wyłącznie osobom, które są w kryzysowej sytuacji i nie są już w stanie spłacać swoich należności – tłumaczy Aleksandra Łukasiewicz z Expandera, która była gościem Polskiego Radia 24.
– Dopóki istnieje możliwość spłaty kredytu, to ciężko mówić o upadłości konsumenckiej. Dlatego że upadłość przysługuje osobom, które z definicji nie są w stanie obsługiwać swoich zobowiązań. Czyli nie jest to furtka dla osób, które jeszcze spłacają kredyt, ale dochodzą do wniosku, że chyba się przeliczyły ze swoimi możliwościami. Upadłość konsumencka jest dla tych, którzy utracili płynność finansową – podkreśla ekspertka.
Do tej pory prawie nikt nie korzystał
Z możliwości ogłoszenia upadłości skorzystała dotychczas niewielka liczba konsumentów. Teraz może się to zmienić – ale nie tylko to –  dodaje ekspertka.
–   Mam nadzieję, że zmiana prawa upadłościowego spowoduje również zmianę nastawienia instytucji finansowych, które będą chciały bardziej elastycznie i szybciej rozmawiać z kredytobiorcami. Dlatego dla instytucji będzie to alternatywa: albo znajdziemy porozumie, albo finalnie klient ogłosi upadłość i otrzymam tyle, ile wynika z trzyletniego planu spłat. Albo nawet nic, jeśli klient nie ma z czego spłacać – podkreśla gość PR 24.
Dziś problemy ze spłatą długów ma w Polsce ponad 2,3 mln osób, a ich zobowiązania przekraczają 40 mld zł.
Robert Lidke, Justyna Golonko, Karolina Mózgowiec, Grażyna Raszkowska

''