Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 10.12.2015

Mocny dolar wyhamowuje spadek cen ropy. A Fed może jeszcze podnieść stopy procentowe

Dla naszych portfeli to dobra informacja: od wielu miesięcy tanieje ropa naftowa, co przekłada się na niższe ceny paliw. To dobrze też dla Polski, która jest importerem tego surowca. Jednocześnie jednak niskie ceny ropy mają negatywny wpływ na polskie górnictwo.
Posłuchaj
  • Ropa szybko tanieje i cena Brent zanurkowała pod 40 dolarów za baryłkę. A to jest naprawdę wydarzenie – wyjaśnia gość radiowej Jedynki Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Wszedł nowy gracz, w postaci USA, które do tej pory były największym importerem ropy, a teraz w perspektywie kilku lat mogą stać się samowystarczalne – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Kamil Maliszewski, analityk DM mBanku. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Gospodarka na niskich cenach surowców może zarówno zyskiwać, jak i tracić. Wszystko zależy od tego, w jakim stopniu jest od nich uzależniona – wyjaśnia Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Chociaż nie jesteśmy uzależnieni od surowców tak jak Rosja, to jednak niskie ceny węgla przyczyniają się do kłopotów górnictwa – podkreśla Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Kierunek obniżek cen ropy naftowej wymusi też reformę przemysłu w stronę zmniejszania kosztów, co jest korzystne dla obywateli – wyjaśnia Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Spadek cen ropy to zysk dla kierowców, dla firm i dla rafinerii, które generują rekordowe marże w tym roku – podkreśla Kamil Kliszcz z Domu Maklerskiego mBanku. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dzisiaj cena ropy jest na poziomie nieakceptowalnym w stosunku do kosztów poszukiwania i wydobycia, ale pod koniec 2016 zarysuje się optymalny poziom cen ropy i gazu – ocenia Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W przyszłym roku nie można liczyć na dalsze obniżki cen ropy naftowej, bo presja na ropę będzie się zmniejszać – uważa Kamil Kliszcz z Domu Maklerskiego mBanku. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Potrzebna jest rekonstrukcja przemysłu, związanego też z przetwórstwem ropy, by wprowadzić konieczne innowacje i nowoczesne rozwiązania – zauważa Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W ślad za taniejącą ropą idą też obniżki cen gazu na światowych giełdach. Co też przekłada się na ceny gazu na polskim rynku – zwraca uwagę Kamil Kliszcz z Domu Maklerskiego mBanku. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Ceny ropy naftowej są rekordowo niskie, za baryłkę trzeba obecnie zapłacić ok. 40 dolarów. Jej producenci nie zwalniają jednak tempa i ustanawiają kolejne rekordy w podaży surowca.

OPEC kontra ropa z łupków

Na światowym rynku mamy konkurencję dwóch wielkich grup producentów. Jedna to OPEC, a druga to Stany Zjednoczone. OPEC w październiku 2014 roku wypowiedział wojnę, głównie USA i ropie łupkowej, która wtedy przebojem zdobywała rynek.

– OPEC doszedł do wniosku, że traci udział w rynku, co groziło zmarginalizowaniem tej wielkiej organizacji. I dlatego jej członkowie postanowili, że obniżą ceny, podwyższając produkcję. Ich plan strategiczny się udał. Ponieważ od marca 2015 roku mamy spadek wydobycia w Stanach Zjednoczonych, o ok. 0,5 mln baryłek. To jest tyle, ile Polska zużywa rocznie. A kilka dni temu OPEC jeszcze bardziej „poluzował zawory”, otworzył produkcję, bo w ogóle nie ograniczył swoich członków. A wiadomo, że na rynek ma wejść Iran. I to jest tło ostatnich kilku dni, kiedy ropa szybko tanieje i cena Brent, czyli tego podstawowego rodzaju ropy dla Europy, zanurkowała pod 40 dolarów za baryłkę. I to jest naprawdę wydarzenie – wyjaśnia gość radiowej Jedynki: Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw.

Jak dodaje Kamil Maliszewski, analityk Domu Maklerskiego mBanku, taktyka tych największych graczy, takich jak Arabia Saudyjska, jest dość jasna: sprowadzono ceny na tyle nisko, żeby ta produkcja była cały czas rentowna i przynosiła zyski.

– Ponadto rezerwy są tak ogromne, że spokojnie przez rok, dwa, trzy można pokrywać ten niedobór środków ze sprzedaży ropy wcześniejszymi nadwyżkami. Ta polityka ma doprowadzić do tego, aby tych inwestorów, którzy włożyli środki w ropę łupkową w USA – z tego rynku wyrzucić. Aby nie powstawały tam nowe wieże wiertnicze, żeby produkcja w USA została ograniczona, co pozwoliłoby odzyskać przynajmniej część udziałów w rynku państwom kartelu. Ta polityka z naszego punktu widzenia, czyli osób, które tankują swoje samochody, jest bardzo korzystna, ponieważ za paliwa płacimy zdecydowanie mniej – ocenia gość Polskiego Radia 24.

Tania ropa to korzyść – albo strata

Czy to zalewanie rynku ropą może odbić się negatywnie na gospodarce światowej? Zdaniem gościa Jedynki – nie.

– Ponieważ te kraje, które importują, cieszą się. Natomiast takie kraje jak Arabia Saudyjska czy Rosja, czyli eksporterzy, przestają dostawać corocznie górę pieniędzy za swoją ropę. I te kraje np. zaczynają normalnie pożyczać środki na rynkach finansowych, chociaż jeszcze niedawno same wkładały do tych światowych rynków finansowych. I np. Rosja, która do tej pory miała albo nadwyżkowy, albo zrównoważony budżet, na przyszły rok przewiduje deficyt rzędu 3 proc. Co jest wręcz rewolucją – zwraca uwagę Andrzej Szczęśniak.

Czyli kraje, które produkują, odczują straty, a importerzy mają powody do radości. My jako kraj też się cieszymy. Ponieważ po raz pierwszy od 25 lat mamy pozytywny bilans handlu międzynarodowego. To znaczy więcej eksportujemy, niż importujemy.

– Do tej pory było to dokładnie odwrotnie, a teraz dzięki taniej ropie, mamy sytuację, gdy można powiedzieć, że nareszcie nasza gospodarka zarabia, a nie wydaje – dodaje ekspert rynku paliw.

Jak dolar rządzi rynkiem paliw?

Paliwa potaniały w pewnym momencie i te obniżki się zatrzymały. Ale mamy też droższego dolara.

– Cena benzyny na stacji nie wynika tylko z cen ropy naftowej i dolara, ale też z takich stałych punktów jak akcyza, VAT itd. Ale i tak te ceny są niższe niż w 2014 roku, ok. 50 gr/l. I na wielu stacjach zobaczymy przed Świętami Bożego Narodzenia ceny diesla i benzyny 95-oktanowej poniżej 4 zł. A to są poziomy, których nie doświadczaliśmy od dawna – przypomina Kamil Maliszewski.

I dodaje, że dolar na przestrzeni ostatniego 1,5 roku umocnił się o 30 proc. Więc gdyby nie spadki cen ropy, to te paliwa w Polsce zdecydowanie by podrożały, ze względu na siłę amerykańskiego dolara. – I ze względu na to, co widzimy na globalnych rynkach: słabość euro i słabość złotego, która przyspieszyła w ostatnich tygodniach. I ten trend był dość niepokojący.

Górnictwo traci przez tanią ropę

Dla Polski, jako dla importera ropy, teoretycznie im niższa cena surowca, tym lepiej. Natomiast ten obraz nie jest taki jednowymiarowy.

– Trzeba pamiętać o tym, że taniejąca ropa i taniejące surowce energetyczne na świecie mają też swoje negatywne implikacje dla polskiej gospodarki. Chociażby poprzez ceny węgla, które generują strukturalne problemy w tej chwili w całym sektorze górniczym – podkreśla Kamil Kliszcz z Domu Maklerskiego mBanku.

Bowiem rynek jest połączony. Rynek różnych surowców energetycznych już jest jakby zintegrowany, chociaż jeszcze nie do końca. I rzeczywiście te cykle wysokich i niskich cen są po prostu bardzo podobne.

– Polski węgiel odczuł już te niskie ceny w ubiegłym roku. I to go powaliło na kolana. I wydaje mi się, że to nie te dzisiejsze spadki cen ropy są przyczyną kłopotów, ale właśnie poprzednia górka cenowa węgla, która w ubiegłym roku już nie istniała. W zeszłym roku polskie kopalnie już nie dawały rady z kosztami i nie mogły nadążyć za tymi niskimi cenami. Rynki są połączone. To, co zyskujemy na ropie, to odbija się na sytuacji polskiego górnictwa, która rzeczywiście jest trudna, z powodu niskich cen – dodaje Andrzej Szczęśniak.

Importerzy prognozują podwyżki

Ropa na razie jest tania, a być może w niedługim czasie będzie jeszcze tańsza, ale nie będzie tak zawsze. Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos, uważa, że na przestrzeni kilkunastu miesięcy jej cena zdecydowanie wzrośnie.

– Myślę, że na koniec przyszłego roku zarysuje się w miarę optymalny poziom cen ropy i gazu, w granicach 80–90 dolarów za baryłkę, ale to jeszcze nie będzie rok 2016. To będzie odbywać się stopniowo, powoli, raczej w roku 2017, 2018 – prognozuje.

Jakie czynniki będą windowały cenę ropy naftowej?

To problem równowagi popytu i podaży. Dzisiaj mamy sytuację, kiedy rynek jest zalewany przez ropę, przede wszystkim z OPEC, ale też bardzo szybko rośnie zużycie surowca.

– Już ten trzeci kwartał, który minął, pokazał, że szybciej rośnie konsumpcja niż produkcja. Oczywiście jest jeszcze nadwyżka ropy na rynku, natomiast to idzie ku temu, aby rynek się zrównoważył. I wtedy bardzo możliwe jest, że ceny wzrosną – ocenia gość Jedynki.

Ale z tymi prognozami cen trzeba uważać, ponieważ niektóre firmy finansowe mówią dzisiaj, że ropa niedługo będzie kosztowała 20 dolarów, a półtora roku wcześniej prognozowały cenę 150 dolarów…

– Dzisiaj te prognozy cenowe są zwykle ekstrapolacją ostatnich trendów. I są bardzo, bardzo ryzykowne – dodaje Andrzej Szczęśniak.

Czy obecna cena ropy świadczy o dobrym stanie gospodarki?

Jeśli przyjąć cenę ropy za wskaźnik koniunktury na świecie, to wynika z tego, że kryzys będzie odchodził w zapomnienie.

– Pytanie tylko, czy cena ropa jest powodem, czy objawem? W 2008 roku, kryzysowym, cena ropa bardzo dobrze wskazywała sytuację rynków finansowych. Dzisiaj też mamy na rynkach ogromne zaniepokojenie, ale ono wynika głównie z tego, że czekamy na 17 grudnia, gdy Fed ogłosi, lub też nie, podwyżkę stóp procentowych. Wszyscy obstawiają, że podniesie. I kapitały, pieniądze uciekają z tych rynków ryzykownych, takich jak rynek ropy, ale też polska giełda – tłumaczy gość Jedynki.

Pieniądze uciekają do USA, bo tam jest koniunktura, tam jest nadzieja na wyższe zyski, a na rynkach – czy to peryferyjnych, takich jak Polska, czy też na rynku bardzo ryzykownym, takich jak papiery finansowe ropy naftowej – następuje ucieczka kapitału.

– I tutaj czeka nas niezła huśtawka przez najbliższe miesiące, ponieważ ten wielki zwrot w Stanach Zjednoczonych był bardzo długo odkładany. I dzisiaj nie wiadomo, jak się zachowa globalny rynek w sytuacji, gdy w Europie są np. ujemne stopy procentowe, a w USA, czyli na tym najpewniejszym, najsolidniejszym rynku będą większe stopy procentowe. Już dzisiaj widać, że obstawiany jest taki scenariusz, z podwyżką stóp procentowych, i pieniądze płyną, żeby zająć miejsce w USA. Przez to polski rynek giełdowy też cierpi – zauważa Andrzej Szczęśniak.

Jak prognozuje Kamil Maliszewski, przekroczenie przez dolara poziomu 4 zł jest raczej trwale przesądzone, ale ze względu na to, że ten kurs wzrósł już bardzo silnie na przestrzeni ostatnich lat, to może wynosić ok. 4,20–4,30 zł.

Co będzie z graczem nr 2, czyli z Rosją?

Wyjątkowo niskie ceny ropy naftowej mogą być dla takiego eksportera jak Rosja katastrofą.

– Zależy, jak niskie będą te ceny. Ta cena, która jest dzisiaj, to jeszcze nie jest katastrofa. Oznacza przede wszystkim koniec czasów deszczu pieniędzy. Rosja ma średnie koszty wydobycia do 15 dolarów za baryłkę. To, co jest powyżej 15, a na pewno powyżej 25 dolarów, jest zabierane do budżetu Federacji Rosyjskiej. Czyli kiedy kupowaliśmy od Rosji ropę po 110 dolarów, to 70–80 proc. tej ceny szło bezpośrednio do budżetu rosyjskiego – zaznacza gość Jedynki.

Ale też świat działa w warunkach tzw. petrodolara. Co oznacza, że pieniądze za ropę, które państwa niby dostawały, tak naprawdę zostawały na rynkach finansowych. Dzisiaj rynki finansowe boją się tego, że te państwa już nie będą dokładać pieniędzy z ropy, tylko będą wręcz zabierać te pieniądze, co pogorszy sytuacje sektora finansowego.

– Także Rosja jest na pewno ważnym graczem, jako drugi eksporter na świecie, ale żeby tam nastąpiła katastrofa, to trzeba ceny poniżej 20 dolarów za baryłkę – ocenia Andrzej Szczęśniak.

Jednak warto pamiętać, że Rosja prawie połowę dochodów budżetowych czerpie z eksportu właśnie ropy naftowej.

Surowce i korzystne, i niebezpieczne dla gospodarki

Tańsza ropa to dobra wiadomość dla kierowców, ale cała gospodarka na niskich cenach surowców może zarówno zyskiwać, jak i tracić. Wszystko zależy od tego, w jakim stopniu jest od nich zależna.

I chociaż Polska nie jest uzależniona od surowców tak jak Rosja, to jednak niskie ceny miedzi uderzają w naszego największego producenta czyli KGHM, a niskie ceny węgla przyczyniają się do kłopotów górnictwa.


Błażej Prośniewski, Krzysztof Rzyman, Sylwia Zadrożna, Małgorzata Byrska