Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 13.01.2016

Polska awansowała do grupy krajów o wysokim dochodzie na mieszkańca

PKB na głowę mieszkańca w Polsce wynosi 70 proc. średniej unijnej. Gdy wstępowaliśmy do UE, prawie 12 lat temu, nie przekraczał nawet połowy.
Posłuchaj
  • Fakt, że jesteśmy w grupie krajów rozwijających się oznacza również, że jesteśmy bardziej podatni na zawirowania rynkowe i nastroje inwestorów – zauważają eksperci na antenie radiowej Czwórki. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Nadrabiamy więc dystans w zakresie rozwoju gospodarczego w stosunku do innych krajów unijnych, ale ciągle jeszcze dużo pracy przed nami.

Coraz lepsze oceny polskiej gospodarki

I chociaż Polska notuje stabilny i przyzwoity wzrost gospodarczy, to w dalszym ciągu należymy do gospodarek rynków wschodzących albo inaczej mówiąc – rozwijających się.

– W postrzeganiu inwestorów międzynarodowych Polska nadal jest w grupie rynków rozwijających się. Jesteśmy w tym samym koszyku inwestycyjnym, do którego należą kraje Europy Środkowej, ale również kraje azjatyckie czy Ameryki Południowej. Natomiast pod względem dochodu na głowę, to choć wciąż dużo nam brakuje do krajów Europy Zachodniej, to jednak stopniowo wspinamy się po tej drabince. I już np. w klasyfikacji Banku Światowego przeskoczyliśmy z grupy krajów o średnim dochodzie do grupy krajów o dochodzie wysokim – wyjaśnia Piotr Bielski, ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Polska prymusem rynków wschodzących

Grupa krajów rozwijających się jest bardzo duża i zróżnicowana. I mimo że jesteśmy tu razem z takimi krajami jak Chiny, Indie czy Brazylia, to jednak nasza gospodarka radzi sobie dużo lepiej.

– Polska należy do krajów, które były wśród rynków rozwijających się zaliczane do tych bardziej bezpiecznych i faktem jest to, że gdy osłabiały się waluty wschodzące, to polski złoty zazwyczaj tracił najmniej – zwraca uwagę Piotr Bielski.

To jednak, że przez inwestorów nadal jesteśmy traktowani jako gospodarka wschodząca ma też swoje konsekwencje.

– Inwestorzy zagraniczni, myśląc o inwestycjach np. w Polsce powinni liczyć się z większym ryzykiem podjęcia takich wysiłków inwestycyjnych w naszym kraju. Ale z drugiej strony mogą też liczyć w tym samym czasie na wyższe zyski. To jest taka podstawowa zasada, która odróżnia nas od rynków zaawansowanych, takich jak gospodarka niemiecka czy brytyjska – wyjaśnia Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale.

Fakt, że jesteśmy w grupie krajów rozwijających się oznacza również, że jesteśmy bardziej podatni na zawirowania rynkowe i nastroje inwestorów.

Kryteria oceny dla inwestujących

Inwestorzy, oceniając dany kraj, patrzą na poziom jego rozwoju gospodarczego, czyli na dochód na głowę mieszkańca, na dane makroekonomiczne – na inflację i deficyt rachunku obrotów bieżących. Oceniają też stabilność systemu finansowego. I pod wieloma względami nasza gospodarka bardziej już przypomina kraj rozwinięty niż wschodzący. Powinniśmy jednak dążyć do tego, aby wyróżniać się w grupie gospodarek wschodzących.

– Pomaga nam na pewno wzrost gospodarczy i ta różnica, przynajmniej pod względem różnic dochodowych, zmniejsza się. Natomiast oprócz tego powinniśmy w dalszym ciągu zwracać uwagę na dwa istotne aspekty: instytucjonalny, czyli na ile nasz rynek kapitałowo-finansowy będzie się rozwijał. I jeszcze jeden element – w jaki sposób tworzone jest prawo – wyjaśnia Jarosław Janecki.

Ważne są też oceny ratingowe. Te najnowsze, na temat naszego kraju – dwie światowe agencje opublikują już 15 stycznia.

Sylwia Zadrożna, mb