Jakub Mielnik ocenił, że coś zawiodło, ale należy pamiętać, że ani w interesie Polaków, ani Ukraińców nie jest skakanie sobie do gardeł. – Tego typu prowokacje są obliczone na skonsumowanie w rosyjskich mediach – podkreślił. Mielnik przypomniał, że mimo trudnej sytuacji i aneksji Krymu, nie doszło na Ukrainie do rozpadu obozu patriotycznego, a kraj ma się całkiem nieźle. – To też jest jeden z elementów, dla których Rosjanie robią różne nerwowe ruchy – powiedział.
Olga Popowycz wskazywała, że różne media podchwyciły to w różny sposób, co mogło mieć minimalny wpływ na skrajne środowiska, mówiące o tym, że nie może być dobrych relacji między Polską a Ukrainą. – Może w Moskwie sądzą, że im więcej będzie takich akcji, tym będzie to miało szerszy oddźwięk i szersze znaczenie – mówiła.
Zdaniem Bartosza Rydlińskiego, jesteśmy świadkami wojny hybrydowej. Dlatego Polska i Ukraina również powinny podchodzić do tego wydarzenia medialnie. – Nie tylko wystosowując sygnał, że nie będzie zgody na prowokacje, ale chociażby pokazując szybko odrestaurowane cmentarze. Chodzi o to, by jasno i klarownie pokazywać, że jest odpowiedz, nie tylko deklaracja – wyjaśniał.
Gość przypomniał także, że "gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze”. – Ostatnie protesty na Białorusi i w Federacji Rosyjskiej mają charakter ekonomiczny. Choćby dlatego te prowokacje mają stworzyć poczucie zagrożenia poza Rosją – przekonywał.
Popowycz wyjaśniała, że Rosja już od 2014 roku próbuje pozbawić Ukrainę sojusznika na Zachodzie. Rozumie, że wsparcie Polski jest bardzo ważne. – Strzelanie do konsulatów, to musiało według Rosji wywołać taki efekt, że zacznie się mówić o tym, iż na Ukrainie nie jest bezpiecznie dla Polaków – zaznaczyła.
Więcej w nagraniu.
Gospodarzem programu był Tomasz Wróblewski.
Polskie Radio 24/ip
Debaty Poranka w Polskim Radiu 24 - wszystkie audycje
____________________
Data emisji: 30.03.2017
Godzina emisji: 9:18