Z żądaniem wycofania się z obchodów zwróciło się do ministra kultury Prawo i Sprawiedliwość. Bogdan Zdrojewski tłumaczył w Polskim Radiu, że nie należy podejmować decyzji pod wpływem chwili i trzeba przeanalizować sytuację. Program obchodów został opracowany w 2012 roku i według ministra, jest na tyle skomplikowany, że "nie można tak z dnia na dzień podejmować decyzji, które dotyczą wielu podmiotów”.
- Jeżeli dojdzie do zorganizowania tego roku, to może być niewypał, bo nie będzie publiczności - obawia się Eliza Olczyk z "Rzeczpospolitej". Dziennikarka, która była gościem audycji " W samo południe" zauważa, że w Polsce panują teraz antyrosyjskie nastroje. Jej zdaniem, impreza jest organizowana przez polityków, więc ma charakter polityczny. - Publiczność waląca tłumnie na wydarzenia byłaby wykorzystana propagandowo w Rosji. Kontynuowanie przygotowań do obchodów nie jest dobrym pomysłem - podsumowuje Olczyk.
Powściągliwy w ocenie jest Michał Komar, publicysta i profesor Collegium Civitas. Przyznaje w radiowej Jedynce, że brakuje mu wiarygodnych informacji, aby wyrobić sobie zdanie. Według Komara, trzeba poczekać kilka tygodni, żeby zobaczyć jak będzie się rozwijała sytuacja na Ukrainie i co zrobi Zachód.
Wojciech Maziarski z "Gazety Wyborczej” jest w tej sprawie bardzie zdecydowany i uważa, że powinniśmy zorganizować Rok Rosyjski, ale na innych zasadach. Ponieważ impreza jest firmowana przez rządy, to zdaniem publicysty, należy wymówić umowę, a wydarzenia przygotować z organizacjami krytycznymi wobec Putina.
Rozmawiał: Jan Ordyński
iz/ag