1 maja dla otworzyły się rynki pracy w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Oznacza to, że od początku miesiąca ma być na po prostu łatwiej znaleźć pracę za granicą. Zlikwidowano bariery formalno-prawne związane z zatrudnianiem pracowników, problemem jednak wciąż są kwestie uznawania kwalifikacji.
– Chodzi o różnice w systemach kształcenia, a co za tym idzie, w uznawaniu dyplomów. Dotyczy to zarówno pana ślusarza, stolarza czy mechanika, ale także pani pielęgniarki i lekarza – wyjaśnia Anna Kardymowicz.
W Niemczech każdy land rządzi się swoimi prawami, a w całym kraju jest około 160 instytucji certyfikujących. Oczekiwanie na potwierdzenie kwalifikacji potrafi ciągnąć się pół roku i dłużej. Nowe przepisy prawne mają zagwarantować, że czas weryfikacji nie przekroczy trzech miesięcy.
Zarówno w Polsce jak i innych krajach, otwarcie granic spowodowało wysyp firm pośredniczących w szukaniu pracy. Nie dajmy się zwieść! Brak dokładnych informacji o firmie i osobie kontaktowej, a w zamian tylko numer komórkowy czy mail, to pierwsze przesłanki, że możemy mieć do czynienia z oszustami.
Więcej na ten temat dowiecie się słuchając rozmowy Romka Wójcika z Anną Kardymowicz, którą znajdziecie w ramce z prawej strony.
KaW