Kilkunastu Tatarów przyszło przed ambasadę z kartkami, na których wypisali imiona i nazwiska poszukiwanych aktywistów. Według uczestników akcji od zajęcia Krymu przez Rosję w 2014 roku porwanych zostało tam 15 osób. Według portalu Hromadske "jeszcze dziewięć osób, które uznawane były zaginione, odnaleziono po śmierci".
- Nie widzimy efektywnych śledztw w ani jednej sprawie dotyczącej zaginięć, czy zabójstw, do których doszło na Krymie – powiedział podczas protestu działacz tatarski, Sinawer Kadyrow, cytowany przez portal Hromadske.
Tatarzy protestowali przed ambasadą Rosji, oburzeni wiadomością o zaginięciu ich kolejnego rodaka, Erfana Osmanowa, ze wsi Fontany pod Symferopolem. W niedzielę wyszedł do pracy w piekarni i od tego czasu nie ma z nim kontaktu.
Zgromadzeni mówili także m.in. o członku kongresu Tatarów krymskich Erwinie Ibrahimowie, który zaginął w maju w mieście Bakczysaraj. Również jego los nie jest znany. Od września 2014 roku nie ma żadnych wiadomości o 19-letnim synu i 23-letnim kuzynie aktywisty Abdureszita Dżepparowa. Według świadków zostali porwani.
17 Tatarów w aresztach
Przewodniczący działającego obecnie na Ukrainie Medżlisu, organu samorządu tatarskiego, Refat Czubarow alarmował przed kilkoma dniami, że obecne krymskie władze przetrzymują w aresztach 17 Tatarów. - Jest to 17 patriotów Ukrainy, którzy są represjonowani przez okupantów za wierność wobec ukraińskiego państwa, wierność wobec religii i godną postawę na okupowanym Krymie – mówił.
TVN24/x-news
Rosja zaanektowała należący do Ukrainy Krym w marcu 2014 roku po referendum, które Tatarzy zbojkotowali, przez co narazili się na prześladowania.
Przed aneksją Tatarzy stanowili 12-15 proc. ludności Krymu. Po zajęciu półwyspu przez Rosjan część z nich schroniła się na Ukrainie. Tatarzy, których władze ZSRR deportowały w 1944 roku z Krymu do Azji Środkowej w związku z oskarżeniami o kolaborację z III Rzeszą, powrócili na półwysep dopiero w połowie lat 80.
PAP/koz