Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Małgorzata Byrska 28.06.2016

Zamówienia publiczne: jak pracownicy i małe oraz średnie firmy skorzystają na nowej ustawie

Ustawa o zamówieniach publicznych czeka już tylko na podpis Prezydenta RP. Zawarte w niej rozwiązania są istotne i dla małych oraz średnich firm, i dla pracowników firm startujących w przetargach.
Posłuchaj
  • Zmian będzie sporo. Ponieważ ustawa o zamówieniach publicznych nie tylko wdraża dyrektywę unijną, ale też realizuje postulaty, które są zawarte w Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju – wyjaśnia gość Jedynki Mariusz Haładyj, wiceminister rozwoju. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Ustawa – Prawo zamówień publicznych wejdzie w życie po upływie 14 dni od jej ogłoszenia. I wtedy czeka nas wiele zmian. Można się spodziewać, że nawet już w połowie lipca zaczną obowiązywać m.in. wymogi zatrudniania na etat w firmach ubiegających się zamówienia publiczne, i skończy się dyktat najniższej ceny.

Wykonawca ma pierwszeństwo

Do tej pory często w przetargach wygrywały firmy, najczęściej zagraniczne, które zlecały mniejszym przedsiębiorstwom wykonywanie zadań objętych zamówieniem publicznym. Teraz, dzięki nowym przepisom, małe i średnie firmy będą miały większe szanse na wygrywanie przetargów publicznych.

– Zmian będzie sporo. Ponieważ ta ustawa nie tylko wdraża dyrektywę unijną, ale też realizuje postulaty, które są zawarte w Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Jeżeli chodzi o małe i średnie firmy, to przede wszystkim mamy tu kwestie związane z problemem, który był podnoszony przez przedsiębiorstwa głównie z branży budowlanej. Czyli żeby była możliwość żądania przez zamawiającego osobistego wykonania zamówienia przez firmę biorącą de facto zamówienie. Problem był taki, że były firmy, które jedynie organizowały grupę przedsiębiorstw, natomiast polskie firmy były sprowadzane głównie do roli podwykonawców – wyjaśnia gość Jedynki Mariusz Haładyj, wiceminister rozwoju.

Natomiast po wprowadzonych zmianach przepisów, to wykonawca będzie miał pierwszeństwo.

– Teraz firma, która posiada potencjał pracowniczy, która posiada potencjał sprzętowy, organizacyjny będzie miała dużo większe szanse wygrania przetargu, niż firma tzw. teczka, bazująca tylko i wyłącznie na potencjale osób trzecich – podkreśla Mariusz Haładyj.

Cena to tylko 60 proc. kryteriów

Obecnie kryterium najniższej ceny było decydujące, i nadal będzie istotne dla firm małych i średnich. Ale tutaj wprowadzona jest bardzo duża zmiana.

– Cena będzie mogła być takim dominującym kryterium, przekraczającym 60 proc. tylko w takim przypadku, jeżeli zamawiający opisze przedmiot zamówienia wskazując standardy, jakim to zamówienie ma odpowiadać. Czyli wszędzie tam, gdzie zamawiający będą w sposób ogólny opisywali przedmiot zamówienia, to wszędzie tam maksymalnie 60 proc. kryteriów będzie mogła stanowić cena – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

Duże znaczenie dla małych i średnich firm będzie mieć ograniczenie obciążeń biurokratycznych. Chodzi np. o to, że jedynie wykonawca, który złożył najkorzystniejszą ofertę, będzie zobowiązany do przedstawienia dokumentów potwierdzających brak podstaw wykluczenia i spełnienie warunków udziału w postępowaniu.

Ważne kryteria poza cenowe

Przy rozstrzyganiu przetargów będą brane pod uwagę także inne okoliczności i wskaźniki, oprócz oczywiście ceny.

– Chociażby, jakość usług. Jeśli np. chodziłoby o zamówienie polegające na sprzątaniu, to zamawiający będzie mógł określić, że osoby biorące udział w tym zleceniu muszą mieć odpowiednie doświadczenie, dywany muszą być raz na miesiąc prane, natomiast zasłony zmieniane raz na kwartał. Chodzi tu głównie o to, aby nie wygrywały firmy, które tylko i wyłącznie poprzez obniżenie kosztów i niską jakość swojej oferty wygrają przetarg. Tylko dlatego, że cena decyduje o wygranej – zwraca uwagę Mariusz Haładyj.

Tylko firmy z pracownikami etatowymi

Z punktu widzenia pracowników firm biorących udział w przetargach też wiele się zmieni. Mają być preferowane te przedsiębiorstwa, które mają pracowników na etatach.

– Nawet więcej niż preferowane, ponieważ zamawiający będzie miał obowiązek postawienia wymogu wykonawcom zatrudniania na podstawie umowy o pracę wtedy, gdy charakter czynności, które będą wykonywane przez osoby wykonujące zamówienie u wykonawcy będą odpowiadały wymogom Kodeksu pracy. Wówczas zamawiający nie tyle będzie mógł – tak jak dzisiaj – tylko będzie wymagał obligatoryjnie zatrudnienia takich osób na umowę o pracę – podkreśla gość radiowej Jedynki.

To może oznaczać wyższe koszty dla zamawiającego, ponieważ będzie musiał więcej zapłacić takiej firmie.

– Czasami może to oznaczać wyższe koszty. Ale jest to postulat, który nie tylko pracownicy czy reprezentujący związki zawodowe wnosili, ale także same przedsiębiorstwa. Ponieważ firma, która zatrudnia pracowników na umowę o pracę, automatycznie w takich przypadkach, gdy to kryterium nie jest brane pod uwagę przez zamawiającego – stoi na dużo słabszej pozycji, bo te koszty przez umowy o pracę mogą być wyższe – komentuje Mariusz Haładyj.

Natomiast chodzi właśnie o to, by tego typu firmy, zatrudniające na inne umowy, a które też tylko i wyłącznie stosują prawo – były na gorszej pozycji konkurencyjnej. Dzięki temu przepisowi firmy, które mają pracowników na etatach nie będą za to "karane" w przetargach publicznych.

Konfliktowe zamówienia in-house

Natomiast wiele firm z sektora gospodarki odpadami sprzeciwia się nowym rozwiązaniom ustawy dotyczącym zamówień in-house. Sytuacji, gdy samorządy będą zamawiały np. wywóz śmieci w swoich własnych, komunalnych zakładach.

– To zagadnienie budziło najwięcej dyskusji, wręcz sporów. Ministerstwo Rozwoju cały czas starało się szukać jakiś rozwiązań „po środku”. To jest jednak rozwiązanie przewidziane w dyrektywie unijnej i trudno było nie zająć się tym zagadnieniem przy nowelizacji. Wprowadziliśmy to rozwiązanie, ale z wieloma ograniczeniami i elementami, które zwiększyły jego przejrzystość w stosunku do dyrektywy. Tak, żeby nie było ono nadużywane.  Ale rzeczywiście, jego sens polega na tym, by jednostki finansów publicznych, które mają własne zasoby, mogą zrealizować zadanie własnym sumptem – żeby mogły wykonywać to przez tego rodzaju podmioty – wyjaśnia gość Jedynki.

Ale to nie musi oznaczać, że firmy prywatne z tego rynku całkowicie wypadną.

– Nie, tym bardziej, że to nie jest obowiązek stosowania tego rozwiązania, tylko możliwość – zaznacza Mariusz Haładyj, wiceminister rozwoju.

Przyjęte przez Sejm poprawki senackie ustanowiły ponadto kontrolę wojewodów nad samorządami, chcącymi korzystać z tej procedury (będą mogli zakazać zawarcia umowy z wolnej ręki). Zgodnie z inną przyjętą poprawką, w przypadku wywozu odpadów z niezamieszkanych nieruchomości (sklepy, fabryki, biurowce) gmina jest zobowiązana ogłosić przetarg.

Jeśli Prezydent RP podpisze ustawę – Prawo zamówień publicznych w ciągu najbliższych dni, to wejdzie ona w życie już w połowie lipca.

Robert Lidke, mb