Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 28.04.2011

Sprawa "Starucha" odroczona. Kibol w szpitalu

Dopiero za miesiąc stołeczny sąd rozpozna apelację w sprawie zakazu stadionowego nałożonego na Piotra S., "Starucha" - nieformalnego przywódcę kibiców Legii Warszawa,
Kibice Legii WarszawaKibice Legii Warszawafot. Legia Warszawa

"Staruch" został skazany za wykrzykiwanie obraźliwych haseł dla właścicieli stołecznego klubu.

Powodem opóźnienia jest choroba obwinionego. Sędzia odroczył rozprawę, ale jednocześnie wystąpił o "natychmiastowe" przesłanie do sądu dokumentacji medycznej Piotra S.

"Staruch" skazany za "Jeszcze jeden!"

Sprawa dotyczy zdarzeń z października zeszłego roku, gdy przed meczem Legii Warszawa z Ruchem Chorzów spiker prosił o uczczenie chwilą ciszy pamięci zmarłego Jana Wejcherta, jednego z założycieli władającej Legią spółki ITI.

"Staruch" jako wodzirej kibiców zaintonował wtedy okrzyk "Jeszcze jeden!", adresowany do Mariusza Waltera, drugiego ze współwłaścicieli. Krzyczeć nie przestał mimo interwencji służb porządkowych. Ochroniarze siłą wyprowadzili go ze stadionu.

Po wyniesieniu ze stadionu Piotr S. trafił w ręce policjantów. Mundurowi postawili mu zarzut z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych - nie wykonywania poleceń służb porządkowych. W tym trybie w grudniu zeszłego roku warszawski sąd rejonowy nałożył na niego 2 tys. zł grzywny i dwuletni zakaz wstępu na mecze Legii w stolicy.

Sprawa pod szczególnym nadzorem

Apelacja "Starucha" miała być rozpatrzona w maju, ale na początku kwietnia termin został o miesiąc przyśpieszony, a sprawa znalazła się w szczególnym zainteresowaniu ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, który objął ją "nadzorem administracyjnym". Ponadto minister zobowiązał prezesa sądu do złożenia pisemnej informacji o przebiegu tego postępowania.

W czwartek okazało się jednak, że sprawa zostanie rozpoznana tak jak pierwotnie planowano, czyli pod koniec maja. Obrońca Piotra S., mec. Zbigniew Jewdokin przedłożył bowiem w sądzie zaświadczenie, że jego klient od środy przebywa w szpitalu.

Sąd ogłosił półgodzinną przerwę, podczas której postanowił zweryfikować to zaświadczenie. - Udało się ustalić, że S. zgłosił się 27 kwietnia do szpitala z zakażeniem górnych dróg oddechowych - powiedział po przerwie sędzia Janusz Cieszko.
- Sąd dokona czynności zmierzających do zweryfikowania, czy ta hospitalizacja była konieczna - zapowiedział Cieszko. Sprawa powróci na wokandę 26 maja.

Obowiązuje zakaz stadionowy dla Piotra S.

Niezależnie od postępowania sądowego, po zdarzeniach z października, klub - wyrażając oburzenie wobec takiej postawy swego kibica - nałożył na niego dwuletni zakaz stadionowy obiecując jednocześnie, że nie wejdzie on już na obiekt przy Łazienkowskiej. Później zakaz ten został jednak zawieszony.

Zakaz stadionowy, tym razem w związku z inną sprawą, na Piotra S. nałożyła ostatnio także prokuratura. Śródmiejska policja, pod nadzorem prokuratury prowadzi dochodzenie w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej piłkarza Legii Warszawa Jakuba Rzeźniczka przez "Starucha".

Po meczu stołecznej drużyny z Ruchem Chorzów z początku kwietnia Piotr S. uderzył bowiem w twarz Rzeźniczaka. Atak na zawodnika miał być rewanżem za ostrą ripostę 25-letniego obrońcy w stronę kibiców podczas przegranego meczu z Ruchem. Wcześniej jednak piłkarze stołecznej drużyny mieli zostać opluci przez swoich fanów.

"Staruch" nie przyznaje się do winy

Policja informowała, że Piotr S. nie przyznał się w tej sprawie do winy. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście nadal prowadzi postępowanie. Władze stołecznego klubu zdecydowały o przywróceniu orzeczonego wobec S. dwuletniego klubowego zakazu stadionowego, który był zawieszony.

- Zdarzenie, do którego doszło po meczu z Ruchem jest niedopuszczalne i niezależnie od wszelkich okoliczności towarzyszących temu zajściu, nie miało prawa mieć miejsca. Jesteśmy oburzeni tą sytuacją. Osoba, która dopuściła się tego karygodnego przewinienia dostała od klubu kredyt zaufania. Został on niestety nadużyty i nie mogliśmy podjąć innej decyzji, jak przywrócenie zakazu udziału w imprezach organizowanych na naszym stadionie. Żałujemy, że mimo dobrej woli z naszej strony oraz wstawiennictwa wielu osób, w tym polityków i stołecznych samorządowców, Pan S. po raz kolejny dopuścił się zachowania, które spotka się zawsze z naszą zdecydowaną reakcją - powiedział wówczas prezes Legii Paweł Kosmala.

man, polskieradio.pl, PAP, legia.net