Gość Polskiego Radia 24 opowiadał o procesie wyborczym na Białorusi. - Za każdym razem, kiedy pojawia się kampania wyborcza, pojawia się pytanie czy nie jest zdradą uczestniczyć w wyborach, o których wiadomo, że będą totalną falsyfikacją. Uważamy jednak, że trzeba wykorzystywać każdy instrument, by pokazać że jesteśmy i mamy swoje programy. Najbardziej boli mnie to, że opozycja na Białorusi nie potrafi się zjednoczyć. Gdyby szła z jednym hasłem, wyglądałaby ona znacznie lepiej w oczach społeczeństwa - zaznaczył opozycjonista.
- W komisjach wyborczych nie ma niezależnych ludzi. To osoby pracujące w szkołach czy w szpitalach, zależne od państwa. Sprawiają tylko wrażenie, że liczą głosy. Mam nadzieję jednak, że głos opozycji się przebije - dodał.
W kraju tak naprawdę jest jeden polityk, który podejmuje decyzje, a pozostali albo są przy nim, albo przeciwko niemu. Kiedyś jednak prezydent Łukaszenka odejdzie od władzy i trzeba będzie zaczynać od zera i od zera budować elitę polityczną. Większość ekspertów uważa, że rating Łukaszenki nie jest już tak wysoki. Ludzie coraz częściej mówią o potrzebie zmian i nowych twarzach. Chcą mieć perspektywę. Migracja w ostatnim czasie bardzo się zwiększyła i głównym kierunkiem emigracji jest przeważnie Polska - mówił.
Potrzeba dialogu
Aleksander Łukaszenka z wizytą w Austrii: pierwsza wizyta w UE od lat
- Uważam, że sankcje powinny być nakładane indywidualnie, a nie państwowo. Mamy agresywnego sąsiada i Białorusi może grozić aneksja. Nie ma innej drogi, niż pójście mentalne i ekonomiczne w stronę wschodu. Jeśli myślimy o niepodległości, trzeba podejmować dialog nawet z władzą, która obecnie panuje na Białorusi - podkreślił Alaksandr Milnkiewicz.
- Władza nie jest do końca prorosyjska. Wierzę, że chcą niepodległości, bo zgubią władzę, jeżeli staną się częścią Rosji - podsumował.
***
Więcej w nagraniu.
Rozmawiał Piotr Pogorzelski
Polskie Radio 24/PAP/IAR/pkr
---------------------------
Data emisji: 16.11.2019
Godzina emisji: 8.19