Ciała Anny Walentynowicz i innej osoby, która zginęła w katastrofie smoleńskiej, zostały zamienione. - Szokuje mnie jedna sprawa, nikt nie powiedział "przepraszam". Jest cisza. Jest takie spychanie, że to wszystko, to wina Rosjan. (…) Natomiast byli tam też przedstawiciele polskiego rządu, była tam cała grupa lekarzy pod wodzą Ewy Kopacz. Okazuje się teraz, że nie uczestniczyli oni we wszystkich sekcjach zwłok - mówił w "Komentatorach" Bogumił Łoziński.
- Pamiętamy jak premier zapewniał, że bierze pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje. Minister Kopacz zapewniała, że w stu procentach jest pewna, że to są ciała ofiar. Pani mister poszła w nutę propagandową. Jest, coś takiego, jak elementarna przyzwoitość i ta przyzwoitość nakazywałaby, żeby chociażby te dwie osoby powiedziały "przepraszam" - uważa dziennikarz "Gościa Niedzielnego".
- Przestrzegałbym przed ferowaniem przedwczesnych wyroków, bo tak do końca nie wiemy, czy błąd popełniono w czasie sekcji zwłok, czy może później - zwracał uwagę Marcin Wojciechowski z "Gazety Wyborczej". - Tragiczna, smutna pomyłka, która nie powinna się zdarzyć, ale nie sądzę, aby ktokolwiek w świadomy sposób chciał do tego doprowadzić. Dzięki badaniom DNA dobrze oznaczono fragmenty ciał, natomiast w trakcie chaosu doszło do tragicznej pomyłki, spróbujmy to zrozumieć.
Rozmawiał Krystian Hanke.