Od piątku w kinach możemy zobaczyć film, obok którego trudno przejść obojętnie. "Sala samobójców" jest emocjonująca w treści i zaskakująca w formie, przez co tworzy nowy oryginalny rozdział polskiej kinematografii. To, przeplatana animowanymi sekwencjami, historia nastoletniego Dominika, który gubi się w wirtualnym świecie awatarów. Produkcja zebrała entuzjastyczne recenzje, zarówno ze strony krytyków, jak i amatorów kina.
- Nad obrazem pracowaliśmy trzy lata. To był dla mnie czas bardzo intensywny, przygotowywałem się do pełnometrażowego debiutu. "Sala samobójców" jest wypowiedzią zupełnie moją i pierwszym zetknięciem z pełną kinową reżyserią – wyznaje Jan Komasa.
Choć pomysł filmu rodził się kilka lat temu, obraz jest w 2011 bardzo aktualny. Ma w sobie ducha współczesności, bo pierwotna koncepcja ulegała nieustannej modyfikacji. – Cały czas reagowaliśmy na uwagi ekipy, patrzyliśmy także na to, co dzieje się w pop kulturze i internetowej społeczności. W trakcie kręcenia filmu Facebook zdobył ogromną popularność. W początkowej wersji scenariusza nie było o nim mowy.
Komasa ma świadomość, że opowiadająca o teraźniejszości produkcja starzeje się razem z nią.- Za pięć, czy dziesięć lat być może Facebooka nie będzie. Mi zależało głównie na tym, by film zawierał uniwersalne przesłanie od strony dramaturgicznej i emocjonalnej.
Posłuchaj rozmowy Ryszarda Jaźwińskiego z Janem Komasą, kliknij dźwięk "Sala samobójców przed wejściem w dorosłość" po prawej stronie artykułu.
Audycji "Fajny film wczoraj widziałem" można słuchać od poniedziałku do czwartku o 10.30.
(dmc)