Wyprzedaż amerykańskiej ropy nie oznacza, że paliwa na polskich stacjach będą dużo tańsze niż teraz. Jak powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl, sytuacja na rynku w Europie jest inna niż w Stanach Zjednoczonych.
- Europejska ropa Brent też tanieje, ale znacznie wolniej i znacznie miej spektakularnie niż WTI. Znajduje się na poziomie 20-25 dolarów za baryłkę. Co za tym idzie, nie należy przekładać tych spadków na drastyczne obniżki cen na polskich stacjach - mówi Jakub Bogucki.
- Pewne spadki oczywiście będą. Wynikają one między innymi ze słabego popytu i mniejszego zapotrzebowania na paliwa przez gospodarkę i odbiorców indywidualnych, co jest jednym z efektów pandemii. Mówimy jednak o obniżkach kilkugroszowych, a nie tak spektakularnych jak w USA - dodaje.
Niskie ceny przez wiele tygodni
Niskie ceny paliw na stacjach benzynowych mogą się utrzymywać przez wiele tygodni. Jak powiedziała IAR Urszula Cieślak, analityczka rynku paliw BM REFLEX, ceny paliw są ściśle uzależnione od popytu, a ten jest w tej chwili na bardzo niskim poziomie.
- Sprzedaż paliwa na stacjach jest w dużym stopniu ograniczona. Zostaliśmy w domu, nie podróżujemy, mamy ograniczone wyjazdy służbowe i dojazdy do pracy. To powoduje, że krajowy popyt na paliwa jest mniejszy - mówi Urszula Cieślak.
- Z całą pewnością ceny poniżej czterech złotych za litr będą się utrzymywać w najbliższych tygodniach. W perspektywie najbliższych dwóch miesięcy, nie spodziewam się odwrócenia tendencji spadkowej - zaznacza.
Według najnowszych danych, za litr benzyny bezołowiowej 95 płacimy średnio 4 złote i 2 grosze. Olej napędowy kosztuje średnio około 4 złotych i 17 groszy za litr.
PAP/dad