Kule dosięgły Borysa Niemcowa przed północą 27 lutego 2015 r. Policja ujęła zamachowca i jego wspólników. Sąd skazał ich na wieloletni pobyt w łagrze.
Jednak, jak podkreślają krewni i przyjaciele opozycjonisty - do dziś nie wskazano kto był zleceniodawcą zabójstwa.
Działacze opozycji obarczają odpowiedzialnością za zamach prezydenta Rosji i jego otoczenie. W ich ocenie, to Władimir Putin swoimi wypowiedziami doprowadza do skłócenia Rosjan i podsyca nienawiść do tych, którzy mają inne zdanie, niż Kreml.
Niemcow, w latach 90. wicepremier Rosji, a później jeden z liderów opozycji antykremlowskiej został zamordowany 27 lutego 2015 roku; zginął od strzałów w plecy. Co roku w rocznicę zabójstwa organizowany jest pochód, a na Wielki Most Moskworecki przychodzą rzesze ludzi, by uczcić pamięć polityka.
Władze Moskwy odrzuciły niedawno zawiadomienie opozycji o przeprowadzeniu tegorocznego marszu. Merostwo powołało się na ograniczenia z powodu pandemii koronawirusa.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Niemcowa doprowadziło do skazania w 2017 roku pięciu mężczyzn, którzy - zdaniem śledczych - podjęli się zabójstwa polityka za pieniądze.
Za bezpośredniego zabójcę sąd uznał Zaura Dadajewa, skazanego na 20 lat kolonii karnej. Jego wspólnicy - jak sam Dadajew, pochodzący z Czeczenii - otrzymali wyroki od 11 do 19 lat pozbawienia wolności. Nikt z nich nie przyznał się do winy.
IAR/dad