Administracja przymusowo zbiera studentów i przed nimi występują funkcjonariusze oraz propagandyści reżimu Aleksandra Łukaszenki. "Spotkania" trwają do trzech-czterech godzin i są poświęcone rzekomym sukcesom władzy białoruskiej, a także polityce Zachodu wobec Białorusi. Według propagandystów opozycja białoruska działająca w Polsce i innych krajach przygotowuje "krwawą rewolucję" i "jest opłacana z funduszy zachodnich", a Rosja walczy przeciwko nazizmowi na Ukrainie.
W znacznym stopniu kampania propagandowa jest skierowana przeciw Polsce. Propagandyści twierdzą, że po rozbiorach Rzeczypospolitej Białorusini zaczęli żyć w imperium rosyjskim "bardzo dobrze i szczęśliwie" oraz, że w Rzeczypospolitej naród białoruski "był ofiarą polityki wynarodowienia i ludobójstwa", lecz Moskwa uratowała Białorusinów i inne narody.
Analitycy zaznaczają, że w teraźniejszej kampanii antypolskiej na Białorusi są wykorzystywane fałszywe stereotypy sowieckiej propagandy czasów stalinowskich. Studenci stali się obiektem agresywnej propagandy reżimu, ponieważ młodzież uniwersytecka odegrała decydującą rolę w masowych protestach społecznych w 2020 roku.
IAR/dad