Amerykańska kampania wyborcza jest nawet nie na ostatniej prostej, a na ostatnich metrach tej prostej. Jak to się stało, że jeszcze przed rokiem absolutny faworyt Barack Obama w tej chwili ma poważne problemy, by na prezydenckim fotelu pozostać?
- Już w tej chwili wiadomo, że gdyby się okazało, że wyniki w stanie Ohio są bardzo bliskie i ten stan zadecyduje o prezydenturze, to możemy się spodziewać wielotygodniowych bojów sądowych o uznawanie bądź nieuznawanie z powodów formalnych tych nadesłanych pocztą głosów - mówi prof. Zbigniew Lewicki.
Gość Ernesta Zozunia przekonuje, że niezadowoleni, którzy protestowali w ubiegłym roku w okolicach Wall Street, nie zawojowali Ameryki. - Ludzie w Ameryce są zadowoleni z tego, kim są, gdzie są. Tolerują tego typu bunty, bo wiedzą, że ci zbuntowani prędzej czy później uznają, że bunt buntem, ale społeczeństwo jest na tyle atrakcyjne, że warto do niego wrócić - wyjaśnia ekspert.
Amerykanista ocenia, że kryzys nie przybrał form dramatycznych, a oczywiście Amerykanie chcieliby być bogatsi, część z nich rzeczywiście relatywnie straciła, ale z drugiej strony nieustannie rośnie liczba ludzi, którym jest lepiej niż było. - To nie jest kraj w stanie upadku, czy naród w stanie rozpadu - podkreśla gość Trójki.
Kiedy Romney przestał być uważany za kandydata "zupełnie beznadziejnego", czy Barack Obama w pierwszej debacie dał się nabrać na niezwykle wyrafinowaną taktykę Mitta Romneya i kto zdaniem prof. Lewickiego wygra wyścig o fotel prezydenta USA? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji "Trzy strony świata".
Zapraszamy do odwiedzenia naszego serwisu wyborczego: