Barack Obama w środę 26 czerwca wyruszył w podróż po Afryce. Spędzi na Czarnym Lądzie tydzień i odwiedzi trzy kraje - Senegal, Republikę Południowej Afryki i Tanzanię. Pierwszy czarnoskóry prezydent USA zdecydował się na podróż po Afryce dopiero w piątym roku swojej prezydentury, nie licząc jego krótkiego pobytu w Ghanie w 2009 roku.
Wojciech Jagielski z PAP zauważa, że "paradoksalnie, za rządów czarnego prezydenta, Afryka spadła na liście amerykańskich priorytetów w polityce zagranicznej. Poprzednicy Obamy, George Bush, a już szczególnie Bill Clinton bardziej zajmowali się Afryką. Bush prowadził w niej kampanię walki z AIDS, malarią i biedą. Clinton, jako pierwszy prezydent USA odwiedził Afrykę dwukrotnie, zaprzyjaźnił się z Nelsonem Mandelą. Obama zajęty wyplątywaniem Ameryki z wojen w Iraku i Afganistanie, kryzysami w Korei Północnej i na Bliskim Wschodzie, a przede wszystkim najgłębszym od stulecia kryzysem gospodarczym w USA, dla Afryki nie miał czasu, ani głowy. Przy bierności Amerykanów, w Afryce coraz pewniej rozgościli się Chińczycy".
Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".
Dr Błażej Popławski uważa, że wizyta prezydenta USA w Afryce jest spóźniona o 10 lat. - Ta dekada została utracona na rzecz Chin, Brazylii i Indii. Dodajmy, że utraciły ją nie tylko Stany, ale też byłe potęgi kolonialne - wyjaśnia gość "Trzech stron świata".
Rozmówca Łukasza Walewskiego twierdzi, że strategia Obamy wobec Afryki to strategia wynikająca z racji stanu USA. Jego zdaniem wybór krajów, które odwiedzi prezydent nie świadczy najlepiej o osobach, które tę wizytę przygotowywały. - Patrząc globalnie ta podróż przypomina zahaczenie o wierzchołki Afryki, wierzchołki geograficzne, ale już nie geopolityczne i gospodarcze - mówi afrykanista.
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy!
(pg)