Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Radio kierowców
Piotr Błaszczyk 16.12.2020

Wypadek grupy aktorów!

Nieszczęśliwy wypadek grupy aktorów pod Łowiczem! Czy kierowca był pijany? Jak szybko jechali? Co było prawdziwym powodem wypadku?

Jednym z najgłośniejszych wypadków samochodowych międzywojennej Polski był ten z 26 maja 1929 r. Brali w nim udział słynni wówczas aktorzy z kabaretu „Morskie Oko”: Wiktor Roland, Zofia Oldyńska i Eugeniusz Bodo oraz inżynierowie: Michał i Marian Reczkowie z warszawskiej szkoły samochodowej.

W nocy 25/26 maja 1929 r. wsiedli do sześciocylindrowego, czterodrzwiowego kabrioletu Chevrolet typu Torpedo, który kilka dni wcześniej zakupił świeżo upieczony kierowca - Eugeniusz Bodo. Kilka minut po godz. 2.00 na przedmieściach Łowicza samochód wypadł z jezdni i koziołkując spadł z wysokiego nasypu.

W wyniku wypadku Wiktor Roland zginął na miejscu, a Zofia Oldyńska złamała rękę.

„Głos poranny” z 27 maja 1929 r. donosił:

  • „W tym miejscu szosa podnosi się w górę, potem raptownie skręca na prawo. W skutek słabego światła reflektorów kierowca nie zauważył skrętu i auto w pełnym pędzie spadło z 4 i pół metrowej wysokości do rowu”.
  • „Zmarły tragiczną śmiercią osierocił żonę i matkę oraz siedmioletnią córeczkę. Słynął on jako zawołany automobilista i wielbiciel tego sportu; prawdopodobnie gdyby on siedział przy kierownicy katastrofa nie miałaby miejsca”.

Miejsce wypadku oddalone było od Warszawy mniej więcej o 70 kilometrów. Samochód przejechał ten dystans w nieco ponad godzinę – poruszał się więc ze średnią prędkością ok. 70 km/h. Na ówczesne realia (i warunki drogowe) to naprawdę szybko!

Według słów gwiazdy polskiego kina (potwierdzonych przez braci Reczków), nie przekraczali oni 60km/h, a w chwili katastrofy podróżowali znacznie wolniej. Bezpośredni świadkowie tego zdarzenia (Panowie Gala i Rajfeld), widząc pędzące auto, mieli natomiast powiedzieć: „na pewno wywalą się do rowu”. Nieścisłości dotyczących przebiegu tamtej feralnej nocy było zdecydowanie więcej.

3 lata później Eugeniusz Bodo po szeroko komentowanym przez opinię publiczną procesie, został skazany na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Nie udało się udowodnić, że prowadził samochód pod wpływem alkoholu, choć wielu świadków zeznało, że tak właśnie było (pod koniec lat 20. XX wieku kierowanie samochodu w stanie nietrzeźwym nie było jeszcze karalne).

Do końca życia Bodo pozostał jednak gorliwym i wiernym abstynentem.


J. Domoradzki