Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 09.05.2015

Działacz Memoriału: w Rosji możliwy jest wstrząs i wielki rozlew krwi

Władza obrała samobójczy kurs. W strategicznym wymiarze nastąpi koniec tego autorytarnego systemu. To będzie bardzo dramatyczne, towarzyszyć temu będzie duży wstrząs i być może wiele krwi – ocenia działacz Memoriału i opozycji w Rosji, Siergiej Dawidis, w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl.

Od czasu aneksji Krymu, agresji w Donbasie można mówić o dramatycznych przeobrażeniach rosyjskiego społeczeństwa - ocenia Siergiej Dawidis, działacz Memoriału odpowiedzialny za projekt dedykowany więźniom politycznym, polityk opozycyjny, członek ruchu ”Solidarność” i Partii 5 Grudnia.

Działacz uważa, że w Rosji najbardziej prawdopodobny jest negatywny, pogarszający się scenariusz, za mniej prawdopodobny uznaje przypadkowy zwrot sytuacji, na przykład w postaci choroby głównego lidera lub spisku w elitach. Jego zdaniem należy się spodziewać dalszego ograniczenia praw człowieka, pogorszenia sytuacji ekonomicznej, a rządzący mogą uciec się i do kolejnej wojny, by utrzymać władzę.

Opozycjonista ocenia przy tym, że w dłuższej perspektywie obecna władza jest skazana na porażkę. Według niego już w ciągu dwóch-trzech lat zabraknie pieniędzy na "imitację demokracji", wzrośnie niezadowolenie ludności.

Siergiej Dawidis wierzy, że Rosja kiedyś, w odleglejszej przyszłości, stanie się europejskim krajem. Podkreśla, że Rosjanie są Europejczykami – ale władze pracują nad tym, by przez propagandę wydobyć z narodowego charakteru to, co najgorsze.

Aktywista apeluje o to, by wspierać więźniów politycznych i publicznie protestować przeciw łamaniu praw człowieka w Rosji. Obrońcy praw człowieka założyli specjalne konta, na które można wpłacać pieniądze na pomoc dla więźniów politycznych, ich sytuacja jest opisana na stronach internetowych Memoriału i na portalu internetowym politzeky.ru . Można wesprzeć represjonowanych, choćby wysyłając kartkę – nawet to może wpłynąć na zachowanie władz więzienia. Więźniowie polityczni kierowani są często do kolonii karnych daleko od miejsca zamieszkania, na przykład na Syberii. To oznacza, że organizacje broniące ich praw potrzebują również środków na podróże.

Zapraszamy do lektury wywiadu.

***

Plakat
Plakat z wizerunkiem Władimira Putina i niedźwiedzia w Moskwie, z okazji obchodów Dnia Zwycięstwa; fot. PAP/EPA/ANATOLY MALTSEV

***

PolskieRadio.pl: Było już tyle czerwonych lampek, tak dużo wydarzeń, które alarmowały, że sytuacja w Rosji staje się groźna, pokazywały, że granice znow zostały przekroczone. To na przykład, bez hierarchizowania -  zmiana muzeum GUŁAG-u w muzeum pracowników GUŁAG-u, nękanie Memoriału i innych niezależnych organizacji, aresztowania działaczy opozycji, ograniczanie praw człowieka, ustawa o zagranicznych agentach, w końcu zabójstwo Borysa Niemcowa. Długo by wymieniać. Ciągle pojawiają się nowe powody do niepokoju i kolejne posunięcia władz, które wydają się niedopuszczalne. Ku czemu to wszystko może zmierzać?

Siergiej Dawidis (Memoriał, ruch ”Solidarność” i Partia 5 Grudnia): Najważniejsze wydarzenia to aneksja Krymu i agresja w Ukrainie. To kluczowe sprawy, wokół których buduje się m.in. politykę wewnętrzną i które warunkują wszystko pozostałe.

Te wydarzenia są w pewnym aspekcie produktem polityki wewnętrznej – bo władza musiała w jakiś sposób zdobyć poparcie społeczne, skonsolidować i mobilizować społeczeństwo wokół tego wojennego programu. Represje w Rosji są z tym skorelowane. Zrozumiałe, że w sytuacji wojny, militaryzacji polityki wewnętrznej i zagranicznej w relacji do całego niemal świata, stopień represji się zwiększa. Niestety, nie można tu prognozować niczego dobrego.

Oczywiste jest , że teraz wszyscy stawiają sobie pytanie, czego oczekiwać od Rosji i dokąd ona zmierza. Organizuje się na ten temat wciąż konferencje, spotkania. Moim zdaniem, po pierwsze widoczna jest wizja klęski tego reżimu i systemu władzy, w wymiarze strategicznym. Jasne jest bowiem, że po przystąpieniu do konfrontacji z całym światem, po przekroczeniu tej granicy, jaką jest prowadzenie działań wojennych, po której trzeba szybkich i efektywnych decyzji, ta władza zaczęła działać w sferze, w której nie może być skuteczna. Zniszczone są praktycznie wszystkie mechanizmy informacji zwrotnej od społeczeństwa – nie ma wolnych wyborów, nie ma wolnych mediów, nie ma wolności zgromadzeń. W tej sytuacji wertykał władzy nie może być efektywny.

Po drugie - mamy sankcje, cena ropy naftowej jest niska, a do tego dochodzi ogólna nieefektywność gospodarki, która była problemem i wcześniej. Jest oczywiste, że zmniejszają się ekonomiczne możliwości władz, środki na jest kupowanie lojalności ludności, utrzymywanie struktur siłowych, które pomagają wymuszać tę  lojalność. W ciągu dwóch-trzech lat ten model imitacyjnej demokracji, który utrzymuje się obecnie, wyczerpie się, nie będzie na niego pieniędzy, by go podtrzymywać finansowo. Społeczeństwo przestanie wtedy wspierać władze z przyczyn ekonomicznych. Nie będzie można już zachować nawet obecnych imitacji demokratycznych instytucji. Co z tego wyniknie – trudno ocenić. Jednak ponieważ społeczeństwo znajduje się pod totalną kontrolą policyjną, władza ma w rękach wszystkie propagandowe narzędzia, zmobilizowane są struktury siłowe, sądy, prokuratura, to trudno sobie wyobrazić, że nawet jeśli będą protesty społeczne, to przejdą one w polityczne i że władza pozwoli w jakikolwiek sposób, by jej oponenci się konsolidowali. Obecna polityka władz zakłada zniszczenie każdego ośrodka politycznej krystalizacji,  z dowolnej opcji politycznej, wśród liberałów, i wśród nacjonalistów, i lewicy. Wszystko, co nie zależy od władz i może jednoczyć ludzi, powinno być zduszone, w tym przy pomocy sfałszowanych procesów karnych. I dlatego nie ma nadziei na zmiany wewnątrz społeczeństwa.

Sądzę, że będzie dalej przykręcana śruba, sytuacja będzie się pogarszać, w tle coraz gorzej będzie z gospodarką. Dokąd to doprowadzi, gdzie jest granica cierpliwości narodu - trudno zrozumieć.  Sytuacja będzie coraz gorsza, jednak powstania narodu, Majdanu, raczej nie trzeba w naszym kraju oczekiwać.

Jest oczywiście małe prawdopodobieństwo, że coś stanie się z Władimirem Putinem – a ponieważ ten system w dużym stopniu opiera się na nim, byłoby to powodem poważnych zmian w kraju. Tu trzeba dodać, że obecny kurs polityki stoi w konflikcie z interesami dużej części rosyjskiej elity. A totalna kontrola policyjna dotyczy oligarchów, ich majątek jest w pewnym sensie "warunkowy", bo jest ich własnością tylko wówczas, jeśli są lojalni wobec władz. Tym niemniej - jest niewielkie prawdopodobieństwo jakiegoś spisku na górze.

Prognoza na najbliższy czas jest zatem taka, że albo wszystko będzie rozwijało się naprawdę źle we wszystkich aspektach, i tu wyjściem dla władz może okazać się jeszcze jedna wojna, czy też może próba rozpoczęcia wojny, by odciągnąć uwagę społeczeństwa i otrzymać od niego wsparcie. Zrozumiałe jest, że oni ją przegrają. Jednak zasoby państwa autorytarnego, ku temu by prowadzić wojnę, są większe (niżeli państw demokratycznych, red.). Tak naprawdę głównym motywem działań Kremla jest utrzymanie w swoich rękach władzy za wszelką cenę. Jeśli rządzący na Kremlu zobaczą, że nie ma innej możliwości, tylko szykować wojnę, tak zrobią. Dla nich nie istnieją bowiem abstrakcyjnie pojmowane interesy kraju, nie odróżniają ich od swoich osobistych interesów i konieczności utrzymania się przy władzy.

A zatem, albo będziemy mieli taki przeciągający się negatywny, pogarszający się scenariusz,  albo, co jest mniej prawdopodobne, przypadkowe zdarzenie w rodzaju choroby głównego lidera lub spisku w elitach.

Mały
Mały Mark z Rosji z flagą z napisem "Na Berlin" przed pomnikiem żołnierzy radzieckich w parku Treptower w Berlinie; fot. PAP/EPA/STEPHANIE PILICK

Jak pan ocenia przebieg śledztwa w sprawie Borysa Niemcowa? Znaleziono podejrzanych z Czeczenii, ale sprawa jest niejasna.

Rzecz w tym, że najpierw władze starały się przekazać wersję, że ci ludzie działali z własnej inspiracji, bo rzekomo mieli poczuć się obrażeni wypowiedziami Borysa Niemcowa w sprawie karykatur w magazynie francuskim "Charlie Hebdo".  Jednak ta wersja zupełnie nie wytrzymuje krytyki. Przeczą jej i miejsce zabójstwa, i jego okoliczności, i osoba Borysa Niemcowa, i fakt, że musiał być obserwowany przez służby specjalne. Wszystko wskazuje na to, że cała sprawa nie mogła mieć miejsca bez jakiejś współpracy ze strony specsłużb, na którymś ich poziomie.

Sytuacja teraz jest jakby w zawieszeniu. Nie możemy być absolutnie pewni, że sprawcami są ci ludzie, których aresztowano. Z drugiej strony nie ma bezpośrednich podstaw, by to odrzucać. Ta wersja jest prawdopodobna, choć oczywiście nie mam pewności, że tak jest.

Jeśli mieliby to być oni, wówczas trop prowadzi do władz Czeczenii. A jeśli tak, to oczywiście śledztwo nie może posunąć się dalej, bo potrzebna jest decyzja polityczna. I widzimy tu po raz pierwszy od wielu lat jawny konflikt w środowisku władzy. Śledztwo podaje jedną informację, potem jakieś źródła podają mediom jakąś inną informację, sprzeczną z tym, co było wcześniej.  W kremlowskich basztach toczy się teraz walka, kogo naznaczyć jako organizatora i zleceniodawcę zabójstwa – my widzimy tylko jej zewnętrzne przejawy. To jak walka buldogów pod dywanem - lecą kłaczki i póki psy nie wyjdą spod niego, nie wiadomo dokładnie, co się dzieje.

Dlaczego pana zdaniem zginął Borys Niemcow?

W ostatecznym rachunku Borys Niemcow zginął z powodu swojej pozycji politycznej. Był zdecydowanym oponentem obecnego systemu władzy. To był jego wolny wybór – mógł zajmować się innymi sprawami, jednak zdecydował się przeznaczyć swój czas, siły, pieniądze na walkę z władzą. Był jednym z najbardziej znanych krytyków Kremla. Nawet pomimo wieloletniej kampanii zniesławiającej go i demonizującej jako jedną z postaci lat 90., miał bardzo duże poparcie. Jego portal na Facebooku obserwowało 100 tysięcy osób, co można porównywać z zasięgiem większych mediów. Codziennie sam zajmował się opracowaniem, rozwijaniem agendy opozycyjnej. Jego raporty odegrały ogromną rolę, jeśli chodzi o oświecenie rosyjskiego społeczeństwa. Nie znaczy to, że sam Putin musiał kazać pozbyć się swojego wroga. Nie wiemy, jak to było. Może być tak, może któraś z frakcji Kremla chciała coś dowieść drugiej, może to był jakiś sygnał dla Władimira Putina. Jednak zabito Niemcowa właśnie dlatego, że  zajmował tego rodzaju istotną pozycję w opozycji. Przy tym wszystkim pełnił ważną  rolę pośrednika, mediatora w środowisku opozycyjnym. Dzięki swoim osobistym cechom, pochodzeniu, historii życiowej miał możliwość i chciał umożliwiać komunikację i znajdować kompromis między różnymi siłami politycznymi. To także było ważne. I bardzo go teraz brakuje.

Czy można coś zrobić, by w jakikolwiek wesprzeć społeczeństwo obywatelskie w Rosji?

Możliwości działania z zewnątrz są dość ograniczone. To odpowiedzialność i zadanie samego rosyjskiego społeczeństwa – by rozwiązywać swoje własne problemy. Tym niemniej, gdy widzimy jawne naruszenie praw człowieka w przypadku konkretnych osób, czy strategiczne naruszenia swobód takich jak wolności zgromadzeń, słowa, to trzeba demonstrować, że te kwestie przyciągają uwagę świata. Można to robić przez publiczne akcje, można zwrócić się do swoich rządów, by one przedstawiły krytykę takich kroków.

Oddzielna sprawa, która jest mi szczególnie bliska, to więźniowie polityczni. Oczywiście wszelka pomoc dla więźniów politycznych jest niezmiernie potrzebna. To pomoc w zakresie informowania, społecznych kampanii solidarności i jeśli to możliwe, finansowa. Każdy więzień ma założone przez naszą organizację subkonto, na które można wpłacać pieniądze. Potrzeba ich na adwokatów, na paczki do więzienia i wizyty. W Rosji do kolonii karanej trzeba nieraz przebyć tysiące kilometrów. Trzeba też wspierać rodziny – bywa i tak, że żona zostaje sama z małym dzieckiem, a mąż jest zamknięty w więzieniu.

Na stronie internetowej Związku Solidarności z Więźniami Politycznymi (Sojuza Salidarnosti z Palitzakluczonymi) politzeky.ru i na stronie internetowej Memoriału, można znaleźć szczegółową informację o więźniach politycznych. Jest tam ich spis i wyjaśnienia, dlaczego dana osoba uznana jest za więźnia politycznego. I jest tam również informacja, jak można pomóc konkretnej osobie. Można się tam dowiedzieć choćby tego, gdzie podpisać petycję, na jaki adres napisać list. Bo również bardzo ważne jest psychologiczne wspieranie takich osób, by nie czuły się samotnie. Jest to również znak dla administracji więzienia, w którym taka osoba się znajduje, że wielu ludzi interesuje się jej losem i że tym bardziej nie można naruszać jej praw.

Będziemy zamieszczać na bieżąco te wszystkie informacje o więźniach, ich sytuacji i pomoc jest tu bardzo ważna.

Wszystkie reakcje, pokazujące, że ludzie nie są obojętni na naruszenia praw człowieka i zobowiązania, jakie Rosyjska Federacja ma z racji europejskich konwencji i międzynarodowych umów, są bardzo ważne.

Wiem, że trzeba być realistą. Trudno zatem pytać, czy przyszłość może mieć jakieś optymistyczne aspekty. Ale czy widzi pan jakąś nadzieję na to, że Rosja mogłaby być normalnym, europejskim krajem?

Wierzę w to, inaczej nie walczyłbym! Spirala histerii, którą widzimy po aneksji Krymu, niestety pokazuje nam, że nie zdarzy się to tak szybko, jak byśmy chcieli. To jest, jeśli wcześniej moglibyśmy oczekiwać, że w ciągu dwóch lat coś może się zmienić, teraz widać, że zajmie to więcej czasu. Kraj odepchnięto w zupełnie przeciwną stronę.

Jednak ten kierunek, strategicznie patrząc, skazany jest na przegraną. Jestem przekonany, że Rosja jest w swojej istocie europejska, podobnie Rosjanie. Teraz propaganda i wysiłki władzy wydobywają to, co najgorsze w świadomości narodu z powodu smutnej historycznej przeszłości. Kultywują to, wpajają ludziom to, co najmroczniejsze,  co może być najgorszego w narodowej duszy.

To służy taktycznemu zadaniu utrzymania się u władzy i poprawie wyników sondaży. Natomiast nikogo nie martwią strategiczne problemy kraju - rozwój ekonomiczny, ochrona środowiska, gwarancje osobistego bezpieczeństwa etc.

Choć z taktycznego punktu widzenia nie ma obecnie podstaw do optymizmu, to ze strategicznego punktu widzenia – raczej na odwrót. To, że władza weszła na taki samobójczy szlak, pozwala myśleć, że w strategicznym wymiarze nastąpi koniec tego autorytarnego systemu. Choć oczywiście to wszystko będzie bardzo dramatyczne, towarzyszyć temu będzie duży wstrząs i być może wiele krwi.

Rozlew krwi? Dlaczego?

Przemiany w Rosji nie zachodzą niestety bezkrwawo. Ci ludzie, którzy z całej siły wczepili się w tryby władzy, nie oddadzą jej tak po prostu. Nie wiem, kto z kim będzie walczył.

Widać jednak konflikt między interesami władzy i społeczeństwa. Teraz już widzimy przecież krew w Ukrainie. Niemal w całości obciąża ona sumienie prezydenta Władimira Putina i jego otoczenia.

Nie wzywam oczywiście tutaj do niczego, tylko zmiany w Rosji zawsze były krwawe. Jednak jak to wszystko się odbędzie – Bóg jeden wie.

Czym się pan zajmuje w Memoriale?

Należę do rady organizacji Memoriał, zajmującej się prawami człowieka. Jestem kierownikiem projektu dotyczącego więźniów politycznych.

Oprócz tego działa pan w opozycyjnych partiach politycznych.

Należę do ruchu "Solidarność", w którym działał także zabity opozycjonista Borys Niemcow i do Partii 5 Grudnia. Ta ostatnia, podobnie jak niektóre inne demokratyczne organizacje, pojawiła się po fali protestów w 2011 roku. 5 grudnia 2011 roku to data pierwszego masowego mityngu przeciw nieuczciwym wyborom. Protest miał miejsce dzień po wyborach do Dumy. Od niego właśnie nieoczekiwanie zaczęła się seria manifestacji.

Istnieją różne organizacje opozycyjne. Części z tych ludzi, którzy walczą o demokrację, potrzeba było jej więcej i wewnątrz jednoczącej ich partii. Są i tacy ludzie, którzy chcą możliwie najpełniej uczestniczyć w pracach organizacji politycznej. My, Partia 5 Grudnia, odpowiadamy na to zapotrzebowanie, bo pozostałe ugrupowania są typu przywódczego, na szczycie hierarchii są liderzy.

Partia 5 Grudnia, podobnie jak niektóre inne ugrupowania, opowiada się za wyborem europejskim Rosji. Ma przy tym maksymalnie płaską strukturę horyzontalną i duży poziom wewnętrznej demokracji.

Nam, podobnie jak i innym partiom, odmówiono rejestracji. Odmowę dostaliśmy dwa razy. Teraz zamierzamy skierować sprawę do europejskiego trybunału, bo władza nie chce rejestrować swoich politycznych oponentów i nie pozwala im uczestniczyć w procesie politycznym.

Najnowszy
Najnowszy rosyjski "superczołg" T-14 Armata uległ awarii podczas próby przed paradą i wzięto go na hol; fot. PAP/EPA/SERGEI CHIRIKOV

Jak opisałby pan zmiany zachodzące teraz w społeczeństwie rosyjskim?

Przynajmniej od lutego zeszłego roku można mówić o dramatycznych przeobrażeniach, związane są one ze zmianą wektora polityki zagranicznej Rosji, aneksją Krymu, agresją w Donbasie. To właśnie w dużym stopniu determinuje, jak wygląda wewnętrzne życie polityczne i społeczne. Społeczeństwo w znacznej mierze uległo polaryzacji.

Przy tym wszystkim ostrożnie trzeba podchodzić do cyfr w sondażach, które mają świadczyć o 86-procentowym poparciu dla władz, są one w pewnym sensie oszukańcze. Mamy intensywną propagandę, ludzie bardziej skłonni są zajmować stanowisko takie, jak większość, wynika to z konformizmu. Łatwiej jest im też w ten sposób odpowiadać na pytania w sondażach. Dlatego nie wyolbrzymiałbym aktywnego poparcia dla władz Rosji. Na imprezy organizowane przez władze, nigdy nie przychodziło więcej osób niż na manifestacje opozycji – nie licząc tych, którym zapłacono za branie w nich udziału lub pracowników budżetówki, którzy dostali polecenie, by na nie się udać.

A udział w protestach opozycji jest po pierwsze dobrowolny, po drugie może oznaczać zagrożenie dla ich uczestników, jako że władza ciągle rozprzestrzenia pogłoski o prowokacjach, grozi represjami. To ma budzić strach, że za udział w takim zgromadzeniu można trafić do więzienia. Tym niemniej, na marsze przeciw wojnie wychodziło co najmniej 30 tysięcy ludzi. Na ostatnim pochodzie pamięci Borysa Niemcowa, który nie był czysto polityczny, ale przecież był aktem solidarności z aktywnym politykiem opozycyjnym, przyszło około 60 tysięcy ludzi.

Natomiast na pikiety wzywające do wojny, bez inspiracji państwa, wychodzi około 1-2 tysięcy ludzi, a gdy w sprawę zaangażują się władze – wtedy tyle, ile na manifestacje opozycji. Jednak wówczas taka impreza jest reklamowana we wszystkich państwowych programach TV, większości osób płaci się pieniądze za udział w niej. A jednocześnie posyła się tam studentów, nauczycieli, lekarzy, pracowników służb komunalnych – otrzymują oni wprost polecenie, by udać się na takie zgromadzenie.  Dlatego nie dramatyzowałbym w kwestii skali aktywnego wsparcia społeczeństwa dla władz.

Jednocześnie sytuacja zmieniła się w tym względzie, że pasywne poparcie dla władz wzrosło bardzo istotnie. Zatem zasadniczo społeczeństwo akceptuje tę agresywną retorykę, z różnych przyczyn, również konformizmu. Doszło przy tym do polaryzacji  - definiuje ją stosunek do polityki zagranicznej, do Krymu i Ukrainy. Tu nie można zajmować pozycji pośrodku – ale po jednej stronie lub drugiej.  Możliwe, że tu podział kształtuje się w proporcjach 15 do 85 lub 20 do 80.

Opozycji, działaczom społeczeństwa obywatelskiego trudniej teraz działać. Właściwie nie ma z czym zwracać się do przedstawicieli większości. Jeśli nie ma zgody w sprawie Krymu, Ukrainy, to nie ma o czym mówić dalej. Te tematy można czasem omijać, jeśli mowa jest o czymś neutralnym, na przykład kampanii przeciw jakiemuś projektowi budowlanemu, czemuś, co nie ma politycznego kontekstu. Jeśli jednak pojawia się Krym lub Ukraina, to dalej nie ma już żadnego współdziałania.

Z drugiej strony dużym problemem jest nasilenie represyjnej polityki władz we wszystkich niemal sferach. Dotyczy to nie tylko represji politycznych wobec konkretnych osób. Zaostrza się prawo karne, zwiększa się liczba ludzi, którym z motywów politycznych wytacza się sprawy karne.

I oprócz tego, możliwości działań politycznych się zmniejszają. Prawdziwe wybory były w praktyce niemożliwe i wcześniej. Teraz zabrania się i innych działań. Jeśli chodzi o mityngi, zgromadzenia publiczne, to na razie jeszcze są organizowane, jednak ciągle pogarszają się zapisy prawne, które ich dotyczą. Te zmiany w prawie zostały ostro skrytykowane przez Komisję Wenecką Rady Europy, jednak władze Rosji nie reagują na to wcale.

Zaostrzono również kary za naruszenia prawa na takich zgromadzeniach. A ponieważ to władze decydują, czym jest naruszenie prawa, a policja i sądy są zdecydowanie politycznie zaangażowane, i działają z punktu widzenia interesu władzy, a nie prawa, to wszystko staje się niebezpieczne.

Teraz za cztery naruszenia prawa, takie jak udział w niesankcjonowanym mityngu, można być skazanym na więzienie. Już niektóre osoby zostały pociągnięte do odpowiedzialności prawnej w tej sprawie.

Jednocześnie władze ograniczają wolność wypowiedzi. Na przykład, w kontekście rosyjskiej aneksji ukraińskiego Krymu i wspierania separatyzmu w Ukrainie, w Rosji wprowadzono w prawie karnym zakaz wzywania do działań, które grożą zachowaniu całości terytorium Rosyjskiej Federacji. To jest, ewentualna propozycja, by przeprowadzić referendum w obwodzie kaliningradzkim, jest ścigana na mocy prawa karnego. Pierwszy proces tego rodzaju, za wezwanie do marszu federalizacji Kubania, już miał miejsce (na marginesie, tego terminu, "federalizacja", używały władze Rosji, kiedy wzywały do secesji Donbasu). Oskarżony już pół roku siedzi w więzieniu i czeka na proces w Kraju Krasnodarskim.

Utrudnia się również możliwość swobodnego wypowiadania się w Internecie. Wprowadza się praktykę pozasądowego blokowania stron internetowych. W ciągu roku zablokowano niezależne portale internetowe grani.ru, ej.ru, kasparv.ru. Z każdym dniem poszerza się spis blogów i materiałów, które bez sądu można blokować i  usuwać z portali społecznościowych.

To wszystko bardzo utrudnia komunikację, w tym niewielkim zakresie, w jakim do tej pory była możliwa. Trudniejsze są też działania organizacji społecznych i opozycji politycznej. Tu sytuacja się pogorszyła. Choć właściwie, trudno znaleźć aspekt, w którym ona by się nie pogorszyła.

***

Z Siergiejem Dawidisem, obrońcą praw człowieka i opozycyjnym politykiem rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl

Siergiej
Siergiej Dawidis, profil na Facebooku