Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Bartłomiej Feretycki 08.07.2021

Polscy działacze w areszcie na Białorusi. Nie mają prawa m.in. do telefonu czy widzeń

Z białoruskiego aresztu nie można zadzwonić, a sposobem kontaktu z bliskimi są listy. Więźniowi można przekazać paczkę z jedzeniem, ale ściśle według instrukcji – można np. włożyć do niej pomarańczę, ale już grejpfruta nie.

- Ostatni raz głos Andrzeja słyszałam w dniu zatrzymania, 25 marca – powiedziała Oksana Poczobut, żona aresztowanego za rzekome "podżeganie do nienawiści" aktywisty Związku Polaków na Białorusi i dziennikarza Andrzeja Poczobuta.

forum-0429932846 (1).jpg
Białoruś: liderzy Związku Polaków przewiezieni do aresztu w Żodzinie

Po zatrzymaniu został on przewieziony do stolicy, a po spędzeniu kilku tygodni w tamtejszym areszcie, został przewieziony do Żodzina (ok. 50 km od Mińska).

Po trafieniu do białoruskiego aresztu, a w zasadzie już od momentu zatrzymania lub rozpoczęcia rewizji, milicja rekwiruje telefony komórkowe. Z aresztu nie można zadzwonić; nie można też zadzwonić do aresztu. To oznacza, że jedyną drogą kontaktu pozostają listy. Do aresztantów można też wysłać telegram.

Listy docierały, lecz czasami kontakt się urywał

Listy – o ile przepuści je cenzura – docierają w obie strony w ciągu kilku dni. Jak opowiada Oksana Poczobut, w ciągu ponad trzech miesięcy pobytu męża w areszcie, były okresy, kiedy korespondencja docierała regularnie i można było mówić, o jako takiej komunikacji, lecz czasami kontakt się urywał.

Czytaj także:

- Teraz kontakt zamarł, być może jest to związane z tym, że Andrzej zachorował na COVID-19 i został umieszczony w celi dla chorych, jest pod kwarantanną. Ostatni list od niego doszedł 13 czerwca, a był z datą 8 czerwca – opowiedziała Oksana.

Cenzura listów

W liście nie można napisać wszystkiego. Korespondencja nie przejdzie, jeśli zawiera zbyt szczegółowe informacje na temat warunków w celi czy komentarze na tematy polityczne.

andzelika borys forum 1200 .jpg
Białoruś: Andżelika Borys przetrzymywana w areszcie już od trzech miesięcy

Ponadto musi być napisana w języku urzędowym, czyli rosyjskim lub białoruskim. Oksana Poczobut mówiła, że cenzura nie przepuściła listów Andrzeja do syna pisanych w języku polskim. Niedawno aresztowana szefowa ZPB Andżelika Borys wysłała list w języku białoruskim – "bo po polsku pewnie nie dojdzie".

Telegramy w więzieniu

Na poczcie lub przez telefon stacjonarny można też nadać dla aresztanta telegram, który dochodzi zazwyczaj następnego dnia lub dwa dni później.

Czytaj także:

Przekazanie więźniom rzeczy osobistych czy jedzenia wymaga przygotowania i dokładnego zapoznania się z dość skomplikowanymi procedurami. Często osoby, które robią to po raz pierwszy – a w ostatnich miesiącach takich "niedoświadczonych" osób pojawiło się bardzo wiele – są odsyłane od okienka dyżurnego.

Lista artykułów, które mogą być w paczce

Przede wszystkim istnieje lista produktów, które można przekazać.

- Można np. pomarańczę czy mandarynkę, ale nie można grejpfruta. Bułka – jak najbardziej, ale croissant już nie – opowiadała białoruska dziennikarka Sasza Bahusławska, która regularnie sporządza paczki dla swojej aresztowanej koleżanki Leny Tałkaczowej z portalu TUT.by.

poczobut 663 free.JPG
Zatrzymanie Polaków na Białorusi. Andrzej Poczobut trafi do surowszego aresztu

Paczkę przekazuje się z podaniem adresowanym do naczelnika więzienia i z dokładną listą produktów, ilości, wagi, etc. Każda rzecz musi być rozpakowana i włożona do oddzielnego woreczka. Cukierki należy rozwinąć z papierków, a chleb, kiełbasę czy słoninę – rozciąć. Papier toaletowy jest rozwijany, w całości. Rybę wędzoną (kawałek do 300 g) wyjmuje się z opakowania próżniowego i wkłada do oddzielnego woreczka.

- Andrzej ma chory żołądek i bardzo ascetyczną dietę, więc jest to bardzo kłopotliwe. Nie może pić zwykłej czarnej herbaty, a ostatnio nie pije nawet zielonej – opowiada Oksana Poczobut.

Kłopot jest z produktami niestandardowymi czy dietetycznymi, jak np. herbata rooibos czy chleb bez drodżdży, bo nie ma ich na liście. Z warzyw można przekazać "cebulę, pomidory i ogórki". Już np. rukola jest na zakazie – relacjonują inni rozmówcy.

Zasady korzystania ze sklepu więziennego

Więźniowie w określone dni mogą korzystać ze sklepu więziennego, pod warunkiem, że mają pieniądze na swoim rachunku. Z relacji byłych aresztantów wynika, że "do sklepu się nie chodzi", lecz każdy dostaje kartkę z listą produktów, na której można zaznaczyć, co chce się kupić. Pieniądze na rachunek krewni mogą przesłać pocztą.

Problemy z widzeniem

Formalnie śledczy może wyrazić zgodę na widzenie, lecz – jak dotąd, Oksana Poczobut, otrzymywała tylko odmowy.

- Śledczy odpisał, że nie jest to uzasadnione – powiedziała.

Gdy mąż zachorował, udało jej się raz porozmawiać przez telefon z więziennym lekarzem, ale jej zdaniem, "był to cud".

- Co do zasady tych telefonów nikt nie odbiera – ani dyżurny, ani naczelnik aresztu. Kontakty odbywają się tylko drogą pisemną – poprzez listy – wyjaśniła.

Czytaj także:

W praktyce oznacza to, że w przypadku problemów aresztantów ze zdrowiem, bliscy dowiadują się o nich post factum, np. z listów, ewentualnie – od innych więźniów lub z ich korespondencji. Tak było np. w przypadku aktywistki praw człowieka Marfy Rabkowej. Dopiero 6 lipca pojawiła się informacja, że podczas ekstremalnych upałów w celi pod koniec czerwca kobieta straciła przytomność w celi, gdzie było w sumie 12 osób. W ramach „leczenia” otrzymała tabletkę Citramonum.

Z aresztowanymi mogą kontaktować się adwokaci, o ile nie obowiązują akurat ograniczenia np. związane z COVID-19. O spotkaniach z klientami nie mogą oni jednak informować, ponieważ zazwyczaj podpisują specjalne zobowiązania do nieujawniania informacji o śledztwie.

- Andrzej do 7 lipca jest na kwarantannie z powodu COVID-19. W czwartek spróbuje się z nim spotkać adwokatka, więc może uda nam się dowiedzieć czegoś, chociaż o jego stanie zdrowia – powiedziała Oksana Poczobut.

bf