Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
Doniesienie o torturach złożył były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz, którego zwolniono z aresztu KGB przed czekającym go procesem o udział w wiecu przeciw Aleksandrowi Łukaszence.
Jak wyjaśnił, prokuratura sprawdziła doniesienie Michalewicza i odrzuciła wszystkie jego pretensje. - Sprawdziliśmy też dowody Michalewicza, opublikowane w mediach i internecie. (...) Przesłuchaliśmy pracowników KGB i aresztu śledczego, jego towarzyszy z celi. Zbadane zostały cele - oznajmił Szwed.
Zauważył, że nie jest możliwe przesłuchanie Michalewicza, który jest obecnie w Czechach, gdzie uzyskał azyl polityczny.
Zdaniem prokuratora, informacje Michalewicza są "kłamliwym donosem". Jednocześnie funcjonariusz potwierdził, że - na przykład - w celach całodobowo pali się światło, jednak po to, aby była możliwość obserwacji zatrzymanych. Zaznaczył, że nocą żarówki palą się bardzo słabo. Stwierdził też, że rzeczywiście Michalewicz musiał przez jakiś czas przebywać nago w niewygodnej w pozycji, ale - według prokuratora - to normalna praktyka, przez którą przechodzą wszyscy zatrzymani przed przesłuchaniem.
Zastępca prokuratora generalnego Białorusi uważa, że Michalewicz dopuścił się kłamstw, aby móc żyć za granicą.
Aleś Michalewicz opowiedział o znęcaniu się nad więźniami na konferencji prasowej – mówił, że KGB zmusiło go w ten sposób do podpisania zobowiązania do współpracy. Na tej samej konferencji współpracę zerwał. Złożył zawiadomienie o torturowaniu więźniów do białoruskiej prokuratury. Po tym gdy KGB wezwało go ponownie na przesłuchanie, zdecydował się uciec z Białorusi.
Za jego przykładem poszła opozycyjna dziennikarka Natalia Radzina. Kilka dni temu przed mającym się odbyć przesłuchaniem w KGB potajemnie opuściła Białoruś i jest już w obozie dla uchodźcow w jednym z państw europejskich.
IAR, PAP, agkm