Jak napisał rosyjski dziennik rosyjski „Izwiestia”, dom gier miał znajdować się w hotelu Polesie, należącym do placówki białoruskiej.
W Rosji hazard jest nielegalny. Dlatego, według mediów właściciele kasyna znaleźli dla siebie miejsce na terenie ambasady, a wstęp miały tam tylko VIP-y, bogacze i bossowie z półświatka.
Rzecznik MSZ Andrej Sawinych zareagował na te informacje z oburzeniem, a białoruski ambasador w Rosji Wasilij Dołgoliow zorganizował dla mediów obchód po hotelu Polesie.
Mimo to w poniedziałek rosyjski MSZ przekazał stronie białoruskiej notę w tej sprawie. "Strona rosyjska zwraca uwagę stronie białoruskiej na niedopuszczalność tego rodzaju działalności, sprzecznej z konwencją wiedeńską" – czytamy.
Rosyjski politolog Andrej Suzdalcew mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą, że wieści o kasynie w ambasadzie krążyły od dawna i że w białoruskim zwyczaju dyplomatycznym jest, aby przedstawicielstwa zagraniczne same zarabiały na swoje utrzymanie. - Liczyli, że Rosja po bratersku przymknie na to oko – powiedział „Rz” politolog.
agkm, na podstawie rzeczpospolita.pl