Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 13.11.2011

Spór o gospodarkę między Łukaszenką a premierem

Szef białoruskiego rządu skrytykował prezydenckiego doradcę do spraw gospodarczych. Zaraz potem prezydent Aleksander Łukaszenka zganił premiera Michaiła Miasnikowicza.
Kolejki przed białoruskimi bankami (przed wprowadzeniem nowego prawa)Kolejki przed białoruskimi bankami (przed wprowadzeniem nowego prawa)fot. Włodzimierz Pac, Polskie Radio

Białoruskie media zwracają uwagę, że omawianie planów gospodarczych na przyszły rok zakończyło się ostrą wymianą zdań między najważniejszymi urzędnikami państwowymi.

Największy państwowy dziennik "Sowietskaja Biełorussija" pisze w piątek, że Łukaszenka wezwał rząd, aby nie opierał gospodarki jedynie na mechanizmach rynkowych w gospodarce, gdyż niektóre procesy trzeba na Białorusi regulować bezpośrednio.

Niezależna "Komsomolskaja Prawda w Białorusi" tymczasem zwraca uwagę, że kurs białoruskiego rubla będzie uzależniony właśnie od pieniędzy, które pojawią się na rynku. - Jeśli władze będą prowadziły twardą politykę monetarną, pod koniec przyszłego roku jeden dolar będzie kosztował 9700 białoruskich rubli, czyli ceny wzrosną o 12 procent. Natomiast w przypadku dużej emisji pieniędzy bez pokrycia jeden dolar będzie kosztować aż 22 tysiące rubli. Wtedy inflacja wyniesie 118 procent - przewiduje dziennik.

Nie starczyło zapału

Z kolei, "Narodnaja Wola" stwierdza, że prezydentowi Łukaszence nie na długo wystarczyło zapału do realizacji twardej polityki fiskalnej w państwie.

- Nawet pierwsze próby i plany rządu powstrzymania pompowania do gospodarki pustych pieniędzy zakończyły się skandalem - pisze opozycyjna gazeta.

- Nawet doprowadziwszy kraj do światowych rekordów niewypłacalności, Łukaszenka nie zrozumiał, kto jest temu winien. Wygląda na to, że winnymi zostaną ogłoszeni ci, którzy próbowali choćby w jakimś stopniu przestawić Białoruś na tory gospodarki rynkowej - pisze "Narodnaja Wola".

Jak odnotowuje, w czwartek Łukaszenka ostrzegł rząd premiera Michaiła Miasnikowicza, że praca gabinetu wywołuje jego coraz większe zaniepokojenie. - Jeżeli chcecie wszystkich i wszystko przestawić na wolny rynek, to dla nas taka polityka jest nie do zaakceptowania - podkreślił Łukaszenka.

Na posiedzeniu rządu Miasnikowicz tłumaczył, że w poprzednich latach stosowano emisyjne metody finansowania programów państwowych, i to właśnie spowodowało obecne problemy. Stało się to przedmiotem sporu między nim a doradcą prezydenta Siarhiejem Tkaczouem - wskazuje "Narodnaja Wola".

Miasnikowicz przypomniał, że głównymi problemami kraju są teraz: deficyt budżetowy, deficyt balansu płatniczego, nierealny kurs wymiany rubla do obcych walut i brak realnych źródeł finansowania budownictwa mieszkaniowego i innych programów państwowych - relacjonuje opozycyjna gazeta. W reakcji na wystąpienie premiera Łukaszenka ostro skrytykował rząd i jego pracę.

Przed zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi "szastano pieniędzmi, by udowodnić, jak dobrze żyje się Białorusinom. Teraz nowy rząd musi za to wszystko zapłacić - i to on jest winny" - wskazuje "Narodnaja Wola".

IAR, PAP, agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś