Rozprawa odbyła się w kolonii karnej w Szkłowie, od postanowienia sądu nie ma odwołania.
Władze kolonii wniosły, by zaostrzyć warunki odbywania kary dla byłego kandydata na prezydenta z powodu rzekomych naruszeń regulaminu. Jak mówi żona skazanego Maryna Adamowicz, chodziło m.in. naszywkę z numerem na ubraniu i niewpisanie chusteczek na listę rzeczy osobistych. Władze kolonii uznały, że więzień nie rokuje poprawy, "nie chce wejść na ścieżkę poprawy" i należy go skierować do zamkniętego więzienia o ostrzejszym rygorze.
Mykoła Statkiewicz nie zgadzał się, by podpisać prośbę o łaskę do Aleksandra Łukaszenki. Argumentował, że jest niewinny i taka petycja byłaby zdradą wobec tysięcy ludzi, którzy poparli opozycję i przyszli na protest w Mińsku w wieczór po wyborach.
Żona Statkiewicza mówi, że nie oczekiwała innego wyroku. – Sprawiedliwość już dawno umarła na Białorusi - powiedziała Maryna Statkiewicz.
Opozycjonista został skazany wcześniej na 6 lat kolonii karnej - teraz w związku z wyrokiem sądu trafi na trzy lata do zamkniętej celi. Jak tłumaczy portal radia Swaboda,
W kolonii, jak wyjaśnia strona statkevich.org. więźniowie przebywają w pomieszczeniach razem z innymi więźniami (w przypadku Mykoły Statkiewicza było to 80-100 osób). Obok znajduje się teren dla więźniów„strefa oddziału” (więziennego). W więzieniu skazany zawsze znajduje się w celi, którą opuszcza się tylko na czas spaceru (to najwyżej jedna godzina na dobę), nie może dostawać paczek, telefonować do bliskich może tylko w wyjątkowych okolicznościach.
fot. statkevich.org
agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś