Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 02.08.2015

Propaganda nowej generacji tworzy wizerunek ”fajnego” Putina i stabilnej Białorusi

Propaganda działa teraz inaczej niż za czasów zimnej wojny. Wykorzystuje sieci społecznościowe dla swoich celów. W Rosji tworzy wizerunek siły, promuje mit Putina-imperatora, pokazuje sceny wojenne tak, by kojarzyły się z kinem. A na Białorusi – stara się stworzyć wrażenie, że w kraju w ogóle nic się nie dzieje. O przemianach w propagandzie, jakie przeszła przeobrażenie i jak wygląda ona dzisiaj, pisze na swoim blogu działacz i dziennikarz Franciszak Wiaczorka.
Propaganda nowej generacji tworzy wizerunek fajnego Putina i stabilnej BiałorusiFacebook/Profil Franaka Wiaczorki

Propaganda to ostatnio modne słowo. Wszystkie konferencje na ważnych uniwersytetach w Harvardzie, Oksfordzie poświęcone są właśnie propagandzie. Najważniejszą rzeczą obecnie jest zrozumienie, że współczesna propaganda jest czymś innym, niż miało to miejsce podczas zimnej wojny. Wcześniej Józef Stalin czy Leonid Breżniew po prostu zamknęli granice, ludzie nie mogli wyjeżdżać z kraju, nie wiedzieli, jak tam wygląda życie, co tak naprawdę się odbywa na świecie. Dyktator wydając polecenia ze swojego pokoju, przez telefon, mógł kontrolować wszystkich redaktorów wszystkich mediów, niemalże sto procent obywateli było pod kontrolą.

Teraz każdy jest uzbrojony w tablet i smartfon, stąd trudno nadzorować wszystko i każdego. Dlatego propaganda bardzo szybko ewoluowała, nawet szybciej niż demokratyczne dziennikarstwo. Nauczyła się wykorzystywać sieci społecznościowe i nowe media dla swoich celów. I tak, sieci społecznościowe służą teraz reżimom totalitarnym w dwóch celach. Sprawdzając np. słowa kluczowe można oceniać stopień niezadowolenia, analizować nastroje. Druga okoliczność, która pomaga dyktatorom, to fakt, że w Internecie ludzie wyładowują swoją złość, agresję. Trolle, prowokatorzy internetowi, jeszcze ich do tego zachęcają. Chodzi i o to, by ludzie swoim nastrojom dawali wyraz w sieci, a nie na ulicach. Poziom gotowości do protestu się obniża.

Oprócz tego współczesna propaganda chce z jednej strony stworzyć wizerunek siły, z drugiej strony - zastraszyć. Grupy proputinowskie i prołukaszenkowskie nie zamieszczają ostatnio zbyt często haseł wzywających, by bić rzekomych ”faszystów”, bo to się nie sprawdza. Za to wrzucają do Internetu obrazki sugerujące, jaki to ”fajny” jest Władimir Putin, jaka sympatyczna jest jego armia. Pokazują karabiny automatyczne, obrazki wojenne z Doniecka czy z Ługańska, wywołujące u młodych ludzi skojarzenia z filmami, kinem. Taka propaganda stara się stworzyć wizerunek silnego imperatora Władimira Putina (a w przypadku Aleksandra Łukaszenki – męża stanu, który wypracował stabilność). I to działa – młodzi ludzie, 18- lub 20-letni, którzy wyjechali z Białorusi, by walczyć w Donbasie po stronie separatystów, byli m.in. inspirowani przez portal społecznościowy ”Vkontakte”, zachwycali się fotografiami, nagraniami walk.

Z kolei propaganda łukaszenkowska chce stwarzać pozór stabilności i wrażenie, że nic w ogóle się nie dzieje. Grupy prołukaszenkowskie, np. Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży (BRSM), czy profil społecznościowy państwowej gazety ”Sowiecka Białoruś”, nie pisały o proteście chińskich pracowników, którzy strajkowali, bo nie wypłacono im pensji. Niezależne białoruskie media poświęciły wiele miejsca temu wydarzeniu -  bo to coś niezwykłego, Chińczycy robili "rewolucję" na Białorusi. Natomiast media prołukaszenkowskie zignorowały to wydarzenie, bo przecież niemożliwe, by na Białorusi, w stabilnym socjalnie kraju, ktoś się buntował, a już zwłaszcza – Chińczycy. Z ich punktu widzenia to prostu niemożliwe i dlatego to zignorowano. Nie wpisało się to po prostu w obraz stabilnego świata.

Franciszek Wiaczorka

Zobacz: Blog Franaka Wiaczorki w serwisie Raport Białoruś na portalu PolskieRadio.pl >>>

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl