Pentagon zapewnił jednak, że wszystkie maszyny są nadal gotowe do ataku - gdyby zażądało tego NATO. Większość wycofanych maszyn stacjonuje bądź we włoskim Aviano, bądź na jednej z dwóch baz lotniczych na Sycylii. Stamtąd do Libii są w stanie dolecieć w kilkadziesiąt minut i podjąć walkę - gdyby zapadła taka decyzja.
W czwartek Sojusz przejął od Stanów Zjednoczonych dowództwo nad akcją militarną w Libii. Operacja jest dowodzona z połączonego dowództwa sił NATO w Neapolu.
Waszyngton miał zaprzestać ataków lotniczych i rakietowych już w sobotę, jednak na prośbę NATO zdecydował się odłożyć decyzję w tej sprawie o 48 godzin.
Wobec przejmowania dotychczasowych obowiązków Amerykanów przez inne państwa Sojuszu zmianie ulegnie charakter działania armii amerykańskiej.
Skupi się ona głównie na zakłócaniu nasłuchu elektronicznego Libii, zapewnienia dostaw paliwa oraz wsparcie rozpoznania. Głównymi atakującymi są Francuzi, których wspomagają samoloty z wielu państw europejskich, a także Kanady, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Czytaj więcej w serwisie specjalnym Raport Arabia
IAR, sg