Wydłużanie płatności wiele firm nazywa kredytem kupieckim.
– Taki kredyt jest tańszy, bo nieoprocentowany – wyjaśnia Aleksandra Fandrejewska z "Rzeczpospolitej". Zwraca uwagę, że wiele firm umawia się, że weźmie towar, ale zapłaci w terminie późniejszym. Dziennikarka podkreśla, że dobrze, gdy firmy w tej sprawie dochodzą do porozumienia. Taki proceder nazywa się kredytem kupieckim, jeśli oczywiście nie chodzi o duże firmy, które wymuszają późniejszą zapłatę na małych.
– Przy tego rodzaju wymuszeniach mówimy o zatorach płatniczych – tłumaczy Fandrejewska. Jedne firmy nie płacą drugim, te – kolejnym i w ten sposób tracą płynność finansową. Najczęściej te firmy, które znajdują się na końcu łańcuszka.
Jeśli chodzi o terminowość regulowania zobowiązań, Polska jest w ogonie Europy. – Nasz kraj jest w grupie trzech państw, razem z Portugalią i Hiszpanią, w których zatory płatnicze są na najwyższym poziomie – mówi Agnieszka Durlik-Khouri z Krajowej Izby Gospodarczej. Najlepiej z płatnościami radzą sobie Szwajcarzy i Niemcy.
W tej chwili najwięcej kłopotów mają małe firmy budowlane, w których ok. 5 procent faktur są niezapłacone dłużej niż trzy – cztery miesiące. W praktyce są to pieniądze nie do odzyskania. W kłopotach są też hurtownie spożywcze, małe sklepy spożywcze oraz przemysł metalurgiczny.
Opóźnione płatności są często przyczyną bankructw. Firma najpierw przestaje płacić swym pracownikom, zalega z innymi opłatami, a dopiero na końcu przestaje płacić bankom czy ZUS-owi, bo te instytucje mogą naliczyć karne odsetki.
Opóźnienia w płatnościach to nie jest problem tylko Polski. Dlatego Komisja Europejska chce zaproponować rozwiązania, zgodnie z którymi małe firmy, które prowadzą interesy z partnerami zagranicznymi, mogłyby blokować konta niesolidnych płatników. Choć akurat zdecydowana większość naszych firm współpracuje z Niemcami, a tamtejsi partnerzy regulują zobowiązania w terminie.
Niestety polski system podatkowy sprzyja nieuczciwym kontrahentom. VAT trzeba płacić od faktury wystawionej. A można by wprowadzić system kasowy i płacić VAT dopiero po otrzymaniu płatności. Co ciekawe, z badań wynika, że najmniej zaległości mają małe i średnie firmy ze ściany wschodniej. – Pewnie dlatego, że działają na lokalnym rynku i doskonale wiedzą, kto jest solidny i z kim można prowadzić interesy – zauważa Aleksandra Fandrejewska.
Rozmawiał Robert Lidke.