Minister Środowiska Marcinj Korolec wypowiedział się przeciwko prowadzonej przez UE polityce klimatycznej. Jego zdaniem jest ona zbyt kosztowna i szkodliwa dla europejskiej gospodarki. W krajach UE do 2020 roku ma być bowiem ograniczona emisja CO2 o 20%.
Opinię ministra podziela Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych. Emisja CO2 w Europie, gdzie żyje 500 mln obywateli UE, to jest tylko 7% światowej emisji. Jeżeli z tego 7% zredukujemy 20% to oznacza, że w skali świata emisja CO2 będzie mniejsza o 1,5-2%, a na to musimy wydać setki miliardów euro. Unię stać było na tego typu działania energetyczne jeszcze przed rewolucją gazu z łupków, teraz okazuje się, że wydobycie gazu z łupków w USA, Kanadzie, Australii jednocześnie powodują zmniejszenie redukcji emisji ze spalania węgla. Może to jest dobry kierunek.
Podobny punkt widzenia prezentuje Tomasz Chmal, ekspert z Instytutu Sobieskiego. To jest czas rynku, z jednej strony energetyka odnawialna jest już stosunkowo tania i dostępna, można sobie wyobrazić dalszy postęp technologiczny bez dopłat i na to trzeba stawiać, a nie dopłacać ciągle, a z drugiej strony dyskryminować energetykę konwencjonalną. Niech te dwie energetyki będą równoprawne i miały możliwość konkurowania na rynku ze sobą.
- Czyli postulat jest wyraźny, żeby już nie dopłacać do zielonej energii. Czy to nie jest zbyt wcześnie na to w Polsce, bo jeśli tych dopłat nie będzie to nie będzie paneli słonecznych, wiatraków, biogazowni, bioelektrowni.
Według Andrzeja Sikory, fatalne jest to, że polityka energetyczna państwa napisana 4 lata temu jest już dokumentem przestarzałym. Dokument mówił wtedy o konieczności budowy elektrowni atomowych, o znacznym odejściu od energetyki węglowej w sytuacji, gdy Polska stoi na węglu. Trzeba więc zastanowić się nad nową polityką energetyczną i nad tym, jak Polska może w UE być strażnikiem bezpieczeństwa energetycznego.
- Patrząc na to co dzieje się w Polsce, wiemy już, że muszą powstawać nowe elektrownie?
Tak, ponieważ przystępując do UE podpisaliśmy zobowiązania, wynikające z redukcji emisji, co do konieczności wyłączenia starych, mniej efektywnych bloków. Mimo, że Polska w latach 90-tych przez zmniejszenie uprzemysłowienia miała olbrzymią redukcje emisji samoistnie wykonaną. Nowoczesność jest przed nami.
- Nadal nie wiemy, jaką energetykę będziemy rozwijali w najbliższych latach: węglową, atomowa, gazową czy zieloną.
Prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej uważa, że powiedzieliśmy „pas” na wszystkich polach. Nie ma dzisiaj żadnego programu w żadnej z tych dziedzin. Jesteśmy liderem efektywności energetycznej w Europie, a to dlatego, że startujemy z bardzo złej pozycji, czyli tego, kto bardzo dużo tej energii marnuje. Nie jesteśmy liderem w zakresie technologii.
- Czyli redukujemy emisję CO2, bo zaczynamy oszczędzać, ale gdybyśmy mieli budować elektrownie, to czy już wiemy jakie?
Jak mówi Andrzej Sikora, nie bardzo wiemy. Mimo, że w Polsce węgla jest dużo, mimo, że program nuklearny wydawał się w Polsce nie zagrożony, to rewolucja z łupków może zaburzyć ten spokój sprzed paru lat.
- Może się okazać, że polska energetyka będzie się rozwijała dzięki łupkom, ale o tym, czy będzie w Polsce gaz łupkowy wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej, zależy od tego jaką politykę będzie prowadziła Komisja Europejska.
Tomasz Chmal uważa, że produkcja energii elektrycznej z gazu jest o połowę mniej emisyjna niż z produkcji węgla, ale też jest to paliwo emisyjne. Jeśli polityka klimatyczna Europy będzie nadal bardzo restrykcyjna, to gaz stopniowo będzie eliminowany, tak jak dziś węgiel.
Według Andrzeja Sikory, Komisja Europejska jest taka jak społeczeństwo, które ją wybiera. Jak społeczeństwo okaże się mniej „zielone”, to nowoczesna technologia będzie ważniejsza.
W USA, po tym jak się okazało, że gaz łupkowy jest wydobywany na szeroką skalę, jest problem. Jest to jeden z najtańszych regionów świata, jeśli chodzi o energię. Okazuje się, że pojawiają się na rynku ceny ujemne, tzn. że producent musi dopłacić, żeby ktoś od niego tę energię kupił. Mają więc duży przepływ kapitału, duży przepływ uprzemysłowienia, łącznie z chemią, która z Niemiec przenosi się do USA.
- Mamy już dwa państwa przeciwne wydobyciu gazu łupkowego: Niemcy i Francja.
Nie oznacza to, że społeczeństwo myśli tak samo jak ich przywódcy.
Rozmawiał: Robert Lidke
Projekt powstaje we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej: