Opublikowany właśnie, kolejny Raport Narodowego Banku Polskiego dotyczący systemu finansowego w Polsce, potwierdził że aktywa instytucji finansowych w Polsce przekroczyły sumę 2 bilionów złotych. – To dużo, ale instytucje finansowe rozwijają się tak, jak rozwija się kraj. Kiedy gospodarka rośnie, to rosną aktywa instytucji finansowych. Rzeczywiście, przekroczyliśmy ten magiczny poziom 2 bln zł. Wśród tych instytucji finansowych w Polsce dominują banki, znakomita większość aktywów, ponad 60 proc. należy do banków – komentuje dr Dobiesław Tymoczko, zastępca dyrektora Departamentu Systemu Finansowego w Narodowym Banku Polskim. Jednak to nie znaczy, że te 2 bln zł to są oszczędności Polaków. – To nie są tylko nasze oszczędności, gdyż oszczędności gospodarstw domowych w Polsce przekroczyły 850 mld złotych. Reszta pieniędzy to są m.in. pieniądze firm i pieniądze należące do tych instytucji finansowych, których aktywa policzyliśmy – dodaje dr Tymoczko.
W bankach jest 60 proc. pieniędzy, a gdzie jest reszta
Pozostałe środki to są przykładowo aktywa funduszy inwestycyjnych, zakładów ubezpieczeń, podmiotów maklerskich, SKOK-ów. – Jednak absolutna dominacja banków powoduje, że w dyskusjach o systemie finansowym zwykle skupiamy się na bankach – uważa ekspert NBP. Ponieważ wolimy bezpieczne formy lokowania pieniędzy, z gwarancją bankowego funduszu gwarancyjnego, to może to nas właśnie przekonuje do bankowych ofert.
Komplikują, żeby zarabiać na Klientach
Jeżeli spojrzymy na te 850 mld zł, to Polacy ponad 60 proc. tej sumy ulokowali w bankach, bezpośrednio na lokatach bankowych, ponieważ są to produkty proste i obciążone niewielkimi opłatami. Składając lokatę w banku nie ponosimy żadnych dodatkowych kosztów i wszystko jest przejrzyste. – Trzeba bowiem pamiętać, że im bardziej skomplikowane sposoby lokowania w instytucjach finansowych czy na rynkach finansowych, tym większe opłaty można tam ukryć, i przed tym należy przestrzec potencjalnych klientów, żeby nie dali się mamić ofertami „znakomitymi”, które są tak skomplikowane, że nikt ich nie rozumie. Ponieważ często są one związane z bardzo wysokimi opłatami – ostrzega dr Tymoczko.
Obecnie coraz częściej są oferowane produkty typu lokata bankowa plus fundusz inwestycyjny, wciąż jest też popularne oszczędzanie w formie ubezpieczenia. – Lokata z funduszem inwestycyjnym, to jest oferta która ma nas skusić rzekomo wyższymi zyskami, ale trzeba pamiętać, że fundusze inwestycyjne w Polsce to akurat instytucje finansowe, które pobierają wyjątkowy haracz od swoich klientów. Są bardzo drogie. Średnia opłata za przeniesienie środków do funduszu akcyjnego wynosi prawie 4 proc.: za to że ktoś przyjmie od nas pieniądze np. 100 zł – za to zabierze 4 zł. Potem zostaje zabrana opłata za zarządzanie, i z tytułu umorzenia, jeśli Klient chciałby się wycofać – kolejne 4 zł. Jakie stopy zwrotu muszą osiągać tego typu instytucje, żebyśmy zarobili tylko na opłaty – pyta retorycznie dr Dobiesław Tymoczko z NBP.
Tylko właściciele funduszy zarabiają zawsze
Właściciele TFI od wielu lat notują bardzo wysokie stopy zwrotu, a w 2007 roku z 1 zł „wyciągali” aż 80 groszy rocznie. Zapewne każdy z nas chciałby mieć taka stopę zwrotu. Za rok 2012 ta stopa wyniosła ponad 30 proc., ale także z takiego wyniku każdy przedsiębiorca byłby niezwykle zadowolony. Obecnie toczy się dyskusja, głównie już tylko w Sejmie, na temat przyszłości OFE, zmiany są już raczej przesądzone. A ile zarabiały PTE na swoich aktywach?
– To były drugie instytucje finansowe pod względem tego, ile zarabiały z zainwestowanego kapitału. Trzeba jednak podkreślić, że OFE to był bezpieczniejszy biznes niż TFI. Dlatego, że dopływ składki do OFE był pewny, natomiast TFI zawsze się tłumaczyły, że muszą płacić za dystrybucję, za pozyskanie klientów – wyjaśnia dr Tymoczko. OFE tego nie musiały robić. Klienci przychodzili sami, przynosili pieniądze, i mimo to, OFE pobierały wysokie opłaty za to, że można było w nich oszczędzać.
Dylemat wciąż aktualny: lokata czy fundusz
Chociaż Polacy lubią i chcą oszczędzać w bankach – co potwierdził Raport NBP – na rachunkach oszczędnościowych i na lokatach, to na pewno oprocentowanie nie zachęca do oszczędzania w tej formie. Przykładowo 3-proc. lokata, to już jest niezły zysk. – To niskie oprocentowanie lokat powoduje, że osoby którym kończą się lokaty, zastanawiają się, co z tymi pieniędzmi zrobić. Bo kończą się np. lokaty z oprocentowaniem 5 proc. , a teraz mamy ofertę jedynie nieco powyżej 2 proc., i to powoduje, że wiele osób nie widzi sensu trzymania pieniędzy na lokatach bankowych i szuka różnych innych rozwiązań – uważa Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Zyskują na tym fundusze inwestycyjne, inne produkty jak obligacje, produkty ustrukturyzowane czyli głównie produkty inwestycyjne, i oczywiście giełda.
Czy TFI mogą być tańsze
Fundusze mogą działać taniej, ale potrzebna jest konkurencja ze strony tzw. funduszy pasywnych, które inwestują w indeks, nie szukają szczególnych okazji do inwestowania. Takie fundusze z powodzeniem funkcjonują np. w Stanach Zjednoczonych, i tam koszty są 100 razy niższe niż w polskich funduszach inwestycyjnych. Dlaczego nie ma ich w Polsce? – Trudno powiedzieć. Branża nie byłaby szczęśliwa, gdyby pojawiła się taka konkurencja, sami z siebie takiej oferty nie stworzą. Ale warto jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz, związaną z funduszami inwestycyjnymi. To, że ostatnio zarobiły one nieźle dla swoich klientów, nie ma żadnego wpływu na to, ile zarobią w przyszłości. Związek między tą historyczną stopą zwrotu, a tym co będzie w przyszłości jest taki, jak między losowaniem Lotto w tym tygodniu i w przyszłym tygodniu. Ktoś, kto daje się zwabić ofertą, że „w zeszłym roku zarobiliśmy tyle a tyle” – kupuje złudzenie. Wierzy w to, że to przełoży się na jego przyszłe zyski. A tak nie jest – przestrzega dr Tymoczko z NBP.
Złe decyzje, w złych momentach
Czy według wyników Raportu, Polacy działają racjonalnie, wpłacając i wypłacając pieniądze z TFI? – Działamy podobnie jak inne nacje, procyklicznie. Najczęściej Polacy „kupują na górkach i sprzedają na dołkach”. Czyli podejmują bardzo złe decyzje – w złych momentach kupują jednostki uczestnictwa, i w złych momentach się wycofują. Kupują wtedy, kiedy widzą że historyczne wyniki były bardzo wysokie, a sprzedają wtedy, kiedy ponoszą straty. Zachowują się niezwykle nieracjonalnie – podsumowuje, wyniki najnowszego Raportu nt. systemu finansowego w Polsce, dr Dobiesław Tymoczko, zastępca dyrektora Departamentu Systemu Finansowego w Narodowym Banku Polskim.
Krzysztof Rzyman