Gdy tylko wybuchła wojna, Olga Pawłowska – która akurat 24 lutego była w Polsce – natychmiast wsiadła w samochód i pojechała na polsko-ukraińską granicę, by odbierać stamtąd uciekające kobiety i ich dzieci. Zawoziła je w głąb Polski i organizowała pierwsze dni pobytu w naszym kraju. Jednocześnie dzięki pomocy znajomych i przyjaciół z Polski rozpoczęła zbiórkę najpotrzebniejszych rzeczy, które trafiły do Drohobycza.
Fundacja św. Antoniego powstała, aby pomagać starszym, samotnym Polakom. Teraz – w czasie wojny – fundacja funkcjonuje w zupełnie inny sposób. – Wciąż zmieniają się potrzeby – mówi Olga Pawłowska. – Organizujemy i rozdajemy paczki na wchód, w tym momencie zajmujemy się też m.in. rannym żołnierzem, który trafił do nas ze szpitala polowego i potrzebuje specjalistycznej pomocy medycznej – szukamy dla niego szpitala w Polsce – dodaje szefowa Fundacji św. Antoniego.
Olga Pawłowska apeluje też do lekarzy. – Szukamy wolontariuszy, którzy mogą pomóc w leczeniu żołnierzy wracających z frontu, czy chociażby wiadomości, gdzie w Polsce można taką pomoc znaleźć – mówi.
Z Olgą Pawłowską, szefową Fundacji św. Antoniego z Drohobycza, rozmawia Ewa Plisiecka.