Do zdarzenia doszło w pobliżu buddyjskiego klasztoru w powiecie Aba w Syczuanie.
30-letnia Kal Kyi to szesnasta kobieta, która zdecydowała się na tę drastyczną formę sprzeciwu.
W ciągu ostatnich trzech lat na terenach zamieszkiwanych przez Tybetańczyków w Chinach samopodpalenia dokonało 110 osób, 90 zmarło. W ostatnich miesiącach chińskie władze przeprowadziły pokazowe procesy osób, które rzekomo miały zachęcać do samopodpaleń, oferując w zamian pieniądze.
Samopodpalenia są obecnie w Chinach jednym z największych tematów tabu. Pekin obarcza winą za nie Dalajlamę. Od tak drastycznych form protestu odcinają się jednak nawet tybetańskie władze na wychodźstwie. Zwracają one jednak uwagę na to, że samopodpalenia odzwierciedlają tragiczną sytuację Tybetańczyków w Chinach.
mr