Krzysztof Grzesiowski: Prezydent m.st. Warszawy, pani Hanna Gronkiewicz-Waltz w Sygnałach. Dzień dobry, pani prezydent.
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Dzień dobry.
K.G.: 13 dzień października referendum w sprawie pani odwołania. Bierze pani pod uwagę możliwość porażki?
H.G.-W.: Myślę, że przede wszystkim myślę, żeby pracować codziennie tak jak do tej pory, spotykać się z mieszkańcami i nie zbaczać z tego kierunku, który podjęłam.
K.G.: Tak jak do tej pory spotykać się z mieszkańcami? A sama pani powiedziała, że do tej pory to był mały kontakt z mieszkańcami.
H.G.-W.: Nie, były różne debaty, dyskusje. Ja miałam 18 debat w różnych dzielnicach na temat bezpieczeństwa przez ostatnie pół roku, ale teraz jeszcze zintensyfikowałam, bo widać, że mieszkańcy tego oczekują i potrzebują.
K.G.: A czy ta intensyfikacja to przypadkiem nie efekt tego, że będzie referendum?
H.G.-W.: Myślę, że przede wszystkim efekt tego, że były różne dane podawane na temat remontów, np. chociażby to, że mówiono, że my nie skończymy do końca sierpnia budowy drugiego odcinka między stacjami Centrum a Świętokrzyska, zdążyliśmy, także przede wszystkim z dostarczaniem informacji.
K.G.: Tak przeglądając listę zarzutów pod pani adresem, skoro pani wspomniała o metrze, pani prezydent, no to chodzi o podwyżkę cen biletów komunikacji miejskiej, od stycznia miała być trzecia podwyżka, bo tak była planowana. Będzie czy nie będzie?
H.G.-W.: Będzie inny system w ogóle, inna koncepcja biletów, to znaczy przede wszystkim my chcielibyśmy wyeliminować, to zaproponuję radnym, bilet jednorazowy, zamienić go na 75-minutowy, czyli w ramach tej ceny mogliby mieszkańcy przesiadać się przez 75 minut. Drugi element bardzo ważny – myśmy po dodatkowych punktach, które daliśmy przy rekrutacji do żłobków i przedszkoli tym, którzy płacą podatki w Warszawie, przybyło nam 20 tysięcy podatników. W związku z tym już od zeszłego roku, a tak bardzo intensywnie od początku tego roku zaczęliśmy pracować nad kartą warszawiaka. I w związku z tym, jeśli ktoś będzie miał kartę warszawiaka, czyli będzie płacił PIT w Warszawie, będzie miał niższe ceny biletów niż ci, którzy takich podatków nie płacą. Uważamy, że ten, który tutaj składa swoje daniny, ma prawo do preferencji.
K.G.: Klęska śmieciowa?
H.G.-W.: Nie no, nie było (...) jak pan widzi, opłaty są niższe, czekamy teraz na wyniki przetargu.
K.G.: A nie można tego było załatwić w terminie, pani prezydent?
H.G.-W.: No, dlatego mój zastępca, który był za to odpowiedzialny, stracił swoje stanowisko. Myślę, że niewiele nam zabrakło, jeśli chodzi o termin, ale zabrakło i dlatego musiał odejść.
K.G.: Gigantyczny rozrost administracji – kolejny zarzut.
H.G.-W.: To bym się z tym nie zgodziła z tego względu, że nigdy nie było w Warszawie tak dużych inwestycji, to jest 25 miliardów przez ostatnie 6 lat. Nigdy nie było takiej zmiany i budowy olbrzymiego mostu i skończenia pierwszej linii, drugiej linii, tylu żłobków i przedszkoli, które budujemy, i trzy czwarte miliarda poszło na chociażby modernizację i nowe łóżka w szpitalach. Jednym słowem musi ktoś rozliczyć chociażby te faktury. Część tych etatów to w ogóle są etaty płacone z Unii Europejskiej, bo dotyczy to tych funduszy, ktoś musi te 8 miliardów złotych, które żeśmy z funduszy wzięli, rozliczyć. Tak że sądzę, że w porównaniu z innymi miastami, wziąwszy pod uwagę, że najbardziej rozbudowana jest właśnie administracja w dzielnicach, a Warszawa jest jedynym miastem, które jest podzielone na 18 dzielnic i które ma swoje rady dzielnicowe i burmistrzów, w związku z tym myślę, że to jest administracja, która jest adekwatna do zadań, które zostały nałożone, zwłaszcza że rząd jednak, powiedzmy sobie szczerze, że od kilku lat wiele zadań przesuwa na karby samorządu.
K.G.: Jeszcze jeden zarzut – marnowanie milionów złotych na projekty budowlane, które nigdy nie powstały.
H.G.-W.: O, to jest bardzo przewrotne z tego względu, że my projektujemy po to, żeby były pełne szuflady. Ja nie zastałam na przykład zbyt dużo projektów wtedy, kiedy przyszłam do urzędu, natomiast każdy prezydent przygotowuje ileś lat do przodu. Z jednej strony mówi się, że nie mam wizji, a z drugiej strony mówi się, że niedobrze, że robię projekty. Robię projekty, te projekty wszystkie, kiedy minie spowolnienie gospodarcze, one są wszystkie do zrobienia gotowe w szufladzie.
K.G.: No i miałaby pani okazję, pani prezydent, odeprzeć wszystkie zarzuty np. dyskutując publicznie z inicjatorem akcji odwołania pani, czyli z panem burmistrzem Piotrem Guziałem, ale pani takiej debaty zdaje się nie chce.
H.G.-W.: Myślę, że to, co pan mnie spytał i co dzisiaj odpowiedziałam to już jest publiczna debata. Ja zostałam, jak słusznie zauważył pan Guział, wybrana przez mieszkańców i...
K.G.: No tak, tylko że ja nie jestem stroną.
H.G.-W.: ...i z nimi się spotykam, przez mieszkańców zostałam wybrana. Szkoda, że jak była debata o bezpieczeństwie na Ursynowie, to pana burmistrza akurat nie było. Nie wiem, czy nie mógł, czy był chory, czy nie interesował się bezpieczeństwem na Ursynowie, a ja w tych kilkunastu debatach uczestniczyłam. Natomiast pomyliło się też burmistrzowi referendum z kampanią wyborczą, z wyborami. Wtedy, kiedy są wybory, ja nigdy nie uchylałam się od debat i z dwoma kandydatami czy w roku 2006, czy w roku 2010 podejmowałam debaty z dwoma kandydatami, którzy byli najmocniejsi w sondażach, i to był taki zwyczaj, który w Warszawie (...), którego być może Guział, burmistrz Guział nie zna.
K.G.: Czyli ten przypadek, o którym mówimy, takiej debaty nie bierze pani pod uwagę.
H.G.-W.: Nie, referendum to nie jest... Nie ma zresztą w ogóle takiej praktyki. Są wybory, wtedy są różnice programów, dlatego że jak do tej pory pan Guział żadnego programu nie przedstawił oprócz tego, że powiedział, że za 50 zł będzie bilet, którego już dawno nie było za 50 zł miesięcznego, czyli to jest kompletnie oderwane od rzeczywistości.
K.G.: Zarzuty z jednej strony, ale i pani także mówi o minusach w swojej działalności, ten mały kontakt z mieszkańcami to jest, mówię, według pani słów...
H.G.-W.: Za mały, bym powiedziała, za mały.
K.G.: Ale pani wspomniała także o służbie zdrowia...
H.G.-W.: Za duży... Za mały...
K.G.: ...o przeciąganiu się pewnych inwestycji. Jakie inwestycje ma pani na myśli? Metro?
H.G.-W.: Myślę, że różne inwestycje, np. chociażby Most Skłodowskiej-Curie spowoduje jednak (...), był nieco później ukończony, bo o to mają niektórzy pretensję, ale to ja wybudowałam most Skłodowskiej-Curie, który miał w planach być 20 lat temu, rozpoczęcie budowy. Jeśli chodzi o pierwszą linię metra, to myśmy dokończyli akurat o czasie pierwszą linię metra, ostatnie cztery stacje. A jeśli chodzi o drugą linię metra, to nie wiem dlaczego niektórzy mówią, że powinniśmy to zrobić na Euro. Myśmy mówili, że spróbujemy to zrobić, natomiast tak naprawdę pierwszy przetarg, którego koszty byłyby o jedną trzecią większe, czyli że 6 miliardów by kosztował, to myśmy po prostu unieważnili i już w przypadku drugiego przetargu płacimy za metro ponad 4 miliardy, czyli oszczędziłam w tym przypadku pieniądze podatników. I stąd są różne opóźnienia w różnych, że tak powiem, różnego typu inwestycjach. I to jest uciążliwe. Ja to rozumiem, zwłaszcza jeżeli drugą linię metra buduje się w samym środku Warszawy, bo plany były 70 lat temu, a niestety życie uniemożliwiło i brak funduszy na budowę. Ja wystarałam się o te w sumie 8 miliardów, mamy „Czajkę”, świetną wodę do picia, czystą wreszcie w Warszawie, wystarałam się w Unii Europejskiej o te 8 miliardów złotych, dzięki którym możliwe były tak wielkie inwestycje w Warszawie.
K.G.: A co miałoby się wydarzyć, no bo to mniej więcej rok do wyborów samorządowych nam pozostaje, pomijam aspekt referendum w tej chwili, co miałoby się wydarzyć z pani punktu widzenia? Co chciałaby pani dokończyć jako prezydent miasta?
H.G.-W.: No, myślę, że przede wszystkim chciałabym się przejechać centralnym odcinkiem drugiej linii metra przed jeszcze końcem roku, nie wiem, kiedy będą dokładnie te wybory, za rok, i myślę, że wiele tych różnych węzłów komunikacyjnych, które robimy, mamy plany naprawdę znowu na przyszły rok na w miliardy złotych inwestycji około, Warszawa chyba nigdy się w tym tempie nie rozwijała, przez ostatnie kilka lat ponad 2 miliardy złotych jest inwestowane w Warszawie. Są różne rzeczy – i szkoły, i przedszkola, i żłobki. I myślę, że też przede wszystkim trzeba pomyśleć o tym, żeby była wygoda dla mieszkańców, również jeśli chodzi o modernizację instytucji kulturalnych. Podam panu przykład, chociażby w Teatrze Dramatycznym, jak przyszłam, to w ogóle była łatwopalna kurtyna, no więc od takich drobnych rzeczy ja o wszystkim myślę, po poważne rzeczy infrastrukturalne, chociażby kontynuowanie drugiej linii metra, bo ona powinna pójść w końcu dalej na Targówek i na Chrzanów po drugiej stronie Wisły.
K.G.: Ale jednak znalazła się stosowna liczba osób, które podpisały się pod wnioskiem o referendum. W wyborach w 2010 roku niespełna 300 tysięcy osób głosowało na innych kandydatów.
H.G.-W.: Tak.
K.G.: Ma pani taką świadomość i tego świadomość?
H.G.-W.: No oczywiście, przecież jeżeli ja zdobyłam 53% wówczas, to 47% znaczy, że wybrało innych kandydatów. Takie są reguły demokracji.
K.G.: Skoro tu jest 300, a potrzeba trochę więcej, ale jednak, istnieje taka możliwość, istnieje takie prawdopodobieństwo, że będzie tyle osób, które zdecydują o pani odwołaniu.
H.G.-W.: Ja się nie zastanawiam, czy będzie, czy nie będzie. Ja wykonuję swoją pracę dzień po dniu i myślę, że ten, kto angażuje się w politykę, musi się liczyć i z ocenami krytycznymi, i z tym, że dla jednych coś jest wygodne, dla drugich nie. Staramy się różne... mediować w różnych sprawach, wiadomo, że jedni chcą się bawić do drugiej w nocy czy nawet do czwartej w nocy, że inni chcą spać, bo muszą następnego dnia wstać do pracy, że zarządzanie tak dużym miastem ma dużo wyzwań i problemów do rozwiązania.
K.G.: No, ktoś, kto się angażuje w politykę, jak pani prezydent powiedziała, musi mieć także świadomość konsekwencji rozgrywki politycznej, a zdaje się tak ocenia pani zbieranie podpisów pod referendum.
H.G.-W.: Tak, uważam, że referendum na rok przed wyborami to jest taka awantura polityczna. Pamiętajmy, że jak pan Guział zanosił te głosy wszystkie, to głównie tam byli posłowie Prawa i Sprawiedliwości i w związku z tym myślę, że Prawo i Sprawiedliwość w sposób umiejętny, mając już koalicję na Ursynowie z panem Guziałem, dojdzie do władzy i gdyby pan Guział, że tak powiem, był skuteczny, ale razem z panem Guziałem, będzie on rządzić w Warszawie, dlatego uważam, że jest to taka typowa hucpa polityczna, ponieważ jeszcze w tej chwili sytuacja budżetowa nie jest dobra, a widać, że się poprawia, bo już są pierwsza jaskółki zmiany, w związku z tym jak widać aktywnie Prawo i Sprawiedliwość wspomaga pana Guziała.
K.G.: Ale o to w polityce chodzi. Jak ktoś jest w opozycji, to walczy o władzę. A jak mu się uda, to ją przejmuje. Proste.
H.G.-W.: No, myślę, że jednak ja mam inne pojęcie (...) że to jest służba mieszkańcom tak jak się umie najlepiej.
K.G.: Podobno, podobno jest taki scenariusz, nie wiem, czy pani prezydent to potwierdzi, czy nie, że ma pani zostać nowym szefem resortu finansów, by uciec przed referendum...
H.G.-W.: [śmiech]
K.G.: ...i przed odpowiedzialnością za rządy w Warszawie.
H.G.-W.: Nie słyszałam o tym.
K.G.: To przy okazji plotki o dymisji Jacka Rostowskiego pojawiła się taka wiadomość.
H.G.-W.: Nie słyszałam o tym i ja przede wszystkim zdecydowałam się, żeby służyć Warszawie i pozostanę jej wierna dopóki mieszkańcy będą tego chcieli.
K.G.: A czy jeśli zostanie pani odwołana, weźmie pani udział we wcześniejszych wyborach?
H.G.-W.: Ja muszę powiedzieć, że ja na razie nie myślę, że będę odwołana, dlatego że jak bym myślała, co będzie dalej, to bym nie zrobiła nic dzisiaj. Ja nie żyję nigdy przyszłością. To, co już jest zrobione, jest zamknięte, informuję najwyżej o tym mieszkańców, to, co jest przede mną to nigdy nic nie wiadomo, co się wydarzy w takim mieście, jak Warszawa, a ja żyję na tu i teraz, czyli każdy według tego planu, który żeśmy sobie kiedyś założyli, każdy dzień poświęcam na swoją pracę codzienną, żeby ułatwić życie mieszkańcom, żeby goście przyjeżdżali, żeby byli turyści, żeby Warszawa rzeczywiście tak jak podskoczyła po Euro 2012, które było świetnie zorganizowane, dlatego mamy też organizację Ligi Mistrzów za 2 lata, myślę, że przede wszystkim żeby Warszawa stała się taką prawdziwą stolicą Europy Środkowej XXI wieku, to jest moja myśl przewodnia, a nie czy będę, czy wygram, czy przegram. W ten sposób bardzo bym destruowała, że tak powiem, swoją działalność codzienną, jak tylko bym myślała tylko o przyszłości.
K.G.: No tak, ale ten scenariusz, że pani przegra, jest daleko bardziej atrakcyjny, jeśli brać pod uwagę różnego rodzaju analizy co do przyszłości...
H.G.-W.: No tak, ale...
K.G.: ...bo to byłaby rzeczywiście nie tylko pani porażka, ale porażka, jeśli to właściwe słowo, pani partii, czyli Platformy Obywatelskiej.
H.G.-W.: Analitycy myślą o tym, jakie byłyby scenariusze. Moją rolą jest wykonywanie tego zadania codziennie, jak ja powiedziałam. Platforma przez 6 lat przeprowadziła, można powiedzieć, prawie suchą nogą Polskę przez kryzys, między innymi właśnie dzięki też ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu. Nie mówię, że jest łatwo ludziom, dlatego że ten kryzys, tak jak wszyscy mówią, to jest drugi kryzys po latach 30., że takiego nie było na świecie, i to mówią Amerykanie, nie my, i mówią to Europejczycy, ale w tej chwili już sytuacja zaczyna się poprawiać i w Stanach, i w Europie. I ponieważ my zależymy, nie jesteśmy samotną wyspą, zależymy od tych innych gospodarek, myślę, że w tej chwili będzie i większa liczba miejsc pracy, i jak widzimy dane analityczne są takie, że średnie zarobki rosną, jednym słowem powoli, powoli, ale wychodzimy z tego spowolnienia gospodarczego.
K.G.: Mamy prawo skorzystać z tego, że jest referendum, możemy pójść, możemy pójść głosować, prawda? Jest taka możliwość, więc pani prezydent będzie namawiała, jak rozumiem, do tego, żeby nie pójść, bo taki jest tego cel pani najbliższej działalności...
H.G.-W.: Ja uważam, że na rok przed wyborami nie ma sensu, dlatego ustawodawca wprowadził pewien próg frekwencji. Gdyby nie chodziło mu o to, że można dokonywać takiego wyboru, nie byłoby takiego progu frekwencji. Czyli pierwsza decyzja jest taka: nie odpowiada mi referendum i ja mówię szczerze, nie obłudnie, że uważam, że na rok jest bez sensu, no to oczywiście nie ma sensu. Poza tym między kim a kim wybierać? Znaczy potem i tak będzie komisarz i potem dopiero będą wybory i sens jest chodzić na wybory, a nie na referendum, które jest rok bez żadnej specjalnej sytuacji. Gdyby była jakaś wielka katastrofa, nadużycie, afera, no to wtedy oczywiście temu służy referendum, natomiast tak po prostu żeby wypromować się na referendum, tak jak robi pan Guział, to uważam, że jest to wysoce dziwne.
K.G.: Zawsze ciekawa jest sytuacja taka, że jest odwrotnie, to pani partia zbiera podpisy pod referendum nad odwołaniem prezydenta jakiegoś miasta na rok przed wyborami. Ciekawe, jaka byłaby argumentacja.
H.G.-W.: Ja muszę powiedzieć, że ja nie popieram referendum i nigdy nie znajdzie pan mojej żadnej wypowiedzi, która by popierała referendum w krótkim okresie przed wyborami. Nie wiem, dlaczego to robią, uważam, że trzeba rzetelnie czekać do... jeszcze rok na wybory i nie kombinować, bo trzeba iść prostą drogą w życiu, a nie kombinowaniem.
K.G.: Nawet wtedy, kiedy błędy są ewidentne? Błędy tego, który rządzi?
H.G.-W.: Wie pan, jeżeli są poważne sytuacja, czyli mieliśmy taką sytuację, że z więzienia kiedyś zarządzał jakiś prezydent, to to jest zupełnie inna sytuacja. Natomiast w sytuacji, kiedy nic się nie dzieje innego niż się działo przez dotychczasowe trzy lata, no to można powiedzieć: a czemu nie rok temu? A czemu np. pani Hanna Zdanowska miała sytuację, że miała pierwsze referendum w pół roku po jej objęciu przez nią funkcji, to jest bez sensu...
K.G.: W Łodzi.
H.G.-W.: Proszę?
K.G.: Prezydent Łodzi.
H.G.-W.: Prezydent Łodzi, tak. Przecież to jest bez sensu. Ja to mówię z jednej strony jako prezydent, ale z drugiej strony jako prawnik. To jest jednak instrument i cieszę się, że prezydent będzie proponował zmianę tej ustawy, żeby trudniej było odwołać wójta i burmistrza, bo to prowadzi do anarchizacji i do bałaganu w gminach.
K.G.: Poza Warszawę na koniec wyjdźmy. Nowe nazwisko, a może stare nazwisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej brzmi?
H.G.-W.: Donald Tusk.
K.G.: Dziękujemy za spotkanie, dziękujemy za rozmowę.
Daniel Wydrych: 13 października to niedziela. Ma pani jakieś plany na ten dzień? Wyjedzie pani z miasta?
H.G.-W.: Nie zastanawiałam się nad tym.
K.G.: Jest jeszcze trochę czasu. Prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz w Sygnałach dnia. Dziękujemy.
(J.M.)