Misję wysłano w czerwcu 2003 roku; Beagle2 lądował pół roku później w Boże Narodzenie, po czym słuch po nim zaginął.
- Nie otrzymaliśmy żadnych treści, żadnego sygnału - mówił David Southwood z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Wielu ekspertów uważało, że robot zwyczajnie się rozbił.
Łazika wzięły pod lupę instrumenty badawcze MRO, m.in. kamera High Resolution Imaging Science Experiment (HiRISE). Z danych, które przesłał orbiter wynika, że Beagle2 wylądował bezpiecznie tam, gdzie miał wylądować, i ocalał. Ale ponieważ niewłaściwie zadziałały baterie słoneczne, które rozłożyły się tylko częściowo, kontakt radiowy z robotem był niemożliwy.
Beagle 2 poleciał na Marsa razem z misją ESA Mars Express. Miał prowadzić badania na powierzchni planety.
- Jestem zachwycony, że znaleźliśmy Beagle 2 - mówi Mark Sims z University of Leicester. Każdego roku w Boże Narodzenie zastanawiałem się, co się z nim stało. Już dawno pogodziłem się z myślą, że pewnie się nie dowiem.
Eksperci Europejskiej Agencji Kosmicznej mówią, że misja była kiepsko zarządzana, sprzęt za słabo testowany, a budżet - 50 milionów funtów brytyjskich - był za mały.
(ew/IAR/NASA)