Zdaniem specjalistów widać oznaki poprawy: ludzie nauczyli się myć ręce i unikają bezpośredniego kontaktu; jest więcej bezpiecznych pogrzebów.
- Jest lepszy dostęp do leczenia; całe rejony stają się bezpieczniejsze - mówił wcześniej sekretarz generalny ONZ, Ban Ki Moon.
Tymczasem naukowcy pracują nad lekami, szczepionkami i produktami z krwi tych, którzy przeżyli zakażenie. Nie brakuje jednak głosów krytyki: według wpływowego tygodnika „Science” słaba, powolna odpowiedź międzynarodowych organizacji na epidemię zasługuje na miano porażki roku.
Krytyczny jest też szef Banku Światowego, który, nauczony doświadczeniem, chce stworzyć specjalne medyczne siły szybkiego reagowania.
A sceptycy mówią, że epidemia eboli to w dużej mierze wydarzenie medialne: liczba ofiar z całego roku, czyli niecałe osiem tysięcy, to tyle, ile w Afryce umiera na AIDS w ciągu dwóch dni.
(IAR)