- Zdecydowanie nie będziemy stosować się do takich sankcji. Kupujemy 10 mld metrów sześciennych gazu ziemnego. Nie możemy zamrozić naszych obywateli - mówił Erdogan do deputowanych w parlamencie w Ankarze. Po tym dodał: - Te kroki zmierzają ku zachwianiu równowagą świata. Nie chcemy żyć w świecie imperializmu - podkreślił turecki prezydent.
Na ten temat wypowiedział się również przebywający w Japonii szef tureckiej dyplomacji. - Nie uważamy, by poprzez sankcje można było osiągnąć jakiekolwiek rezultaty. Realny dialog i rozmowy przydają się bardziej - powiedział Mevlut Cavusoglu.
Dodał, że dla krajów takich jak Turcja czy Japonia, dywersyfikacja źródeł energii zgodnie z sankcjami nie jest łatwa. - Te jednostronne sankcje są odczuwane nie tylko przez państwa sąsiadujące (z Iranem - PAP), ale też przez wiele krajów z wielu regionów świata - zaznaczył.
Od poniedziału ponownie obowiązuje kolejna grupa sankcji wobec Iranu, zapowiedzianych po wycofaniu się USA z porozumienia nuklearnego. Obejmują ponad 700 osób, przedsiębiorstw, statków oraz samolotów, w tym m.in. irańskie banki, firmy transportowe i eksporterów ropy naftowej. Zakazują kupna ropy z Iranu, choć z tego obostrzenia na sześć miesięcy wyłączono osiem państw będących dużymi importerami tego surowca z Iranu, w tym Turcję.
Wypowiadając w maju br. umowę atomową z Iranem, prezydent USA Donald Trump argumentował, że nie rozwiązuje ona problemu irańskiego programu nuklearnego, a jedynie odsuwa go w czasie, oraz nie powstrzymuje Iranu przed innymi szkodliwymi działaniami, takimi jak prace nad bronią konwencjonalną czy destabilizowanie regionu. Chęć pozostania w układzie utrzymują jednak inni sygnatariusze porozumienia z Iranem - Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i Niemcy, poparcie zadeklarowała również ONZ.
Turcja w znacznym stopniu jest zależna od dostaw ropy naftowej z zagranicy, a Iran - ze względu na bliskie położenie, jakość surowca i atrakcyjne warunki cenowe - jest dla Ankary jednym z głównych źródeł dostaw.
pz