Polskie Radio

Opętani przez taniec

Ostatnia aktualizacja: 04.06.2019 09:00
Kolejna podróż na Jawę Zachodnią. Tym razem zostawiamy elegancką muzykę miasta, opuszczamy studio nagraniowe i udajemy się do jednej z zabłoconych wiosek pod Bandungiem. Z punkową mocą uderzy w nas muzyka tańca Reak.
materiały promocyjne
materiały promocyjneFoto: okładka płyty

Indonezja nie przestaje fascynować. Wcale nie dziwi fakt, że na archipelagu liczącym kilkanaście tysięcy wysp wciąż można odkrywać nowe gatunki muzyki i sztuki. Reak to rodzaj transowego tańca – sundajska odmiana kuda lumping, tańca konia znanego z Jawy Wschodniej i Bali. W XX wieku niezauważony przez etnomuzykologów i nadal prawie kompletnie nieznany nawet przez samych mieszkańców Jawy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Reak pochodził gdzieś z głębi Borneo, czy lasów Papui, ale wcale tak nie jest. Uprawia się go dziś pod jednym z największych miast najbardziej zaludnionej wyspy świata (liczącej ponad 145 milionów mieszkańców!). Tę nieznaną sztukę prezentuje winylowy album „The Sacred Entertainment: Réak, Ceremonial Horse Trance Music from Priangan”, który ukazał się właśnie nakładem oficyny Discrepant.

Rzecz dla osób o mocnych nerwach. Rytualne biczowanie tancerzy, rozbijanie dachówek o własną głowę, wkładanie do ust rozżarzonego węgla, rozgryzanie łupiny kokosa zębami czy wreszcie jedzenie szkła przez opętanych – to wszystko jest tutaj na porządku dziennym. Być może w tym też tkwi sekret popularności Reak wśród żądnych wrażeń nastolatków.

 Reak – to nie tylko taniec i muzyka. To wielogodzinna ceremonia towarzysząca obrzędom przejścia. Rozpoczyna się zazwyczaj rano, a kończy o zmierzchu.

Miejscem akcji są wiejskie podwórka, wszelkie przestrzenie między prowizorycznie wybudowanymi domami i palmami bananowca. Bohaterami – opętani przez taniec, wyginający się przy transowym rytmie młodzieńcy.

Wszystko zaczyna się od opętania – szamani przywołują duchy, które wkrótce przejmują kontrolę nad ciałami tancerzy. Do akcji wkracza muzyka – najpierw transowe rytmy wybijane przez bębny dogdog, później brzmiący bardzo agresywnie dwustroikowy tarompet (często amplifikowany) i wreszcie śpiew wydobywający się z megafonu, najprawdopodobniej zdjętego z minaretu okolicznego meczetu. W pewnym momencie na scenę wkraczają zamaskowani tancerze wcielający się w zwierzęcą postać przypominającą smoka (Bangbarongan). Wszystko wieńczy długa procesja Arak-arakan oraz ostateczne wypędzenie duchów.

Rzecz dla osób o mocnych nerwach. Rytualne biczowanie tancerzy, rozbijanie dachówek o własną głowę, wkładanie do ust rozżarzonego węgla, rozgryzanie łupiny kokosa zębami czy wreszcie jedzenie szkła przez opętanych – to wszystko jest tutaj na porządku dziennym. Być może w tym też tkwi sekret popularności Reak wśród żądnych wrażeń nastolatków.

 Trwająca półgodziny płyta winylowa i dołączony do niej w postaci pliku bonusowy godzinny utwór uchwytują zaledwie małą cząstkę trwającej niezwykle długo ceremonii.

Lądujemy w przestrzeni muzycznego undergroundu, sztuki brudnej, napędzanej jakąś pierwotną energią, energią punkową wręcz, bo nie zdziwię się jeżeli duża grupa muzyków z tego albumu na co dzień słucha punku, metalu czy noise’u – w końcu są to gatunki niezwykle popularne wśród indonezyjskiej młodzieży.

Nagrania powstały w dwóch wioskach w górzystym regionie Priangan pod Bandungiem. Strona I zawiera nagranie początkowej fazy ceremonii zwanej Pembukaan. Grają muzycy znakomitej grupy Juarta Putra specjalizującej się w Reak.

 Reak ze szlachetnością i wytwornością nie ma nic wspólnego. Nie ma on nic z delikatnych tańców wykonywanych w kratonach Jawy Centralnej. Daleko mu też do wyrafinowania karawitanu, czy tarawangsy. Pałacową scenę zastępuje tu błotniste podwórko, bogate stroje tancerzy – zwykłe t-shirty, a mieniący się złotem kostium balijskiego smoka Baronga – szary worek i groteskowa maska z wyłupiastymi oczami.

Strona II (mój faworyt) to już zapis muzycznej procesji Arak-arakan. Tu usłyszymy zespół Putra Jaya Melati, ale też kilka stałych elementów pejzażu dźwiękowego Indonezji m.in. warkot przejeżdżających obok skuterów. Album ma wszystkie zalety i wady nagrania terenowego. Spontaniczność i energia rozpędzonej grupy perkusyjnej łączy się tu z brzmieniowym lo-fi, brudnymi, chropowatymi dźwiękami instrumentów wzmocnionych za pomocą prymitywnego sprzętu. O tym, że jesteśmy w rejonie kultury sundajskiej świadczy hipnotyzująca skala pelog obecna w niekończących się melodiach granych przez gitarę elektryczną (sic!) i tarompet. Sundajska skala odgrywa tu rolę obcego przybysza, kojarzonego ze znacznie szlachetniejszą muzyką np. gamelanem degung. A Reak ze szlachetnością i wytwornością nie ma nic wspólnego. Nie ma on nic z delikatnych tańców wykonywanych w kratonach Jawy Centralnej. Daleko mu też do wyrafinowania karawitanu, czy tarawangsy. Pałacową scenę zastępuje tu błotniste podwórko, bogate stroje tancerzy – zwykłe t-shirty, a mieniący się złotem kostium balijskiego smoka Baronga – szary worek i groteskowa maska z wyłupiastymi oczami.

Lądujemy w przestrzeni muzycznego undergroundu, sztuki brudnej, napędzanej jakąś pierwotną energią, energią punkową wręcz, bo nie zdziwię się jeżeli duża grupa muzyków z tego albumu na co dzień słucha punku, metalu czy noise’u – w końcu są to gatunki niezwykle popularne wśród indonezyjskiej młodzieży.

Znajdą tu coś dla siebie zarówno miłośnicy surowych nagrań terenowych Kink Gonga, czy wytwórni Sublime Frequencies, jak i fani indonezyjskiej grupy Senyawa.

Krzysztof Dziuba


Juarta Putra/Putra Jaya Melati

„The Sacred Entertainment: Réak, Ceremonial Horse Trance Music from Priangan”

[Discrepant 2019]

Ocena: 4/5

Zobacz więcej na temat: folklor folk muzyka tradycyjna