Prawdopodobnie większość czytelników wie, czym jest hot16challenge. Dla porządku przypomnę więc tylko, że hot16challenge to rodzaj muzycznego wyzwania, które zostało zainicjowane przez Karola Poziemskiego-Solara, polskiego rapera freestyle’owca. Zabawa polega na tym, by nagrać tzw. szesnastkę, czyli 16-wersowy mini kawałek, opublikować go w sieci a następnie nominować do tego zadania kolejnych pięciu artystów. Nominowani mają 72 dwie godziny, by zrealizować wyzwanie. Pierwsza edycja tej zabawy odbyła się w 2014 roku, a udział w niej wzięło ponad 200 raperów i raperek. Druga runda rozpoczęła się 28 kwietnia 2020 roku i nadal trwa.
Do 21 maja wzięło w niej udział ponad 800 osób. Podstawowa różnica między obiema odsłonami tej zabawy jest taka, że tym razem hot16challenge2 ma konkretny charytatywny cel. Biorący w niej udział artyści zachęcają do wpłacania darowizn na rzecz służby zdrowia, by pomóc w walce z koronawirusem. Jak zapowiedział inicjator, „zmieniły się okoliczności, bo tym razem musimy uratować świat”. Już na ratowanie zebrali ponad 3,3 miliona złotych.
Dla mnie – antropologa, akcja hot16challenge2 jest interesująca przede wszystkim dlatego, że w skondensowanej postaci łączy w sobie i ujawnia istotne kulturowe i społeczne funkcje muzyki. Jedną z nich, tą podstawową, jest tworzenie wspólnot, z którymi słuchacze się utożsamiają – narodowo, lokalnie, estetycznie itd. Hot16challenge2, choć początkowo było zabawą polskich raperów, szybko przekroczyło bariery gatunkowe i zaczęło wciągać muzyków całkiem innych obszarów – od popu, przez jazz, muzykę folkową, alternatywną po klasyczną. Mało tego, szybko w akcję włączyli się także artyści niemający z muzyką wiele wspólnego – aktorzy, pisarze. A że nominowali oni dziennikarzy, polityków i lektorów, uczestników zaczęło przybywać lawinowo.
W końcu akcja dotarła również do youtuberów (nawet tych dziecięcych), księży i sióstr zakonnych, instytucji kultury (na przykład całe zespoły teatrów i orkiestr wzięły się za rap), a nawet komercyjnych firm produkujących parówki i chipsy. A zatem hot16challenge2 łączy – co do tego nie ma wątpliwości. Łączy jednak nie sama muzyka i nie hip-hop, wiele osób zaczyna swoje nagrania od przeprosin za nieudolne rapowanie – łączy chęć pomocy służbie zdrowia. Łączy też chęć bycia zauważonym jako osoba, która niesie pomoc i popularyzuje taką postawę. Być może zatem w tej zabawie chodzi też o to, byśmy poczuli się lepiej, dobrze, świetnie – pomagamy i to popieramy. Nie tylko osoby nagrywające „szestnastki” odzyskują tutaj pewną społeczną sprawczość. Poczuć moc własnego działania może każdy, kto tych szesnastek słucha i przelewa pieniądze na szczytny cel.
Owa muzyczna wspólnotowość może przejawiać się też na gruncie lokalnym. Rapowanie w gwarze albo o sprawach istotnych dla konkretnych społeczności to domena muzyków folkowych a także zespołów regionalnych. W ostatnim czasie ciekawe stały się niektóre produkcje śląskie, jak choćby ta w wykonaniu Roberta Talarczyka z Teatru Śląskiego. Aktor stanął w obronie górników, których oskarża się o opóźnianie walki z wirusem.
>>>Sebastian Karpiel Bułecka podjął wyzwanie Hot16Challenge2. Zobacz wideo<<<
Kolejną ważną funkcją muzyki jest… dzielenie ludzi. Sądy estetyczne najczęściej oparte są na podziale „my – oni”. Co ciekawe, w przypadku hot16challenge2 nie estetyka stała się osią podziału – wszystkie mini kawałki są hiphopowe, a nieudolność wielu produkcji nie podlega krytyce. To charytatywny karnawał, wszystko jest dozwolone. Dzielą wypowiadane rytmicznie słowa, a przede wszystkim zawarte w nich światopoglądy. Pierwsze domowe produkcje w warstwie tekstowej skupiały się przede wszystkim na opisywaniu życia w izolacji, braku pracy, ograniczeniu kontaktów z innymi ludźmi i potrzebie pomocy. Koligacje rodzinne środowiska raperskiego spowodowały jednak, że zabawa szybko weszła na inne tory. Ojcem jednego z polskich raperów młodego pokolenia – MATY, jest profesor prawa Marcin Matczak, który zadebiutował w hot16challenge2 jako TATA MATY. Nie rapował tylko o koronawirusie, ale też o łamaniu Konstytucji. Coraz więcej w tych krótkich rymowankach zaczęło się pojawiać treści dotyczących właśnie kwestii światopoglądowych. Twórcy „szesnastek” postanowili wykorzystać popularność akcji do zgłaszania swoich idei a nawet wzywania do działania. Tu zaczęły rodzić się podziały.
W tym momencie akcja hot16challenge2 objawiła kolejną społeczną funkcję muzyki. Otóż może ona służyć do wyrażania zbiorowych lub indywidualnych przekonań, buntów, może być aktualnym komentarzem otaczającej rzeczywistości. Najwięcej tych upolitycznionych treści pojawia się w tekstach krytykujących obecną władzę – brak sprawiedliwości społecznej, upolitycznienie mediów, ograniczanie swobód obywatelskich, niepraworządność itd. To właściwie nie powinno dziwić, bowiem już u podstaw tej zabawy legło założenie, że państwo sobie z kryzysem COVID-owym nie radzi, trzeba więc mu pomóc. Ale pojawiły się też inne, dużo bardziej kontrowersyjne nagrania – np. Janusza Korwin-Mikkego, który wzywa do eksterminacji zarówno obecnej władzy, jak i „socjalistów”. Wypowiadając te słowa, wymachuje maczetą i pistoletem. Są i rapowane teorie spiskowe, podające w wątpliwość istnienie pandemii, mające obnażyć szemrane powiązania biznesu farmaceutycznego z polityką. Zaczęło się więc robić groźnie. Z drugiej jednak strony księża i siostry zakonne rapują o Piśmie Świętym, Janie Pawle II i nadziei. Inni jeszcze wzywają do ochrony przyrody, bo globalna katastrofa ekologiczna bardziej nam grozi niż COVID-19. Te ideologiczne uwikłania akcji hot16challenge2 spowodowały, że niektórzy artyści odmówili wzięcia w niej i działu – np. Organek.
Nie należy jednak zapominać, że jednymi z najważniejszych funkcji muzyki są te dotyczące kwestii estetycznych i rozrywkowych. Muzyka ma nam się podobać i ma dostarczać rozrywki. W całym morzu średnio udanych produkcji znalazło się kilka naprawdę interesujących lub wyjątkowo żartobliwych utworów. Z oczywistych względów najlepiej poradzili sobie raperzy, ale i inni artyści odnaleźli się znakomicie w tej konwencji – raz na poważnie, innym razem zupełnie niepoważnie. Do moich prywatnych faworytów należą Monika Brodka, Maria Peszek, Wojciech Mann, Anda Rottenberg, Magda Umer, Grzegorz Turnau, Chłopcy kontra Basia i Piorun z Janem Fryczem. Najistotniejsze zdaje się jednak to, że wielu słuchaczy i oglądaczy czerpie zwykłą przyjemność z przeglądania tych produkcji. Funkcja ludyczna się wypełnia.
Interesujące wydaje się też to, że hot16challenge2 wytworzyło swój własny kulturowy metajęzyk. Kolejni nominowani artyści odnoszą się wzajemnie do swoich produkcji, komentują je, czasem parodiują, cytują wersy kolegów lub swoje własne. Czołowym przykładem stał się tu poetycki wers o „ostrym cieniu mgły” wypowiedziany przez prezydenta Andrzeja Dudę. Ta metafora (chyba?) wirusa zawładnęła wieloma późniejszymi piosenkami. Ale w tekstach pojawiają się też odniesienia do Taty Maty, do królowej Beaty Kozidrak itd. Zabawa w śledzenie hip-hopowych tropów, odniesień do wcześniejszych utworów z pewnością jest przeznaczona dla wtajemniczonych. A zatem znów wracamy do funkcji wyjściowej – tworzenia wspólnoty, też językowej, semantycznej, podzielającej symbole i znaczenia.
A skoro już zabrnęłam w tematykę znaczeniową, podzielę się z Państwem jeszcze jedną (już ostatnią obiecuję) refleksją. Otóż tak sobie myślę, że hot16challenge2 można potraktować jako kontynuację łańcuchów szczęścia. Jan Stanisław Bystroń dowodził, że ta tradycja sięga czasów średniowiecza – listy zsyłane z nieba miały być kopiowane i rozsyłane po całym świecie, by przynieść zbawienie. Później zaniknęły w nich treści religijne – przesyłanie listów miało przynieść fortunę (szczęście lub bogactwo) osobom biorącym w tym udział. W XXI wieku łańcuszki szczęścia przeniosły się do internetu. Przesyłanie maili o dobrych ludziach, a pomocy dzieciom itd., a teraz akcja hot16challenge2 mają dokładnie ten sam cel – wytwarzanie wyobrażonej wspólnoty połączonej wiarą w zbawienną moc owych łańcuszków.
dr Maria Małanicz-Przybylska
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.