Jak powiedział starszy analityk i ekspert rynku motoryzacyjnego z UCE RESEARCH Marcin Kowalczyk, z badania wyraźnie widać, że zwolenników posiadania pojazdów elektrycznych jest niemal dwa razy więcej niż przeciwników.
Elektromobilność - oferta dla lepiej zarabiających
- To świadczy o tym, że jako społeczeństwo coraz częściej myślimy o tego typu pojazdach. Oczywiście na chwilę obecną mamy szereg przeszkód, żeby z nich swobodnie korzystać, ale to się przecież zmienia - ocenił.
Podał, że patrząc na dochody netto miesięczne, to posiadaczami samochodów elektrycznych chciałyby zostać przede wszystkim osoby lepiej zarabiające - uzyskujące od 7 tys. do 9 tys. zł - 77,7 proc. wskazań oraz osoby z dochodami ponad 9 tys. zł – 75,5 proc. wskazań.
- Na drugim biegunie widzimy osoby z dochodem poniżej 1 tys. zł, z wynikiem 52,3 proc. Ten wynik może świadczyć o tym, że jeżeli problemy z infrastrukturą zostaną rozwiązanie, wówczas te osoby szybciej mogłyby się na to zdecydować, bo przecież pierwszy ww. problem, tj. finansowy - raczej ich nie dotyczy - ocenił ekspert.
Polacy coraz bardziej zainteresowani elektromobilnością. "Potwierdzają to wyniki rynkowe"
Jak dodał, patrząc na wielkość miejscowości, z której wywodzą się respondenci, to najwięcej osób, deklarujących chęć posiadania samochodu elektrycznego, jest w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców – 67 proc. wskazań. Najmniej zaś na wsi i w miejscowościach do 5 tys. – 56,8 proc.
Potrzebna kampania społeczna
- To jest oczywiste, że w dużych miastach świadomość zalet posiadania takiego pojazdu jest większa. Mówimy tutaj nie tylko o komforcie, ale przede wszystkim o aspektach ekologicznych - zaznaczył. Jak ocenił, należałoby wprowadzić w obieg większą kampanię społeczną w tej kwestii, właśnie ukierunkowaną na wsie oraz małe i średnie miejscowości.
Jak ocenia ekspert, główną barierą w rozwoju elektromobilności w Polsce jest cena samochodów elektrycznych. - Aktualnie ceny elektryków to są wartości zaporowe, krótko mówiąc, samochody elektryczne nie są jeszcze na kieszeń zwykłego Kowalskiego, ale z badania wynika, że gdyby samochody elektryczne były w cenie pojazdów z silnikami tradycyjnymi, to 51,4 proc. wybrałoby elektryka - wskazał.
Piłka leży po stronie producentów
Dodał, że tylko 20,2 proc. wybrałoby pojazd z silnikiem tradycyjnym, 16,6 proc. jest niezdecydowane, a dla 11,8 proc. pytanych nie ma to znaczenia.
- Ten fragment badania dobitnie pokazuje, że piłka leży po stronie producentów. Przekaz społeczeństwa jest jasny, jak ceny aut będą niższe, my będziemy chętniej kupować - ocenia Kowalczyk.
Auta elektryczne w Polsce to nadal promil rynku. Sprawdź najnowszy raport
Jak zaznaczył, widać pierwsze jaskółki, które mówią o tym, że te ceny będą spadać. - Po prostu zadziała mechanizm rynkowy i w miarę szybko wymusi to na producentach - wyjaśnił.
Braki w infrastrukturze
Według Kowalczyka, drugą kluczową barierą w rozwoju elektromobilności nad Wisłą jest kwestia infrastruktury. - W tym obszarze widać wyraźne braki, które powinniśmy wyeliminować, jeśli chcemy, aby rejestrowano więcej zeroemisyjnych pojazdów - wskazał.
Jak dodał, chodzi głównie o liczbie ogólnodostępnych ładowarek, których bardzo brakuje.
- Polacy to widzą i nawet jeśli mieliby pieniądze, to rezygnują z zakupu e-auta, bo ciężko się poruszać po kraju, gdzie nie ma możliwości szybkiego ładowania samochodu - zaznaczył.
Według eksperta, wyniki badania są dość optymistyczne dla samej branży motoryzacyjnej, skoro co drugi Polak chciałby elektryka.
PR24, akg