- Michał Pepol jest wiolonczelistą, kompozytorem, producentem muzycznym i współzałożycielem grupy Royal String Quartet.
- W sierpniu 2022 roku wydał album "Kora nieskończoność", z własnymi kompozycjami opartymi na niepublikowanych wcześniej nagraniach Kory Jackowskiej, pochodzących z prywatnego archiwum Kamila Sipowicza.
- Za inspirację do jednego z utworów posłużyła piosenka śpiewana na powitanie podróżnych przez obsługę lotniska w Tokio.
Jeden z utworów z płyty "Kora nieskończoność" nosi tytuł "Ohayo gozaimasu", co w języku japońskim oznacza "Dzień dobry". Sama kompozycja ma dość niezwykłą genezę. – Kocham układać muzykę z dźwięków, które słyszę dookoła. Gdy byłem na lotnisku w Tokio, moją uwagę przykuli panowie, którzy witali wszystkich podróżnych takim śpiewnym zaśpiewem. Natychmiast się zatrzymałem i zacząłem ich nagrywać, bo wydało mi się to bardzo piękne – opowiada Michał Pepol.
Dopiero później artysta dowiedział się, co oznaczają słowa wyśpiewywane przez japońskich wokalistów. – Oni do tego jeszcze się pięknie kłaniali, więc to było bardzo wzruszające – dodaje gość audycji "Pianokrąg".
Kora na lotnisku w Tokio
Pracując nad albumem z niepublikowanymi wcześniej nagraniami Kory, Pepol przypomniał sobie o swojej dźwiękowej pamiątce z Tokio. – Pomyślałem, że przecież lotnisko to jest idealne miejsce do tego, żeby siedzieć dwie-trzy godziny w zadumie, czekając na samolot. Wyobraziłem sobie, że Kora siedzi właśnie na lotnisku w Tokio i śpiewa taką dosyć niewesołą piosenkę, dlatego, że może na przykład wcześniej się z kimś pokłóciła albo musiała sobie coś przemyśleć. Gdy potem zacząłem składać te wszystkie dźwięki, okazało się, że Kora pasuje do tonacji tych panów, to jej śpiewanie pięknie się połączyło z tymi dźwiękami witających strażników – mówi wiolonczelista.
Aby zbudować dźwiękowy klimat lotniska, Pepol odtworzył z pomocą wiolonczeli dźwięki tła ze swojego nagrania z Tokio: przejeżdżające wózki podróżnych, maszyny sprzątające itp. Klasycznie wykształcony muzyk przyznaje, że tego typu eksperymenty twórcze dają mu ogromną radość. – Im jestem dojrzalszym muzykiem, tym większą przyjemność znajduję w tym, że gram na swoich zasadach i nie wiążą mnie żadne ścisłe reguły – deklaruje artysta.
Granie bez sztywnych reguł
Michał Pepol odwołuje się przy tym do dokumentalnego filmu "Pianoforte". Pokazuje on życie młodych pianistów, którzy w pocie czoła – niczym sportowcy do igrzysk olimpijskich – przygotowują się do Konkursu Chopinowskiego. – Tam to jest bardzo mocno widoczne, jak ogromnej presji jesteśmy poddawani od bardzo młodego wieku. To jest presja, której dziecko sześcio- czy siedmioletnie właściwie nie jest w stanie unieść bez szkody dla psychiki – uważa wiolonczelista.
– Teraz sobie myślę, że mogę grać muzykę, którą po prostu chcę grać. Nie ma tam żadnych sztywnych zasad, mogę zagrać tak, jak mi się podoba, jak mi jest wygodnie, jak sobie to wymyślę, w takim tempie, jakim chcę, i do tego jeszcze w takich miejscach, w których sam zorganizuję przestrzeń, z takim światłem, jakie lubię itd. To jest to dla mnie niezwykle ważne, że mogę tę muzykę przenosić ze sztywnej, filharmonicznej zasadniczości do pełnej wolności – mówi Michał Pepol.
07:34 Pepol_PR3 (mp3) 2024_04_14-11-33-15.mp3 Michał Pepol: gram na swoich zasadach (Pianokrąg/Trójka)
Czytaj też:
***
Tytuł audycji: Pianokrąg
Prowadzi: Bartek Wąsik
Data emisji: 14.04.2024
Godzina emisji: 11.33
kc/wmkor