O konkurencyjności polskiej gospodarki żywnościowej w obliczu wyzwań środowiskowych rozmawiali eksperci w czwartek 27 marca, podczas drugiego dnia Europejskiego Forum Rolniczego, które odbywa się w podrzeszowskiej Jasionce.
Podczas panelu wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka podkreślił, że polskie gospodarstwa, również te wielopokoleniowe, dzięki swojej elastyczności potrafiły dostosować się do rynku europejskiego. - Można postawić tezę, że odnieśliśmy sukces w zakresie produkcji rolno-spożywczej; to zasługa przede wszystkim elastyczności i determinacji polskich rolników - powiedział.
W debacie udział wziął również główny inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych (GIJHARS) Przemysław Rzodkiewicz, który mówił, że polska żywność „gra już dziś w pierwszej lidzie jakości”. - My tę jakość żywności mamy na najwyższym poziomie. Natomiast to, co jest do zrobienia, to jeszcze budowa marki, żeby produkt polski był doceniany przez konsumentów w Europie i na świecie; żeby był rozpoznawany i wybierany, podobnie jak markowe produkty włoskie, francuskie - powiedział. Jego zdaniem "to jest to, nad czym musimy popracować, aby marka polskiej żywności była rozpoznawana na świecie".
Jako przykład dobrej promocji wskazał jabłko grójeckie, które jest rozpoznawalne w Europie dzięki dobrej jakości. - Tak powinniśmy budować markę również w pozostałych gałęziach i branżach - wskazał Rzodkiewicz.
Wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców Andrzej Gantner zwrócił uwagę, że polskie produkty muszą być na rynku konkurencyjne nie tylko jakościowo, ale również cenowo. - Aby to zrobić, musimy obniżyć koszty funkcjonowania przetwórców i rolników oraz nastawić gospodarkę na konkurencję. Czasy tłustych misiów już się skończyły - dodał.
Pozostałą dyskusję podczas panelu zdominowała m.in. kwestia deregulacji i cen energii. Jak mówił prezes Związku Polskie Mięso Jacek Strzelecki, po to, aby polskie produkty były konkurencyjne, trzeba obniżyć ceny energii. - Ta obniżka zwiększy naszą konkurencyjność. Przy obecnych cenach prądu skończyły nam się możliwości bycia konkurencyjnym - stwierdził. Jego zdaniem konieczna jest również deregulacja, gdyż regulacje utrudniają prowadzenie firmy.
Motyka przyznał, że regulacje powinny być „zdroworozsądkowe” i być wprowadzane we współpracy z rolnikami, a nie wbrew ich woli. - To prawda, że jesteśmy przeregulowani. Dziś dużo mówimy o bezpieczeństwie obronnym, ale zapominamy o bezpieczeństwie żywnościowym. Niestety w Europie więcej mówi się o ograniczeniu rolnictwa. Przestrzegam przed tym, bo kiedyś mówiliśmy o ograniczeniu przemysłu zbrojeniowego, a dziś nie mamy się czym bronić. Z żywnością będzie tak samo - jak będziemy mówić o jej ograniczeniu, to za 20 lat zabraknie nam żywności - przestrzegał wiceminister.
Podkreślił, że ceny energii w Polsce są wysokie, bo energetyka oparta jest na węglu. Podał, że wydobycie węgla w Polsce jest dwa razy droższe niż jego import. - Do tego dochodzi system ETS. W Polsce mamy też problem z magazynowaniem energii - dodał Motyka. Jak mówił, w Europie jest już zgoda co do konieczności deregulacji rynku energii. - Czekamy teraz na konkrety - powiedział wiceminister.
***
Na poranną audycję "Bez Uników" w piątek (28 marca) o godz. 8.13 zaprasza Renata Grochal.
pr/kor