W Damaszku służby chciały powstrzymać marsz tysięcy osób, użyto pałek i gazu.
Według świadków około 10 tysięcy ludzi skandowało "wolność, wolność" w Darze, która stała się epicentrum ruchu protestu przeciwko autorytarnym rządom prezydenta Baszara el-Asada. Demonstracje rozpoczęły się też według świadków w Bajdzie i Doumie w pobliżu Damaszku. Duży protest miał również miejsce w Deir ez-Zor nad Eufratem - podali działacze prodemokratyczni i lokalny szejk. W nadmorskim Banijas po piątkowych modlitwach około 1500 ludzi skandowało "wolność, wolność!".
Protesty w Syrii trwają od miesiąca. Według syryjskiej opozycji w starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło ponad 200 osób.
Raport Human Rights Watch
Syryjskie służby bezpieczeństwa torturowały setki osób zatrzymanych podczas antyrządowych demonstracji - podała w piątek organizacja obrońców praw człowieka Human Rights Watch (HRW). Zatrzymanych poddawano elektrowstrząsom, pozbawiano snu i wody.
Wśród torturowanych byli też działacze praw człowieka, pisarze i dziennikarze, którzy wspierali protesty przeciwko prezydentowi Baszarowi el-Assadowi. Według HRW w Syrii zostało zatrzymanych co najmniej siedmiu dziennikarzy.
Organizacja przeprowadziła wywiady z 19 uwolnionymi, w tym trzema nastolatkami. 17 osób podało, że tajna policja biła ich i że byli świadkami, jak bito dziesiątki innych. "Oprócz trójki dzieci świadkowie donosili o zatrzymywaniu i biciu dzieci w aresztach, w których przebywali" - napisano w raporcie HRW.
Wielu ludzi opisywało, jak torturowano ich z użyciem urządzeń aplikujących prąd elektryczny, kablami i biczami oraz jak byli przetrzymywani w przeludnionych celach i jednocześnie pozbawiani snu, jedzenia i wody. Kilku pozostawało skutych kajdankami cały czas i z zasłoniętymi opaską oczami.
IAR, PAP, agkm
Czytaj więcej w serwisie specjalnym Raport Arabia