Paweł Wojewódka: Jaromir Sokołowski, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta ds. polityki zagranicznej. Witam pana ministra.
Jaromir Sokołowski: Witam pana bardzo serdecznie, witam państwa też bardzo serdecznie.
P.W.: Panie ministrze, już pan prezydent odpoczął, kancelaria odpoczęła po intensywnych spotkaniach, intensywnych wizytach?
J.S.: Trudno odpoczywać, dlatego że dziś prezydent ma bardzo wypełniony kalendarz, przyjął listy uwierzytelniające od 5 ambasadorów, odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Nie ma czasu na odpoczynek.
P.W.: No tak, prezydent Stanów Zjednoczonych i dziewiętnastu, dwudziestu właściwie przywódców krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Może skupmy się najpierw na tym, czego nie pokazały kamery telewizyjne i nie przekazały mikrofony radiowe, panie ministrze, czy było coś takiego, co warty byłoby teraz opowiedzieć o czymś, a co nie zostało przez media odnotowane?
J.S.: Sądzę, że w kamerze trudno było zobaczyć tę serdeczność, która panowała zarówno przy stole na Zamku Królewskim, przy którym zebrało się 20 prezydentów, 19 gości i prezydent Komorowski jako gospodarz. To bardzo ważne spotkanie. Prezydenci rozmawiali na temat historii transformacji demokratycznej w tej części Europy, mówili również o wyzwaniach, które stoją przed tym kawałkiem naszego kontynentu. Zarówno w odniesieniu do rozmówców, którzy zgromadzili się przy stole, tam było sporo przedstawicieli państw bałkańskich, jak również w kontekście do wschodniego i południowego sąsiedztwa Unii Europejskiej, czyli Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu oraz np. Białorusi. To było bardzo dobre, interesujące spotkanie i jeszcze raz potwierdzę – niezwykle serdeczna, miła atmosfera.
P.W.: Ale ja muszę, panie ministrze, dopytać. Czy sądzi pan, że prezydent Barack Obama rozumiał realia Europy Środkowo–Wschodniej, z jakimi problemami owa Europa Środkowo–Wschodnia przez ostatnie kilkadziesiąt lat się mierzyła?
J.S.: Prezydent Obama był doskonale przygotowany do wszystkich rozmów i jestem głęboko przekonany, że zrozumienie tej części Europy ma naprawdę bardzo głęboko przemyślane. To jest tak, że w momencie, kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych przybywa do jakiegoś miejsca, to jego przyjazd poprzedzony jest wielomiesięcznymi przygotowaniami i to zarówno tutaj, na miejscu, jak również w Waszyngtonie, administracja bardzo intensywnie pracuje i również bardzo dobrze przygotowała się również w warstwie informacyjnej briefującej prezydenta do tej wizyty. Prezydent do każdej z rozmów był – jeszcze raz to potwierdzę – widać było, że doskonale przygotowany, świetnie znał realia i mam też wrażenie, że rozumiejąc polski sukces, miał świadomość, że Polska jest tym krajem, który może się dzielić tym sukcesem z innymi, że Polska jest tym krajem, który tę udaną transformację może pokazywać jako wzór, to znaczy, że tym naszym towarem eksportowym może być sukces, który odnieśliśmy i z którego naprawdę możemy być dumni. Ponieważ jedną z głównych osi narracji jego podróży europejskiej było staranie o to, by prowadzić, moderować, wpływać na proces transformacji w Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie, głównie obecnie w Tunezji, w Egipcie, w dłuższej perspektywie w Libii po zakończeniu konfliktu zbrojnego, w tym kontekście gotowość polskiego zaangażowania w ten proces, z którym mamy już do czynienia, ponieważ prezydent Wałęsa był w Tunezji, minister Sikorski był w (...)
P.W.: Ale brakowało na tym spotkaniu z prezydentem Obamą prezydenta Wałęsy?
J.S.: Sądzę, że tak. Dobrze byłoby, żeby prezydent Wałęsa... Czy może inaczej – szkoda, że go nie było, dlatego że prezydent Wałęsa z jednej strony mógłby się podzielić swoimi doświadczeniami, a z drugiej strony jest twarzą (...) polską ikoną...
P.W.: A czy prezydent Obama coś może skomentował?
J.S.: Nie, prezydent Stanów Zjednoczonych do nieobecności Lecha Wałęsy się nie odniósł. O przebiegu transformacji mówili polscy liderzy, zarówno liderzy transformacji, np. Tadeusz Mazowiecki, jak i szefowie partii politycznych reprezentowanych dzisiaj w sejmie. To bardzo dobre spotkanie, interesująca dyskusja, zarówno w odniesieniu do opisu sytuacji w Polsce, jak również gotowości do dzielenia się przez Polskę tym transformacyjnym doświadczeniem zarówno na Wschodzie, jak i na Południu. Jeszcze raz powtórzę to, że prezydenci mogli spotkać się na Zamku, porozmawiać na temat tych doświadczeń transformacyjnych i mogli rozmawiać o tym z prezydentem Stanów Zjednoczonych, który – jeszcze raz powtórzę – jest bardzo żywotnie zainteresowany tym, by ten region świata... by na niego wpływać właśnie w tym duchu, w tej modernizacji demokratycznej. To bardzo ważne rozmowy, ważne spotkania i Polska mogła się pokazać jako państwo, które jest w stanie tego rodzaju spotkanie zorganizować, jest w stanie objąć tym procesem znaczną ilość państw oraz być moderatorem tej debaty, a równocześnie pokazywać przez swój własny przykład, że naprawdę można.
P.W.: Tak, ale tu się nasuwa jedno pytanie dotyczące naszych stosunków i możliwości pomocy amerykańskiej. Ja zawsze to pytanie zadaję. Ono dotyczy: dlaczego my nie jesteśmy taką Turcją? Dlaczego jesteśmy tylko Polską? Dlaczego nie dostajemy np. tyle uzbrojenia i takiej pomocy militarnej, jak Turcja?
J.S.: Turcja jest członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego...
P.W.: My też.
J.S.: ...znacznie dłużej niż Polska, ma inne położenie geopolityczne niż Polska i tę listę można byłoby kontynuować. Ale zamiast formułować zażalenie do Pana Boga może warto się zastanowić... i pisać akty strzeliste, zastanowić się nad tym, jak ta współpraca polsko–amerykańska wygląda dzisiaj. I o tej wizycie można powiedzieć, że też zasadniczy cel...
P.W.: Ale nie podpisano, panie ministrze...
J.S.: Ale wynegocjowano i uzgodniono, a to jest kluczowe. Sądzę, że w tych trzech planach, bo rozumiem, że przechodzimy już do rozmowy na temat spotkania bilateralnego, spotkań prezydenta Stanów Zjednoczonych zarówno z prezydentem Komorowskim, jak i z premierem Tuskiem. Te spotkania odbywały się w oparciu o agendę, która zasadzała się tak naprawdę na trzech tematach. Z jednej strony współpraca wojskowa – i tutaj osiągnięto porozumienie co do obecności amerykańskiego pododdziału sił powietrznych na terenie Polski, prezydent Stanów Zjednoczonych zapewnił o głębokiej determinacji Waszyngtonu do podtrzymania znaczenia artykułu 5 i implementacji strategii lizbońskiej mającej na celu wzmocnienie Sojuszu Północnoatlantyckiego. Z drugiej strony wymiar gospodarczy, podkreślenie znaczenia amerykańskiego zaangażowania w perspektywę wydobycia w Polsce gazu łupkowego. Oraz ten trzeci plan dotyczący procesów prodemokratycznych, transformacji demokratycznej. Tutaj bardzo wyraźny akcent prezydenta Stanów Zjednoczonych został postawiony na Białorusi, ale również Ukrainie. Na tym nam bardzo zależy, dlatego że chcielibyśmy, żeby Ukraina zbliżała się do Zachodu, by ten proces transformacji demokratycznej w tym kraju, mimo pewnych problemów, postępował. I tutaj prezydent Komorowski zorganizował spotkanie po zakończeniu...
P.W.: Ciepłe powitanie było dwóch prezydentów.
J.S.: Tak, tak, dlatego że prezydent Stanów Zjednoczonych ma świadomość, jak ważna jest Polska dla Ukrainy i jak ważna jest Ukraina dla Polski i jak ważna jest rola, którą Polska może odegrać w przybliżaniu Ukrainy do Zachodu i na tej drodze Ukraińców ku zbliżaniu się do Unii Europejskiej. Dzisiaj, przypomnę, że Ukraina negocjuje umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Sądzę, że to bardzo ważne spotkanie, dlatego że zarówno prezydent Stanów Zjednoczonych, jak również prezydent Ukrainy w sposób bardzo pozytywny odnieśli się do tego polskiego zaangażowania, a to jest nasz interes strategiczny i jedna z linii prowadzonej przez państwo polskie już od samego początku. Mówię o odzyskaniu niepodległości w 89 roku, Polska była pierwszym krajem, który... czy jednym z pierwszych krajów, które uznały niepodległość Ukrainy i akurat w tym planie bardzo udana wizyta.
P.W.: No i chyba to zaskoczyło wielu Polaków, że prezydent Komorowski przeprosił warszawiaków za utrudnienia związane z wizytą przywódców i prezydenta... przywódców krajów Europy Środkowo-Wschodniej i prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rzeczywiście utrudnienia, panie ministrze, były duże. Ja wiem, że z Pałacu to było może mniej zauważalne.
J.S.: Powiem tak – po śmierci Osamy bin Ladena rzeczywiście amerykańskie służby specjalne przywiązują zdwojoną czy strojoną uwagę do bezpieczeństwa prezydenta Stanów Zjednoczonych, stąd te bardzo zaawansowane środki bezpieczeństwa. Prezydent rzeczywiście miał za co przepraszać, miasto było zablokowane, ale sądzę, że warto było zapłacić tę cenę za obecność amerykańskiego prezydenta na szczycie prezydentów Europy Środkowej i za postawienie akcentu na tej części Europy podczas europejskiej podróży prezydenta Stanów Zjednoczonych.
P.W.: Jaromir Sokołowski, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta ds. polityki zagranicznej, był państwa i moim gościem.
(J.M.)