Polskie Radio

Rozmowa z Mariuszem Błaszczakiem

Ostatnia aktualizacja: 20.06.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, jest gościem Sygnałów Dnia. Panie pośle, witamy, dzień dobry...

Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

K.G.: ...w poniedziałek o poranku. To prawda z tym pomysłem związanym z ewentualnym dwudniowym głosowaniem do sejmu, że Prawo i Sprawiedliwość chce namawiać swoich wyborców, by głosowali dopiero w niedzielę?

M.B.: Przeczytałem w gazecie i zdziwiłem się. Nie, oczywiście nie, to są takie spekulacje. Ja myślę, że jest część mediów, która żyje sensacją i mam wrażenie, że tutaj chodzi o sensację.

K.G.: No tak, ale pana partyjny kolega, poseł Joachim Brudziński twierdzi, że to jest element strategii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.

M.B.: Nie wiem, problemem jest to, że jeśli prezydent Rzeczypospolitej ogłosi wybory dwudniowe, to będzie to sprzeczne z Konstytucją. Prawo i Sprawiedliwość zaskarżyło do Trybunału Konstytucyjnego kodeks wyborczy, zwracając uwagę na to, że w Konstytucji Rzeczypospolitej mamy napisane wprost o jednym dniu wyborów. A więc rzeczywiście istnieje prawdopodobieństwo czy też może inaczej rzecz biorąc, istnieje ryzyko tego, że wybory mogą być sprzeczne z Konstytucją. Ale prezydent Komorowski jeszcze nie ogłosił tego, w jakim trybie będą wybory przeprowadzane, a więc poczekajmy.

K.G.: Ale gdyby co, to nie używamy słowa bojkot?

M.B.: Nie, nie, oczywiście nie, oczywiście nie. Nie, to jest – jeszcze raz to podkreślę – taka pogoń za sensacją.

K.G.: „Polska nowoczesna, Polska solidarna, Polska bezpieczna”...

M.B.: Tak.

K.G.: ...to program Prawa i Sprawiedliwości. Nowszy, zmieniony, zmodernizowany? Jak go nazwać?

M.B.: Uaktualniony ze względu na to, że mamy nowe wyzwania.

K.G.: To jest rzecz z 2009 roku, tak?

M.B.: Pierwotnie tak...

K.G.: ...z Nowej Huty, wtedy było przyjęte w Nowej Hucie, zaprezentowane.

M.B.: Tak, potem był on zmieniany, program, w 2010 roku w Poznaniu, teraz jest uaktualniony, chociażby sfera gospodarcza została zmieniona z uwagi na wyzwania, jakie czekają nasz kraj, i z uwagi na to, że rząd premiera Donalda Tuska tym wyzwaniom nie sprostał.

K.G.: Te zmiany gospodarcze to o co chodzi? Co to jest?

M.B.: Te zmiany gospodarcze – chodzi przede wszystkim o nowy system podatkowy, chodzi o system budżetowy, chodzi o pewne ulgi dla przedsiębiorców, tak, żeby polski kapitał mógł być inwestowany, mógł się rozwijać, i chodzi także o zmiany cywilizacyjne i instytucjonalne. Cywilizacyjne, a więc postawienie na rozwój naszego kraju, a instytucjonalne – wprowadzenie nowych instytucji, połączenie np. Ministerstwa Skarbu z Ministerstwem Gospodarki, a nowa instytucja, myślę, że taka bardzo ważna to wprowadzenie... przekształcenie Rzecznika Praw Obywatelskich w Rzecznika Praworządności i Praw Obywatelskich wybieranego bezpośrednio. Chodzi o to, żeby osoba sprawująca ten urząd miała prawo do zaskarżania np. orzeczeń sądowych.

K.G.: Bezpośrednio przez kogo?

M.B.: Przez obywateli.

K.G.: Aha.

M.B.: Przez obywateli.

K.G.: Prof. Witold Orłowski, znany ekonomista, powiedział, że on by się nawet podpisał pod tymi propozycjami gospodarczymi, tymi, o których pan mówił, np. pod wspólnym podatkiem dochodowym od osób fizycznych i prawnych, tylko że to strasznie mało na ten temat słów padło ze strony Jarosława Kaczyńskiego, kiedy o tym mówił.

M.B.: Będą przedstawione projekty ustaw, my jesteśmy poważną partią polityczną. W tej kadencji sejmu przedstawiliśmy 200 projektów ustaw w sejmie, a więc będzie przedstawiony także konkretny projekt ustaw. Rzecz sprowadza się do tego, że dziś np. mamy różną sytuację prawną, jeśli chodzi o umowy o pracę, są zatrudnieni pracownicy na umowy o pracę i są zatrudnieni pracownicy na umowy cywilnoprawnej oraz na tzw. kontrakty. Inaczej są opodatkowane te formy zatrudnienia, tymczasem praca jest wykonywana takaż sama. A więc chodzi tu o nierówność prawną, chodzi o to, że zmuszani są np. pracownicy, jak ostatnio pielęgniarki, to zostało przyjęte w sejmie, do tego, żeby rezygnowały panie pielęgniarki z umów o pracę i przechodziły na kontrakty. To powoduje, że np. nie mają panie urlopów, że mają dużo dłuższy dzień pracy. A więc to jest odejście od zdobyczy cywilizacyjnych europejskich.

K.G.: „Polska, żeby realizować program główny, musi być Polską demokratyczną i praworządną – tak mówił Jarosław Kaczyński – a w jakiejś mierze Polską suwerenną”. Co to znaczy „w jakiejś mierze suwerenny kraj”?

M.B.: Otóż chociażby prezydencja polska w Unii Europejskiej i priorytety. To, co zacznie się 1 lipca, te priorytety, to nie są ustalenia polskie, tylko to jest realizacja tego, co otrzymaliśmy z Brukseli, takie można odnieść wrażenie, kiedy się czyta o tych priorytetach. Prawo i Sprawiedliwość mówiło o tym, żeby priorytety były naszym wkładem w przyszłość Unii Europejskiej, proponowaliśmy np. zrównanie wysokości dopłat, jakie otrzymują rolnicy polscy, z wysokością dopłat, jakie otrzymują rolnicy na Zachodzie Europy. Proponowaliśmy rozstrzygnięcie kwestii demograficznych poprzez wspieranie, poprzez tworzenie strategii europejskiej, wspieranie rodzin, proponowaliśmy powrót do kwestii pakietu klimatyczno-energetycznego. Ten pakiet jest niekorzystny dla gospodarki nie tylko polskiej, ale także państw Unii Europejskiej. Proponowaliśmy strategię karpacką, a więc także strategię, która dotyczy miejsca Polski w Europie, czyli regionalną strategię. Rząd realizuje to, co uzyskał z Brukseli, nie jest to ambitny program.

K.G.: Ale to pana wrażenie, nie pewność...

M.B.: No, to jest ocena.

K.G.: ...że to Bruksela przesłała...

M.B.: To jest, kiedy popatrzymy...

K.G.: ...zadanie do wykonania.

M.B.: Kiedy popatrzymy na te priorytety, one nie są ambitne po pierwsze, po drugie one są bardzo ogólne, w zasadzie każdy może się z nimi zgodzić, ale one też nie zmieniają Unii Europejskiej w pozytywnym kierunku, bo chociażby wyrównanie wysokości dopłat, zróżnicowanie tej wysokości jest sprzeczne z fundamentami Unii Europejskiej, z polityka spójności. Dziś w Unii Europejskiej jest tak, że bogaci, jeśli chodzi o rolnictwo, otrzymują więcej niż biedni. Tak jest z powodu zróżnicowania wysokości dopłat.

K.G.: „Prawne zagwarantowanie funkcjonowania opozycji” – o tym mówił prezes Jarosław Kaczyński. Jak by to miało wyglądać? To jakiś przepis będzie, że opozycja w naszym kraju musi istnieć?

M.B.: Chodzi o regulamin sejmu. Na przykład dziś jest tak, że prezes Rady Ministrów nie jest zobligowany do tego, żeby występować przed forum sejmu i składać sprawozdanie ze swojego działania. Chcemy poprzez zmianę regulaminu sejmu spowodować, żeby na każdym posiedzeniu sejmu była taka informacja prezesa Rady Ministrów. Poprzez zmianę regulaminu sejmu chcemy także, żeby do porządku obrad posiedzenia sejmu opozycja mogła zgłaszać punkt, jeden punkt. Dziś jest tak, że inicjatywy opozycji są zamrażane czy to przez marszałka sejmu, czy też jeśli chodzi o projekty ustaw, przez przewodniczących komisji. To wszystko powoduje, że opozycja ma ograniczone prawa w parlamencie.

K.G.: Ale to nie jest kwestia tej kadencji, panie pośle, żeby było jasne. Opozycji zawsze było pod górkę w sejmie.

M.B.: No ale w tej kadencji miało być inaczej, przecież premier Tusk i PO szła do wyborów z hasłami otwarcia, z hasłami drugiej Irlandii, z hasłami rozwoju. Tymczasem mamy do czynienia z zastojem, z zadłużeniem naszego kraju, z rosnącym bezrobociem.

K.G.: A kwestia środków finansowych umożliwiających m.in. prowadzenie kampanii wyborczej, co to oznacza, że dostęp opozycji do takich środków, do takich pieniędzy? Przecież panowie mają pieniądze na prowadzenie swojej działalności?

M.B.: Ograniczono finansowanie partii politycznych...

K.G.: Taką decyzję podjął parlament, większość parlamentarna.

M.B.: No, większość parlamentarna jest przy władzy, w związku z tym większość parlamentarna ma dodatkowe możliwości organizowania kampanii wyborczej, bo przecież media siłą rzeczy koncentrują się na tym, co robi rząd, a ograniczenia np. dotyczące zakazu wykorzystywania spotów telewizyjnych i bilboardów w kampanii wyborczej to jest sprawienie, że jest nierówność szans, jeśli chodzi o kampanię wyborczą pomiędzy opozycją a koalicją rządzącą.

K.G.: No i to, co wzbudziło sporo emocji to może złe słowo, ale zainteresowanie na pewno – zakaz posługiwania się w polityce językiem wulgarnym...

M.B.: No, mamy do czynienia...

K.G.: Swoją drogą to ciekawe, czy jest jakaś definicja, co to jest słowo wulgarne.

M.B.: Mamy do czynienia z upadkiem obyczajów, jeśli chodzi o życie polityczne, i to zaczęło się za czasów rządów PO, za czasów rządów premiera Tuska. Niewątpliwie jedną z głównych ról w tym grał Janusz Palikot, który był wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego PO. Taka skala nienawiści prowadzi do wręcz zbrodni, przecież 19 października ubiegłego roku został zamordowany działacz Prawa i Sprawiedliwości przez człowieka, który – jak stwierdziła prokuratura – był zdrowy na ciele i umyśle, który zrobił to z premedytacją, a ten pan wcześniej był działaczem PO, a więc takie nakręcanie skali nienawiści prowadzi do tragedii. Od tego trzeba odejść.

K.G.: Rozumiem, że to jest wina tylko jednej strony.

M.B.: Kiedy posłuchamy wicemarszałka...

K.G.: Tak z ręką na sercu, panie pośle...

M.B.: Ale proszę posłuchać...

K.G.: ...czy pana koledzy z Prawa i Sprawiedliwości mówią językiem wyłącznie porozumienia i miłości bliźniego?

M.B.: Ale proszę posłuchać wicemarszałka Niesiołowskiego, w jaki sposób mówi, proszę posłuchać pana posła Kutza, w jaki sposób mówi, czy reagował np. marszałek Komorowski, kiedy jego przyjaciel, bo tak mówił Janusz Palikot o relacjach między nim a Bronisławem Komorowskim, w sposób tak nikczemny atakował Lecha Kaczyńskiego zarówno za jego życia, jak i po jego śmierci. Nie reagował.

K.G.: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, nasz gość. Dziękujemy za wizytę, dziękujemy za rozmowę.

M.B.: Bardzo dziękuję, miłego dnia życzę.

(J.M.)