Polskie Radio

Rozmowa z prof. Konstantym Wojtaszczykiem

Ostatnia aktualizacja: 01.07.2011 12:15

Przemysław Szubartowicz: Moim gościem jest prof. Konstanty Wojtaszczyk, kierownik Katedry Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Witam, panie profesorze.

Prof. Konstanty Wojtaszczyk: Witam pana i państwa.

P.Sz.: Nastrój, przynajmniej taki, jaki widzimy w mediach, wszyscy politycy wypowiadają się, przynajmniej ci rządzący, że jest to wielka szansa, wielkie wyzwanie. Można by pomyśleć, że rzeczywiście stało się coś bardzo istotnego, a tymczasem tam poważne problemy. Czy nie, czy to jest sztafaż?

K.W.: Myślę, że trochę tak i trochę nie, to znaczy z jednej strony dobrze, że traktujemy to jako swoiste takie wydarzenie istotne dla kraju i dla Unii Europejskiej, bo tego nam chyba trochę potrzeba, czyli optymizmu i mobilizacji, ale z drugiej strony trzeba też na prezydencję spojrzeć w sposób bardziej taki racjonalny. Jesteśmy kolejnym  krajem, który pełni prezydencję, więc to nie jest żadne wyróżnienie, tylko po prostu na nas przypada kolej prezydencji. To po pierwsze.

Po drugie zawsze można pytać, jakie znaczenie ma prezydencja dla kraju, który tę prezydencję wypełnia. Myślę, że najpierw, mówiąc górnolotnie, taki pierwszy egzamin, który możemy różnie oceniać, ale pierwszy, który zdaliśmy, przystępując do Unii Europejskiej w 2004 roku, wiemy wszyscy z różnych punktów widzenia, jak go zdaliśmy. Można powiedzieć, że dobrze. A to jest teraz taki drugi egzamin, wyższy jakby stopień, ponieważ nie jesteśmy już tylko uczestnikiem, ale w wyniku prezydencji mamy pewne funkcje kierujące Unią Europejską.

P.Sz.: Ano właśnie, co to realnie oznacza tak naprawdę? Bo mówi się, że kierujemy Europą, co oczywiście jest zdecydowaną przesadą, a tymczasem tam są bardzo konkretne zadania do wykonania.

K.W.: Myślę, że ma pan rację, mówiąc... Nie chodzi tu o kierowanie sensu stricto, chodzi tu o pewne moderowanie, organizowanie procesu decyzyjnego i właściwie prezydencja sprowadza się do tych kwestii przede wszystkim, czyli my będziemy procesy decyzyjne, które się cały czas toczą w Unii Europejskiej, przez pewien czas organizowali poprzez wyznaczanie agendy dnia, agendy posiedzeń rad ministrów, poprzez szukanie kompromisu przy czasami spornych interesach i problemach, które ma dzisiaj Unia Europejska, a nie będzie to oczywiście decydowanie, dlatego że decydują instytucje w wielu powiązaniach: Komisja Europejska i Rada Unii Europejskiej, Parlament Europejski, natomiast my mamy tę pracę jakby organizować przez te najbliższe 6 miesięcy. No i oczywiście dobra organizacja jest tutaj tym, czym możemy sobie zyskać dobrą opinię lub nie najlepszą opinię, jeśli sobie z tym nie poradzimy.

P.Sz.: Mówi się  priorytetach, politycy w Polsce niezbyt chyba są zgodni, jeżeli chodzi o te kwestie, ale wiadomo, że już we wrześniu nieformalny szczyt ministrów finansów państw Unii Europejskiej, to wszystko też zależy od sytuacji w Grecji, czy będzie to spotkanie rutynowe, czy kluczowe, wcześniej jeszcze rozmowa o Partnerstwie Wschodnim. Co jest najistotniejsze?

K.W.: No, zarówno pierwsza sprawa, o której pan wspomniał, jak i druga to są bardzo istotne, zwłaszcza te kwestie finansowe dla Unii Europejskiej. Może mniej Partnerstwo Wschodnie, perspektywicznie istotne, dzisiaj jednakże dla nas bardziej istotne, bo cały czas jakby trochę  próbujemy tutaj moderować to Partnerstwo. Jedno i drugie wobec tego jest istotne dla nas, natomiast kwestie finansowe są istotne i dla nas, i dla Unii Europejskiej, i tu oczywiście można liczyć na to, że jakieś damy nowe impulsy. Co prawda nie jesteśmy krajem strefy euro, no ale może właśnie stojąc trochę z boku, te problemy widzimy w inny sposób, który pozwoli na lepsze procesy decyzyjne w tym zakresie.

P.Sz.: A tak naprawdę, panie profesorze,  co dla Polski może oznaczać to przewodnictwo? Czy my możemy coś zyskać, czy będzie tak jak w przypadku Węgier, że nasze wewnętrzne spory, które być może pojawią się w związku z kampanią wyborczą, będą rzutować na tę funkcję?

K.W.: Możemy zyskać, jeżeli sprawnie będziemy organizowali właśnie posiedzenia rad ministrów, jeżeli będziemy sprawnie moderowali te spotkania i wytyczali pewne krótkofalowe cele, jeśli to wszystko zorganizujemy sprawnie. Natomiast możemy oczywiście też stracić, bo jeżeli tego nie będziemy potrafili robić bądź jeżeli kampania wyborcza, która przecież rozpocznie się na dobre na jesieni, wczesną jesienią, będzie przeszkadzała tym naszym działaniom wypełniającym prezydencję, no to możemy zyskać złą opinię, tak jak sobie zyskali swojego czasu Czesi. No, o Węgrzech to myślę, że też niesprawiedliwie, oni po prostu też byli zajęci swoimi sprawami wewnętrznymi, ale szereg spraw przeprowadzili. Może nie była to taka głośna prezydencja, ale nie myślę, żeby ją negatywnie oceniać. Sądzę, że jeśli uda nam się oddzielić kwestie kampanii wyborczej, ostrej zapewne, od tych zadań, które mamy w prezydencji, no to możemy mówić wtedy o sukcesie.

P.Sz.: O tym będziemy mówić za pól roku, czy to był sukces, czy porażka. Zobaczymy.

K.W.: No właśnie.

P.Sz.: Prof. Konstanty Wojtaszczyk. Bardzo dziękuję za rozmowę.

K.W.: Dziękuję.

(J.M.)