Polskie Radio

Rozmowa z prof. Konstantym Wojtaszczykiem

Ostatnia aktualizacja: 04.07.2011 08:15

Krzysztof Grzesiowski: Prof. Konstanty Wojtaszczyk, kierownik Katedry Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Dzień dobry, panie profesorze.

Prof. Konstanty Wojtaszczyk: Witam panów, witam państwa.

K.G.: 1 lipca już za nami, było efektownie, uroczyście i tak dalej, i tak dalej...

Wiesław Molak: Kulturalnie też.

K.G.: Kulturalnie też było, właśnie. Ale jak pan wie, na razie z punktu widzenia naszej krajowej polityki spór Platformy z Sojuszem o wkład w doprowadzenie naszego kraju do Unii Europejskiej, że Platforma zapomniała o Aleksandrze Kwaśniewskim, o Leszku Millerze, o Włodzimierzu Cimoszewiczu.

K.W.: Myślę, że to jest spór pozorny, że to jednak wszystko dotyczy zbliżających się wyborów i patrzenie na prezydencję z tego punktu widzenia nie wydaje mi się rozsądne. W czasie tych uroczystości była jakby wspomniana historia, był wyszczególniony pierwszy ambasador i ten, który negocjował z racji, jak wiemy, przykrej, pogrzebu, a inni nie byli wspomniani. Myślę, że mogło się to zdarzyć, ale nic wielkiego się nie zdarzyło, że  nie było wymienionych nazwisk. Trochę traktujemy to uczestnictwo w Unii jako kombatanctwo pewne, gdy tymczasem raczej trzeba patrzeć w przyszłość, a nie w przeszłość. Myślę, że w wystarczający sposób była wspomniana przeszłość.

K.G.: A jak to wygląda z punktu widzenia mediów zagranicznych to, co się dzieje? Taki znalazłem tytuł z dziennika La Stampa właśnie w związku z polskim przewodnictwem, że nasz kraj to jest „Polska cudu, bogata, optymistyczna i sexy”, o!

K.W.: No, powiem, że też jestem bardzo zadziwiony, bo przeglądałem zarówno media elektroniczne zagraniczne, jak i gazety niektóre, i komentarze są, bym powiedział, podzielone na takie dwie grupy. Przeważają entuzjastyczne. Financial Times tutaj, należałoby od niego zacząć, wręcz mówi, że Polska jest takim kołem ratunkowym dla Unii Europejskiej, że wyrasta na regionalne mocarstwo i że Polska właśnie będzie w stanie jakby Unii Europejskiej dać dodatkowy taki napęd, co wynika między innymi z faktu, że ma doświadczenia historyczne trudne, no i że właśnie w takich trudnych sytuacjach będzie mogła zaradzić, przewodnicząc Radzie Unii. W podobnym duchu wypowiada się Süddeutsche Zeitung na przykład, która stwierdza jeszcze, że Polska objawiała się w przeszłości w Unii Europejskiej jako awanturnik, no a teraz ma okazję – i zapewne jej się to uda – aby odbudować czy zbudować taki image partnera.

Mniej entuzjastyczne, a bardziej zatroskane są też niektóre media, np. Avenire mówi o tym, że Polsce będzie dość trudno pokonać trudności, jakie stoją przed Unią Europejską, na przykład jedną z tych trudności są kwestie finansowe. Polski minister finansów nie będzie uczestniczył, jak twierdzi gazeta... choć to jest... prawdopodobnie tutaj sytuacja się zmieni, to już mój komentarz, nie będzie uczestniczył w posiedzenia ministrów finansów grupy euro, wobec tego będzie trudno tutaj Polsce reagować jako kraju przewodniczącemu Unii.

Bym powiedział takie bardzo sceptyczne i może najmniej przyjazne, choć też nie negatywne spojrzenie jest ze strony prasy rosyjskiej, mówi się tam o tym, że Polska obiecuje krajom Zachodu, że nie będzie wprowadzała wielu innowacji, ale też zamierza odbudować jakby martwą taką instytucję zdaniem gazet, czyli instytucję Partnerstwa Wschodniego. Mówi się jednakże, że to może być... na przeszkodzie temu mogą stać inne problemy, jakie są przed Unią Europejską, konkurencyjne w stosunku do Partnerstwa, czyli Afryka.

No, może jeszcze dodam taki bardzo przyjazny, wręcz entuzjastyczny, ale też uwikłany politycznie komentarz Mladá Fronta Dness, gdzie ta czeska gazeta mówi o tym, że w przeciwieństwie do Węgrów, którzy zajmowali się tylko swoimi kontrowersyjnymi, wewnętrznymi ustawami, Polska będzie występowała w kwestiach europejskich i Polska chce tę prezydencję pełnić tak jak wielkie kraje Unii, czyli Francja i Niemcy.

K.G.: A czy Czesi uwzględnili fakt wyborów parlamentarnych w naszym kraju w trakcie okresu przewodniczenia?

K.W.: Właśnie, tutaj prasa węgierska, w zasadzie tylko spotkałem się tam, jakby wskazuje na to, że mogą być pewne perturbacje związane z czekającymi nas wyborami, i Węgrzy, przyjaźni generalnie w tych komentarzach, jednak porównują tę sytuację trochę z Czechami właśnie, gdzie też te wybory były. Tu jeszcze może warto wspomnieć o prasie ukraińskiej, która wskazuje na to, że... znaczy przywiązuje duże znaczenie do tej prezydencji i liczy w dwóch kwestiach: no właśnie w kwestii podpisania tej umowy o wolnym handlu, ale zwłaszcza podkreśla, że dobrze byłoby, gdyby Polsce udało się znieść te ograniczenia w przepływie ludności

K.G.: Nasze przewodnictwo, panie profesorze,  dopiero się zaczyna, natomiast wydaje się, że wchodzimy na pierwsze pole minowe związane ze strefą Schengen, mianowicie Duńczycy od jutra stawiają celników na granicy z Niemcami i na granicy ze Szwecją, czyli w portach promowych i na moście przez cieśninę Sund. No i my musimy sobie z tym jakoś radzić, my jako przewodniczący Unii, czy jak ma to wyglądać?

K.W.: To znaczy to jest generalnie...

K.G.: Bo wszelkie pomysły dotyczące ograniczania strefy Schengen nie są pomysłami, które polski rząd akceptuje.

K.W.: I nie są one, tak obiektywnie rzecz biorąc, dobre dla celów Unii Europejskiej, dla prawidłowego funkcjonowania rynku europejskiego. Czy my musimy sobie z tym radzić? Jak najbardziej tak, bo jest to sprawa wewnątrz Unii, ale pamiętajmy, że tutaj jakby naszymi sojusznikami jest... czy sojusznikiem jest Komisja Europejska, która od początku opowiada się przeciwko tym jakimś nowym rozwiązaniom czy starym rozwiązaniom, które by wprowadzały granice. Jednakże się obawiam, że to może być nie pierwszy krok, że mogą pójść następne kroki. I tutaj chciałbym też wskazać na gazetę Avenire we Włoszech, która znowu przypisuje Polsce taką możliwość, mówi, że z jednej strony zaczynają się rozlewać po Unii Europejskiej protekcjonizmy, między innymi właśnie taki, prawda? I że w zasadzie Polska mogłaby jako jedyny kraj tak entuzjastyczny europejsko mogłaby się przeciwstawić i próbować to zastopować. No ale właśnie, jak zastopować? No, jest to problem, który dotyka i prawa Unii Europejskiej, i dotyka bieżących interesów Unii. Oczywiście przecież nie chodzi o otwarty konflikt między na przykład Danią a Komisją Europejską. To jest miejsce właśnie między...

K.G.: Ale każdy kraj może taką decyzję podjąć samodzielnie?

K.W.: Każdy kraj z punktu widzenia obecnie obowiązującego prawa bym powiedział, że... i tu jest spór pomiędzy prawnikami z Trybunału  Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi tu o to, jak interpretujemy traktat. Jedni twierdzą, że gdy są szczególne okoliczności, trudne okoliczności dla danego kraju, które mogą na przykład prowadzić do zamieszania na rynku tego kraju albo do zamieszania w życiu publicznym, to na bardzo krótki okres czasu można takie rozwiązania wprowadzić. To interpretując z bardzo ogólnego przepisu. Natomiast inni twierdzą, że ten ogólny przepis traktatu lizbońskiego nie pozwala na to. Czyli obok takiego sporu bym powiedział strategicznego, politycznego, który ma następstwa na rynku unijnym i w ogóle w integracji europejskiej, istnieje również tutaj spór prawny i dobrze byłoby, żeby Trybunał Sprawiedliwości Unii jak najszybciej się w tej sprawie wypowiedział.

K.G.: Bo tymczasem to przypomina słynne Szwejkowskie „Nie wolno, ale można”.

K.W.: Trochę tak.

K.G.: Trochę tak. Panie profesorze,  początek jest, zobaczymy, jak poradzimy sobie w kwestii Schengen i tego, co proponują Duńczycy. Będzie jeszcze wiele spraw do rozwiązania, pewnie dużo trudniejszych.

K.W.: Zapewne tak, zapewne, bo obok tych wewnętrznych również właśnie te kwestie finansowe, a również na pewno pojawią się również i inne problemy. No i zobaczymy, na ile...

K.G.: O których możemy jeszcze nie wiedzieć.

K.W.: Tak, nie wiemy. I tu się będzie przejawiała efektywność polskiej prezydencji.

K.G.: Dziękujemy za wizytę, dziękujemy za rozmowę.

K.W.: Dziękuję bardzo.

K.G.: Prof. Konstanty Wojtaszczyk był gościem Sygnałów Dnia.

(J.M.)