Krzysztof Grzesiowski: Gościem Sygnałów Dnia jest minister rolnictwa i rozwoju wsi pan Marek Sawicki. Dzień dobry, panie ministrze.
Marek Sawicki: Dzień dobry.
K.G.: Pytaliśmy kilka minut temu, jak się panu podobało wczoraj w Strasburgu, w Parlamencie Europejskim po wystąpieniu premiera...
M.S.: No, tak swojsko, po polsku.
K.G.: Swojsko po polsku powiedział pan, właśnie.
M.S.: Swojsko, po polsku. Trochę jestem zażenowany tym wszystkim, bo robienie ze sprawy, która już dawno była zamknięta tu, w Polsce, dotycząca tej wpadki służb odnośnie internauty, podnoszenie tej sprawy jeszcze do rangi międzynarodowej i traktowanie z niej jako zjawiska powszechnego w Polsce, jest po prostu niepoważne. No ale jaki polityk, takie zarzuty.
K.G.: No, tam było więcej zarzutów: tłumienie przez rząd krytyki, wolność słowa, zagrożenie dla demokracji...
M.S.: Ale to w tym.. Ale to w tym... Ale, panie redaktorze, to właśnie w tym jednym kontekście, bo to była podnoszona kwestia tego internauty i między innymi wejścia służb, zarekwirowania urządzeń i wszystko, co z tym było związane. Tylko trzeba też powiedzieć, że wśród policji, wśród służb specjalnych też nie wszyscy to orły i nie wszyscy działają nie tylko że zgodnie z prawem, ale nie zawsze racjonalnie, bo prawo też trzeba realizować z rozsądkiem.
K.G.: No ale panu też się dostało przy okazji.
M.S.: Mnie się dostało?
K.G.: No tak, cytuję: „Polski rząd nie wspiera sytuacji rolników w Unii Europejskiej”. Rozumiem, że chodzi o polskich rolników oczywiście.
M.S.: Powiem szczerze, że to jest troszkę takie kuriozalne, bo to jest ciągłe takie popędzanie przez opozycję rządu, ministra rolnictwa w sprawach, które będą się rozstrzygały za kilka miesięcy, może za kilkanaście miesięcy. I tutaj polskie stanowisko w sprawie reformy wspólnej polityki rolnej jest chyba najbardziej radykalne, bo jasno mówimy, że obecnie proponowane rozwiązania nam nie wystarczają, my chcemy głębokiego uproszczenia, odejścia od historycznych tytułów do płatności, wyrównania poziomów płatności dla wszystkich rolników. Ale ten proces wyrównywania i dyskusji on trwa i to nie jest tak, że coś zaczęło się i skończyło już w marcu tego roku czy coś zaczęło się i skończyło na raporcie Desa, który przyjął Parlament. To są kolejne kroki, kolejne elementy w tej dyskusji.
Na dzień dzisiejszy to, co jest istotne, to mamy zadowalającą propozycję budżetową, bo środki na wspólną politykę rolną są utrzymane i jak prowadzimy analizę w stosunku do Polski, to jest szansa, żeby te środki były większe. Natomiast ja chcę wyraźnie podkreślić, że na razie są to ogólne ramy finansowe, a teraz jak będzie wypełniona treść, na ile da się zreformować wspólną politykę rolną, to jest właśnie wielka praca wszystkich środowisk i tutaj popędzanie przez parlamentarzystów europejskich rządu jest daleko niezasadne, dlatego że jednakowa odpowiedzialność spoczywa na nich za reformę, jak i na rząd, jak i na Radę Ministrów, bo dzisiaj jest współdecyzja. Traktat lizboński podpisany przez świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Lecha Kaczyńskiego daje dzisiaj jednakowe prawo do współdecydowania i parlamentowi, i rządowi. Więc w tej całej dyskusji, europejskiej, głębokiej dyskusji potrzeba, żeby wszyscy odrobili swoje lekcje i nie potrzeba, żeby jedni na drugich zrzucali odpowiedzialności, jedni drugich popędzali, bo to popędzanie tylko i wyłącznie skupia na sobie energię, natomiast niestety nie wychodzi z dobrymi rozwiązaniami na zewnątrz.
K.G.: Propozycje Komisji Europejskiej dotyczące tak zwanej perspektywy budżetowej na lata 2014–2020 zawierają między innymi zmiany w dotacjach dla rolników. Krótko mówiąc te kraje, w których te dotacje były najniższe, mają być nieco wyższe kosztem krajów, które w tej chwili mają dotacje najwyższe. Zgoda?
M.S.: Otóż, panie redaktorze, są te pewne propozycje dotyczące tak zwanego wyrównania. Ja z tej propozycji wyrównania nie jestem zadowolony, bo uważam, że nie poprzez wyrównanie, poprzez obcinanie dużym i lekkie podnoszenie małym powinno nastąpić wyrównanie, a poprzez wypracowanie nowych kryteriów. To musi być głęboka reforma. My musimy przejść z rolnictwa... z finansowania wspólnej polityki rolnej jako polityki gotowości produkcyjnej na politykę rozwoju, na politykę konkurencji, na politykę pozyskiwania przez rolników większej ilości pieniędzy z rynku. Dzisiaj rolnictwo europejskie poprzez dwa dziesięciolecia polityki redukcji produkcji jest w defensywie, a przecież świat potrzebuje coraz więcej żywności. Dlatego też trzeba, żeby wspólna polityka rolna była nakierowana na tych, którzy chcą rozwijać swoje gospodarstwa, przede wszystkim na tych. Trzeba zapłacić wszystkim za ponadstandardowe wymagania i temu służą płatności bezpośrednie. Model polski jest naprawdę dobrym modelem. Połowa pieniędzy idzie na płatności bezpośrednie, druga połowa pieniędzy idzie na rozwój. I chcemy, żeby taki model obowiązywał w całej Europie.
K.G.: A kto myśli podobnie jak pan? Który z ministrów rolnictwa krajów unijnych?
M.S.: Bardzo wielu, bardzo wielu ministrów, i to nie tylko...
K.G.: A z tych dużych? Niemcy, Francja, Wielka Brytania?
M.S.: I z tych dużych to i Wielka Brytania, i Hiszpania, i Portugalia, i z Włochami jest bardzo bliskie porozumienie, i minister rolnictwa Holandii, który był w Polsce, również powiedział, że ta koncepcja jest rzeczywiście koncepcją racjonalną. Dzisiaj jest pewien konserwatywny opór we Francji i w Niemczech, ale to wynika z tego, że są to państwa płatnicy netto do budżetu i oczywiście przed swoimi wyborcami dzisiaj politycy tamtych państw muszą bardzo mocno pilnować, aby z tych pieniędzy, które wpłacili, jak najwięcej wróciło. I prawdą jest, że przecież ponad jedna trzecia środków wraca dzisiaj w ramach wspólnej polityki rolnej. Więc nie ma się co dziwić, że oni się o te pieniądze biją. Więc my musimy racjonalnie na wszystkich poziomach, nie angażując energię w wewnętrzne spory, tylko właśnie na zewnątrz, wytłumaczyć, że zmiana wspólnej polityki rolnej jest potrzebna całej Europie, że dzisiejszy system płatności jest systemem dyskryminującym niektóre państwa, niektórych rolników...
K.G.: W tym Polskę?
M.S.: Polskę też, Polskę też w pewnym sensie, bo jesteśmy nieco poniżej średniej płatności europejskiej, więc trzeba żeby to zostało wyrównane. Skoro dzisiaj mówią ci przedstawiciele z Niemiec, z Francji, że trzeba usuwać wszelkie zakłócenia konkurencyjności na jednolitym rynku, to ja im tłumaczę, że właśnie system płatności bezpośrednich jest podstawowym źródłem zakłócania konkurencyjności. I to jest ten czas, kiedy ta dyskusja się rozpoczyna. Nic jeszcze nie zostało rozstrzygnięte, natomiast bardzo wiele do tej dyskusji już można wnieść. W piątek będziemy mieli komisarzy tutaj w Warszawie, a więc już jutro, będę bardzo mocno zabiegał u pana przewodniczącego Barroso, aby pakiet legislacyjny, który komisja rolnictwa, komisarz ds. rolnictwa proponuje, żeby przedłożony był Radzie i Parlamentowi dopiero w październiku, żeby zdecydowanie go przyspieszyć. Ponieważ mamy już ramy budżetowe, można wakacje urzędnikom w Brukseli nieco skrócić i dobrze byłoby, żeby debata nad przyszłością wspólnej polityki rolnej rozpoczęła się już we wrześniu, bo wtedy, jeśli rozpocznie się w październiku czy w listopadzie, to za polskiej prezydencji już niewiele zrobimy.
K.G.: Panie ministrze, pana zastępca jest w Moskwie, pan Jarosław Wojtowicz. Sprawa embarga na import przez Rosję warzyw i owoców z krajów unijnych. O naszym kraju Rosjanie wypowiadają się, że nie budzi zaufania, Polska znaczy, i przedstawia nieprawidłowe dane. Inne kraje jakoś nie są tak oceniane. Dlaczego? Nie tylko unijne.
M.S.: Panie redaktorze, chciałbym powiedzieć, żebyśmy znów nie uprawiali samobiczowania. Z tych 27 państw, którym embargo zdjęto na warzywa świeże, podkreślam: tylko warzywa świeże, bo owoce są eksportowane, bo przetwory owocowo-warzywne są eksportowane, bo mleko, przetwory mleczne, mięsne, to wszystko jest na rynek rosyjski eksportowane, także z Polski. Natomiast jest to embargo związane z Escherichią coli i ono dotyczy głównie dla Polski ogórków i pomidorów. To jest ten segment rynku świeżych ogórków i pomidorów, który nie jest sprzedawany, ale tak jak powiedziałem, dotyczy to także jeszcze 23 innych państw, więc nie jesteśmy w tym gronie sami.
K.G.: Ale Belgia, Dania, Hiszpania, Holandia, mogą eksportować.
M.S.: Tak, już mogą...
K.G.: A my wciąż nie.
M.S.: Już mogą i myślę, że też warto by się zastanowić, dlaczego. Ja jestem przekonany, że dyskusje, jakie toczą się w Polsce, że komisje, które są w Polsce powoływane, z pewnością nie sprzyjają także interesom gospodarczym Polski. Więc czasem warto, jeśli się coś podejmuje, również popatrzeć, jaki będzie miało to wpływ na inne zdarzenia. Natomiast chcę wyraźnie podkreślić, że minister Wojtowicz pojechał wczoraj do Moskwy, dzisiaj prawdopodobnie spotka się z panem Oniszczenko, jutro z panem Dankwertem. Są to inspektorzy odpowiedzialni za bezpieczeństwo żywności, spróbujmy to wyjaśnić, ale wyjaśnić nie tylko w interesie Polski, ale wyjaśnić także w interesie pozostałych państw, dla których eksport warzyw do Rosji jest nadal niemożliwy.
K.G.: Ile kosztuje nas ta sytuacja? Nas, mówię Polskę tylko i wyłącznie, nie unijne kraje.
M.S.: Myślę, że polskich rolników kosztuje to w granicach kilkunastu milionów złotych, tak że to są oczywiście znaczące pozycje dla tych, którzy eksportują, natomiast jest to niewielki segment całego rynku. I jeszcze raz podkreślam – pozostały ekspert jest realizowany z dużo większą dynamiką niż przez ostatnie 3 lata.
K.G.: Czy łączy pan ten fakt z rozmowami z Rosją na temat wstąpienia Federacji do Światowej Organizacji Handlu?
M.S.: Z pewnością tak, to jest jeden z instrumentów gry takiej politycznej w ramach negocjacji o wstąpieniu do WTO. Z pewnością Rosji to nie przysporzy chwały, natomiast dzisiaj jako prezydencja również w innych obszarach gospodarczych to nasi przedstawiciele prowadzą zespoły, komisje, więc z pewnością będą się przyglądali Rosji, a ten fakt nierynkowego traktowania i wybiórczego traktowania poszczególnych państw z pewnością będzie odnotowany.
K.G.: Panie ministrze, dziękujemy za wizytę, dziękujemy za rozmowę. Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi, był gościem Sygnałów Dnia.
M.S.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)