Polskie Radio

Rozmowa o wioskach dziecięcych

Ostatnia aktualizacja: 02.08.2011 08:15

Krzysztof Grzesiowski: 62 lata temu, w roku 1949 Hermann Gmeiner wybudował razem z przyjaciółmi pierwszą SOS wioskę dziecięcą, która stała się domem dla sierot wojennych i opuszczonych dzieci. No i to był początek stowarzyszenia. Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce w Polsce w osobach pani Katarzyny Olszewskiej, dzień dobry, pani Katarzyno...

Katarzyna Olszewska: Dzień dobry.

Krzysztof Grzesiowski:  I pani Aleksandry Granady, witamy.

Aleksandra Granada: Dzień dobry.

Krzysztof Grzesiowski:  A w Polsce od lat ilu?

Katarzyna Olszewska:  W Polsce już od 27 lat. Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce niesie pomoc dzieciom opuszczonym i osieroconym. Przez ten czas udało nam się wybudować już 4 wioski, wioski SOS. I może od razu wyjaśnię – wioska SOS to osiedle domów jednorodzinnych, w których mieszkają...

Krzysztof Grzesiowski:  No właśnie, żeby słuchacze wiedzieli, o co chodzi.

Katarzyna Olszewska: Dokładnie, bo może nie wszyscy kojarzą. Wioska to osiedle domów, w których mieszkają nasze rodziny zastępcze. Do tych rodzin zastępczych, rodzin wioskowych trafiają dzieci, które zostały pozbawione opieki rodzicielskiej. Bardzo często są to liczne rodzeństwa, które dzięki nam znów mogą mieszkać razem, wychowywać się razem, no i w wioskach mają szansę przede wszystkim odnaleźć to, co utraciły, czyli dzieciństwo, miłość, bezpieczeństwo.

Krzysztof Grzesiowski: A jak trafiają? Jak to się dzieje?

Katarzyna Olszewska: Są to dzieci, które trafiają do nas może wytypowane, wskazane przez gminne ośrodki, z którymi współpracujemy. Są to dzieci z domów dziecka, są to dzieci, których rodzice nie mogli się nimi zajmować z różnych powodów – utracili prawa rodzicielskie bądź są to sieroty biologiczne, które swoich rodziców nie mają.

Wiesław Molak: A ile ich jest?

Katarzyna Olszewska: W tej chwili pod opieką Stowarzyszenia jest ponad tysiąc dwieście pięćdziesięcioro dzieci, natomiast w samych wioskach blisko niemal czterysta dzieci.

Wiesław Molak: A jak zostać takim rodzicem zastępczym? Czy to jest bardzo trudne?

Aleksandra Granada: Żeby zostać rodzicem zastępczym, trzeba przejść kilka rozmów w Stowarzyszeniu, jest też okres próbny dla takich osób, tak zwany staż, ponieważ jest to bardzo odpowiedzialna i na pewno też trudna praca. Natomiast my osoby zainteresowane bardzo zachęcamy, dlatego że oczywiście jest to niezmiernie istotne, żeby nasze dzieci, które wiele już przeszły, miały kontakt z osobami naprawdę odpowiedzialnymi i naprawdę takimi, które chcą to robić, są zaangażowane, mają pewnego rodzaju też misję, żeby z takimi dziećmi przebywać. Tak że zachęcamy.

Wiesław Molak: I żeby potrafiły kochać pewnie.

Aleksandra Granada: Tak, oczywiście, tutaj stawiamy dobro dziecko na... jest dla nas najważniejsze.

Krzysztof Grzesiowski: Pierwsza wioska dziecięca powstała w Polsce w 1984 roku w Biłgoraju.

Katarzyna Olszewska: Dokładnie, w Biłgoraju najstarsza wioska.

Krzysztof Grzesiowski: Jakie są losy tych dzieci? Ówczesnych dzieci, tak to nazwijmy, bo to jednak czas minął.

Katarzyna Olszewska:  Oczywiście staramy się sprawdzać, co dzieje się z wychowankami, no i są naprawdę bardzo pozytywne dane, że większość naszych wychowanków ułożyła sobie dorosłe życie, założyła rodziny, usamodzielniła się, ma pracę, ma własne lokum, własne mieszkanie. Więc to jest naprawdę coś, co daje nam siłę do pracy i nadzieję, że jednak to naprawdę ma sens i to naprawdę tym dzieciakom pomaga.

Wiesław Molak: A wracają do tych starych...

Aleksandra Granada: Jeszcze jeśli mogę.

Wiesław Molak: Proszę.

Aleksandra Granada: Teraz mamy taki też program, zapraszamy byłych już wychowanków wiosek dziecięcych, żeby nas odwiedzili, żeby przyszli spotkać się ze swoimi młodszymi kolegami, żeby opowiedzieli, jak to było, jaką drogę przeszli, żeby też dzieci młodsze dowiedziały się, że można, że warto się chociażby uczyć, starać, żeby sobie to życie też poukładać.

Wiesław Molak: Właśnie chciałem zapytać, czy wracają do tych starych rodzin, do tych rodzin zastępczych.

Aleksandra Granada: Niektóre dzieci tak, szczególnie oczywiście dzieci, które już są pełnoletnie, właściwie młodzież. Czasami jest taka potrzeba, żeby wrócić do rodziców, żeby z nimi ponownie zamieszkać albo żeby mieszkać gdzieś w okolicy. I takie sytuacje i takie historie też są.

Krzysztof Grzesiowski: SOS Wioski Dziecięce to pozarządowa organizacja dobroczynna, jak czytamy na państwa stronie internetowej. A kto dobro czyni SOS Wioskom Dziecięcym?

Katarzyna Olszewska: Dobro czynią nam przede wszystkim osoby indywidualne, nasi darczyńcy, nasi przyjaciele, którzy rozumieją potrzeby dzieci i są gotowi otworzyć serca, ale też i portfele, i w ważnych sprawach wesprzeć nasze działania.

Aleksandra Granada: Ale jeśli mogę dodać – oprócz osób indywidualnych są to też firmy, instytucje, które nam pomagają. Tak że grono takich darczyńców jest bardzo duże. Więc też chciałyśmy skorzystać z okazji i podziękować, oczywiście.

Krzysztof Grzesiowski: Mamy niespełna miesiąc do wydarzenia, które możemy ogólnie nazwać powrotem do szkoły. I taki też tytuł ma akcja organizowana właśnie przez pań Stowarzyszenie. Na czym ma polegać ta akcja? O co chodzi? Co państwo chcą osiągnąć?

Katarzyna Olszewska: Ruszyliśmy z akcją przede wszystkim po to, żeby najlepiej jak to tylko możliwe przygotować dzieciaki do szkół. Nawiązujemy do tego tematu „Powrót do szkoły” do 1 września z racji tego, że nasze rodziny zaczynają się już przygotowywać do wydarzenia i będziemy prosić ludzi dobrego serca o wsparcie finansowe i wszystkie zebrane środki chcemy przeznaczyć na wyprawki szkolne, na zajęcia wyrównawcze, bo niestety one są bardzo często potrzebne, na dodatkowe korepetycje dla podopiecznych SOS Wiosek Dziecięcych. Przed nami, proszę państwa, naprawdę ogromne wyzwanie, bo w rodzinach wioskowych jest pięcioro, sześcioro, siedmioro, czasem nawet ośmioro dzieci, a wiemy, że koszt takiej wyprawki szkolnej dla jednego ucznia to jest czasami kilkaset złotych. Więc ja myślę, że nawet rodzice jedynaków odczuwają na swoich portfelach ten zbliżający się pierwszy dzwonek, a nasze rodziny wielodzietne tym bardziej, tym bardziej potrzebują pomocy w tym czasie. Dlatego ta kampania.

Krzysztof Grzesiowski: Jeśliby jeszcze uwzględnić ceny podręczników, to sytuacja robi się naprawdę nerwowa.

Katarzyna Olszewska: Dokładnie.

Krzysztof Grzesiowski: Bo to są już naprawdę ciężkie pieniądze, o czym zresztą rozmawialiśmy nawet kilka dni temu z jednym z naszych gości tu, w studiu Sygnałów. Jakiego rzędu to są środki? Ile pieniędzy potrzeba, jeśli powiadają panie, że w tej chwili pod opieką jest 1250 dzieci?

Katarzyna Olszewska: Jest 1250 dzieci, natomiast naszym planem jest zebranie około 200 tysięcy  złotych w tej kampanii.

Wiesław Molak: A jak to się zbiera? W puszki? Na konto?

Katarzyna Olszewska: Nie, nie będziemy zbierać do puszki, oczywiście są różne formy zbiórki publicznej, którą będziemy prowadzić. Nasze działania oprzemy przede wszystkim na bezpłatnych ogłoszeniach w prasie z apelem o wsparcie finansowe, będziemy prowadzić różne akcje ulotkowe, także dzięki naszym partnerom, którzy zgodzili się te ulotki bezpłatnie dystrybuować. Dzięki takim wystąpieniom jak dzisiaj mamy nadzieję, że uda nam się poruszyć serca ludzi i uda się zrealizować ten naprawdę ambitny plan.

Wiesław Molak: A serca wydawców książek też się uda poruszyć? Może by po prostu dali w prezencie te podręczniki.

Katarzyna Olszewska: A, to jest dobry  trop.

Aleksandra Granada: Będziemy próbować.

Katarzyna Olszewska: Będziemy próbować.

Krzysztof Grzesiowski: A czy odczuwają panie jako osoby ze Stowarzyszenia fakt przekazywania 1% z naszych podatków na rzecz właśnie organizacji pozarządowych wymagających fundacji i tak dalej, i tak dalej? Są jakieś pieniądze z tego tytułu?

Aleksandra Granada: Są, to już jest taki okres, że pieniądze wpłynęły, tak że dostaliśmy środki, bardzo dziękujemy wszystkim, którzy nam przekazali swój 1%. Tak że tak, tak, te pieniądze już są.

Krzysztof Grzesiowski: Ale żeby tak nie było w próżni, bo tak mówimy, że można przekazać pieniądze, a tutaj może jakieś wydawnictwo, jakieś książki, no ale jakoś panie trzeba znaleźć gdzieś w tym naszym świecie, a najlepiej gdzieś w Polsce.

Katarzyna Olszewska: Tak, oczywiście, najlepiej nas znaleźć w tym świecie wirtualnym, czyli na stronie www.wioskisos.org, na tej stronie znajdą państwo więcej informacji o całej akcji, tam znajduje się nasz numer konta, czyli najlepszy sposób pomocy, tam można również dokonać przelewu internetowego bezpośrednio.

Wiesław Molak: Buduje się jakaś wioska w tej chwili?

Aleksandra Granada: Nie, w tej chwili nie budujemy żadnej wioski, natomiast mamy bardzo duży program umacniania rodziny, czyli stawiamy także na tzw. profilaktykę. Pracujemy z rodzinami, które mają problemy, próbujemy pomóc tym dzieciom, które mają ciężką sytuację, i to jest też grupa, której bardzo byśmy chcieli pomóc właśnie przed powrotem do szkoły.

Krzysztof Grzesiowski: Czy rzeczywiście jest prawdą, że to największa na świecie organizacja tego typu charytatywna? W 132 krajach są wioski dziecięce.

Aleksandra Granada: Jedną z największych, 132 kraje świata...

Katarzyna Olszewska: Wszystkie kontynenty, dokładnie.

Aleksandra Granada: Tak, na pewno jest to duża i globalna organizacja, tak że to na pewno...

Wiesław Molak: Najwyżej położona SOS Wioska Dziecięca – Boliwia 4200 metrów nad poziomem morza.

Krzysztof Grzesiowski: Tam dobrzeć z pomocą, właśnie, to jest sztuka. Drodzy państwo, drogie panie, zatem przypomnijmy jeszcze raz adres internetowy: www.wioskisos.org,, no i pod tym adresem, jeśli ktoś z państwa chciałby pomóc, można się wszystkiego dowiedzieć, poznać szczegóły, numery kont i tak dalej, i tak dalej. Zgadza się?

Katarzyna Olszewska: Zgadza się.

Aleksandra Granada: Zachęcam.

Krzysztof Grzesiowski: Dziękujemy pięknie za rozmowę. Nasi goście: pani Katarzyna Olszewska, pani Aleksandra Granada ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce.

(J.M.)