Polskie Radio

Rozmowa z Markiem Sawickim

Ostatnia aktualizacja: 19.08.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Witamy, panie ministrze, dzień dobry.

Marek Sawicki: Dzień dobry.

K.G.: Gdyby pan zechciał dokończyć zdanie: „Tegoroczne zbiory zbóż będą...”

M.S.: Tegoroczne zbiory zbóż będą średnie, żniwa są bardzo ciężkie, jedne z trudniejszych w mojej ocenie od 40 lat, z nadmierną ilością opadów, stąd też w sporej części Polski, szczególnie na wschód od Wisły, jakość zbóż jest nieco gorsza, jest to zboże paszowe, ale uspokajam – w pozostałej części kraju zboże chlebowe jest dobrej jakości i z pewnością na cele konsumpcyjne nam go wystarczy.

K.G.: No i teraz konsekwencja tego stanu rzeczy, mam na myśli ceny zboża w najbliższym czasie.

M.S.: Otóż ja bym się tak bardzo nie martwił samą sytuacją w Polsce, dlatego że rynek krajowy nie kształtuje cen, jeśli chodzi o ceny zbóż w Europie czy na świecie, my jesteśmy istotnym, ale małym producentem zboża i te ceny będą kształtowały jednak duże giełdy w Paryżu, w Chicago, na nie trzeba spoglądać. Na razie jest pewne uspokojenie, jeśli chodzi o ceny zbóż, ale jak widzimy, sytuacja finansowa świata jest bardzo niespokojna i wtedy, kiedy ten kapitał spekulacyjny, podobnie jak 2 lata temu, jeśli nie będzie miał ujścia na rynkach kapitałowych, na rynkach nieruchomości, to niewykluczone, że ponownie zaatakuje rynki zbożowe.

Mariusz Syta: To prawda, rynek światowy jest ważny, zwłaszcza że w poniedziałek Bank Światowy opublikował raport, który alarmuje, że ceny żywności w skali globalnej w lipcu były o 33% większe niż rok temu, sytuacja jest naprawdę bardzo groźna, alarmuje szef Banku Światowego.

M.S.: Tak, ale jednocześnie ten sam szef Banku Światowego nie daje sposobu na to, jak te problemy rozwiązywać, bo jeśli dzisiaj jesteśmy u progu dyskusji nad reformą wspólnej polityki rolnej, to w tej reformie nie widać elementów dynamizujących rozwój produkcji rolniczej w Europie, wręcz odwrotnie, mamy tam do czynienia z kolejną próbą utrzymania produkcji na obecnym poziomie, z kolejną próbą hamowania produkcji rolniczej w Europie i ustawiania jej bardziej jako produkcji proekologicznej, natomiast widać wyraźnie, że potrzeby żywnościowe świata rosną bardzo szybko i tu następuje pewien rozdźwięk pomiędzy postępem w rolnictwie Ameryki Północnej czy Południowej a Europą. Europa po prostu pozostaje w tyle. Dlatego ważną sprawą jest, i na to bardzo mocno zwracam uwagę, żeby przy reformie wspólnej polityki rolnej nie tylko doprowadzić do wyrównania poziomów płatności, ale przede wszystkim sporą pulę środków skierować na innowację i rozwój, na inwestycje w rolnictwie, bo europejskie rolnictwo jest rolnictwem niedoinwestowanym.

K.G.: Pana partyjny kolega, były prezes PSL-u Jarosław Kalinowski mówi na pytanie, o co najczęściej pytają go rolnicy wtedy, kiedy jeździ po Polsce, mówi, że rolnicy, którzy mają po kilka hektarów pytają, czy będą dopłaty, boją się, że dopłaty zostaną zlikwidowane lub zmniejszone. Pan też jeździ i pan też się spotyka. Pada to samo pytanie na początek?

M.S.: Tak, ja jeżdżę bardzo często, mam co najmniej dwa, trzy spotkania w tygodniu, otwarte spotkania z rolnikami. Wywołano taką psychozę przez opozycję, straszono, kiedy wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, że rolnictwo polskie upadnie, teraz, kiedy rozpoczyna się dyskusja na temat reformy i wyrównania poziomu płatności, już opozycja informuje, że wszystko zostało przegrane, natomiast jesteśmy na starcie tej dyskusji. I co jest istotne – wspólna polityka rolna będzie, natomiast dzisiaj mamy już ramy finansowe, budżetowe przedstawione na wspólną politykę rolną, one są dla Polski, można powiedzieć, korzystne z tego względu, że będziemy mieli tych pieniędzy więcej, a nie mniej, ale wszystko zależy od tego, tak jak wcześniej powiedziałem, wróżymy z fusów, jak będzie wyglądała sytuacja na rynkach finansowych. Jeśli Europa w ciągu najbliższych dwóch lat nie ożywi się gospodarczo, jeśli nie rozwiąże tych wielkich problemów finansowych, głównie Południa Europy, to może się okazać, że wspólna polityka rolna jako polityka wysokobudżetowa może być zagrożona.

K.G.: Jeszcze jedno zdanie z tego wywiadu z Jarosławem Kalinowskim. To był wywiad dla Gazety Wyborczej. Otóż były wicepremier mówi, że Francuzi mają co prawda 310 euro na hektar dopłat obszarowych, a my tylko 200, ale za to oni nie dostają 50% zwrotu kosztów inwestycji. Czy ta sytuacja zostanie podtrzymana?

M.S.: To jest właśnie dyskusja na temat wspólnej polityki rolnej, jakie przyjąć ramy. Ja ciągle powtarzam, że powinniśmy mieć takie same zasady. Jeśli Francuzi przeznaczają 92% koperty narodowej na płatności bezpośrednie, to podobnie powinno być w Polsce. My połowę przeznaczamy na rozwój obszarów wiejskich, ale dzięki temu, że mamy te pieniądze na rozwój obszarów wiejskich, kilkanaście procent polskich gospodarstw rozwinęło się w ciągu 7 lat w sposób z dynamiką dotychczas w Polsce niespotykaną. To są inwestycje i w maszyny, i w urządzenia, i także w hodowlę. I dzięki temu mamy rolnictwo jako jedyną dziedzinę polskiej gospodarki, która od 7 lat ma dodatni bilans handlowy, zajmuje w całym eksporcie od 11 do 13% i widać wyraźnie, że w tych czasach kryzysowych, a szczególnie właśnie rok 2009 to pokazał, to, że mamy te nadwyżki żywności, nasza gospodarka miała się nieco lepiej od gospodarek pozostałych. I wskaźniki chociażby produkcyjne tego roku pokazują, że za I półrocze mamy wzrost eksportu kilkunastoprocentowy, mimo że rok 2010 był rokiem rekordowym, bo wtedy sprzedaliśmy produkty żywnościowe za kwotę prawie 53 miliardów złotych.

Więc to wszystko wskazuje na to, że to dobre tempo może być podtrzymane, ale tak jak wcześniej powiedziałem, mnie zależy na tym, żeby jednak doprowadzić do sytuacji, w której nie zakłóca się konkurencyjności na jednolitym rynku. I jeśli dzisiaj rolnik polski, niemiecki czy francuski hoduje trzodę chlewną, to siłą rzeczy jeśli rolnik francuski ma o te 100 euro do hektara dopłaty wyższe, to jego pasza jest tańsza, i tutaj nie da się z takim rolnikiem konkurować.

Ale z drugiej strony trzeba wiedzieć, że jeśli patrzymy sumująco na oba filary wspólnej polityki rolnej, to już tak źle nie jest, bo Francja ma rzeczywiście około 350, tak naprawdę 340, natomiast my mamy łącząc oba filary 320 euro, więc tutaj różnica nie jest taka duża. Natomiast zdecydowanie większa różnica jest między nami a Niemcami, Niemcy mają ponad 400 euro, łącząc oba filary. Więc to, co wskazuję, to oczywiście historyczne tytuły do płatności, jakie ukształtowały się w minionych okresach, one dyskryminują rolników, szczególnie rolników nowej części wspólnoty, choć niekoniecznie, bo Węgrzy ze względu na wyższy plon referencyjny mają dopłaty od nas wyższe, ale Portugalczycy i Hiszpanie mają dopłaty niższe.

K.G.: Głosował pan wczoraj nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt?

M.S.: Głosowałem nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt...

K.G.: Za? Wstrzymał się pan?

M.S.: Powiem tak: jest to ustawa, która bardziej ma charakter wychowawczy, bo restrykcje w niej zawarte będą trudne do wyegzekwowania, natomiast rzeczywiście charakter edukacyjny tej ustawy w mojej ocenie będzie samą wartością.

K.G.: Ale był pan za.

M.S.: Ja wstrzymałem się od głosowania, dlatego że w tej ustawie...

K.G.: Czyli był pan w gronie 13 osób.

M.S.: W tej ustawie, panie redaktorze, nie rozwiązano innego trudnego problemu – psów hodowanych w blokowiskach wielkich miast, gdzie widzimy wyraźnie, że często duże psy – bernardyny, wilczury – zamykane są w tych klatkach czy na balkonach i przetrzymywane tam cały dzień i jakoś tu z troską się nad tym nie pochylono. Więc ja uważam, że w przyszłości także ten problem trzeba będzie rozwiązać.

K.G.: Ten temat będziemy poruszać jeszcze dziś w Sygnałach Dnia po godzinie ósmej, ale tak swoją drogą tak z kolegą zastanawialiśmy się w przypadku tego przepisu mówiącego o tym, że ten pies może być na uwięzi przez 12 godzin, a potem już nie, jak to będzie technicznie rozwiązane.

M.S.: A potem już nie. Z pewnością lepszym rozwiązaniem są kojce. Ja u siebie od dawna stosuję utrzymywanie psów w kojcach. Natomiast to, co mnie się podoba z tej ustawy to to, że już myśliwi nie będą mogli bezkarnie zabijać psa, który na chwilę oddali się od podwórka, a przecież jeśli wprowadzamy tą ustawą obowiązek 12-godzinnego wypuszczania psa na wybieg, to może się zdarzyć, że nawet dobre ogrodzenie nie jest w stanie tego psa w gospodarstwie czy na działce utrzymać. W związku z tym ten przepis, który zabrania strzelania do tych wolnych zwierząt czy samodzielnie poruszających się, jest przepisem dobrym.

K.G.: Tak na koniec, panie ministrze,  wyobraźmy sobie – jest pan prezydentem Rzeczpospolitej i przed panem dokument, długopis, ustawa o nasiennictwie, czyli kwestia żywności modyfikowanej genetycznie, podpisuje pan to, co powstało w sejmie, czy nie?

M.S.: Otóż, panie redaktorze,  tam nie ma mowy o żywności genetycznie modyfikowanej. Ta ustawa dotyka zupełnie innych problemów, dotyka rejestracji odmian. I w tej ustawie jasno mamy zapisany przepis, że po pierwsze – w Polsce zakazuje się obrotu materiałem genetycznie modyfikowanym, po drugie – minister rolnictwa, jeśli dostanie informację, że jakakolwiek z odmian, niezależnie od tego, czy genetycznie modyfikowana, może mieć ujemny wpływ na zdrowie, bezpieczeństwo czy środowisko, to oczywiście ma prawo wykreślić i z pewnością z takiego prawa skorzysta.

W sejmie jest druga ustawa, która ma regulować sprawy chociażby badań w obszarze roślin genetycznie modyfikowanych, sejm nie spieszy się nad tą pracą, tę ustawę odsuwa w czasie, natomiast jednocześnie chcę powiedzieć, że w Unii Europejskiej otwiera się sprzyjający klimat do zakazu uprawy roślin genetycznie modyfikowanych, dlatego że Parlament przyjął pewną swobodę w podejmowaniu decyzji dla państw członkowskich. Natomiast to, co mnie osobiście martwi, to ja wszystkich tych, którzy są zdecydowanymi przeciwnikami upraw roślin genetycznie modyfikowanych zachęcam do tego, aby jednakowo silny front stworzyli na rzecz zakazania importu pasz genetycznie modyfikowanych i zakazania importu żywności genetycznie modyfikowanej, bo mam wrażenie, że często ci, którzy najgłośniej walczą z uprawą roślin genetycznie modyfikowanych, najchętniej tę żywność genetycznie modyfikowaną spożywają. Więc ja jestem za tym, żebyśmy z pewnością mieli pełne oznaczenia produktów, które się pojawiają. I dopóki nie mamy pewności, czy coś jest dla zdrowia bezpieczne, czy niebezpieczne, to trzeba tego unikać.

K.G.: Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi, gość Sygnałów Dnia. Dziękujemy, panie ministrze.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)