Polskie Radio

Rozmowa z Janem Burym

Ostatnia aktualizacja: 07.12.2011 12:15

Przemysław Szubartowicz: Moim gościem jest Jan Bury, Polskie Stronnictwo Ludowe.

Jan Bury: Dzień dobry, witam państwa, witam pana.

P.Sz.: Panie pośle, czy panu także zabrakło debaty w Polsce na temat sytuacji w Unii Europejskiej, na temat tego, jakie propozycje zgłasza minister Radosław Sikorski?

J.B.: Ta debata, jak pan wie, ma miejsce, ma miejsce  w różnych miejscach – publicznie, na forum rządu, na forum różnych dyskusyjnych spotkań, klubów, na forum klubów parlamentarnych. Może zabrakło formalnej debaty na forum parlamentu, ale pamiętajmy, że szczyt europejski to nie jest miejsce, gdzie zapadają decyzje już jednoznaczne. To są pewne projekty, które zgłaszają poszczególne państwa, premierzy, głowy państw zgłaszają, i jest akceptacja ich wstępna lub też nie ma...

P.Sz.: No bo wie pan, chodzi...

J.B.: Cokolwiek się nie stanie, dopiero w jakiejś perspektywie kilku miesięcy będą zapadać decyzje wiążące.

P.Sz.: Bo chodzi o to, że polscy politycy opozycyjni – Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska, Sojusz Lewicy Demokratycznej, ale także Pałac Prezydencki, bo na przykład według Romana Kuźniara zabrakło dyskusji przed berlińskim wystąpieniem ministra Sikorskiego. No i teraz wszyscy domagają się tego, żeby jeszcze udało się przeprowadzić taką debatę przed szczytem, ale się już nie uda, bo wiadomo, że będzie 15 grudnia.

J.B.: Minister Sikorski w Berlinie nie był jako oficjalny przedstawiciel rządu, to było jego spotkanie, powiedziałbym, prywatne, na którym wygłosił swoją opinię na temat przyszłości Unii Europejskiej, natomiast jest faktem, że taka debata w parlamencie niejako porządkowałaby całość spektrum patrzenia na politykę zagraniczną, na kwestie unijne i opozycji, i koalicji. Ale przecież dzisiaj przy elektronicznych mediach wszyscy wiemy, jakie jest stanowisko PiS-u, SLD, Solidarnej Polski i nawet pana prezydenta w kwestiach przyszłości Unii Europejskiej, euro, wspólnej polityki monetarnej Unii Europejskiej...

P.Sz.: Nie no, panie pośle, ale to może należałoby sejm zlikwidować, jeżeli tak jest dzisiaj, że wszystko można drogą elektroniczną  załatwić.

J.B.: Ja jestem przekonany, że ta debata będzie, ale naprawdę dzisiaj to są gorące dyskusje i w wielu państwach Unii Europejskiej też nie ma debat parlamentu, bo na razie rozmawiają politycy o tym, jakie rozwiązania są najlepsze dla wspólnej polityki, dla wspólnej przyszłości europejskiej.

P.Sz.: Panie pośle, to jeżeli już przy tym jesteśmy, to czy Polskie Stronnictwo Ludowe godzi się na zmianę traktatów, na zmiany traktatowe w Unii Europejskiej? Bo np. Zbigniew Ziobro mówił dzisiaj o tym, że nie zgodzi się Solidarna Polska na takie zmiany ograniczające suwerenność Polski.

J.B.: Do zmiany traktatu, jak pan wie, daleka droga. Przykłady pokazują z historii, że to czasem trwa i rok, i nawet dłużej. I właśnie wtedy, przed taką zmianą traktatu będzie rzeczowa, konkretna dyskusja w parlamencie, w sejmie, w senacie i także z udziałem głowy państwa, bo są to sprawy wtedy już ważkie. Na dzisiaj najważniejsze, żeby Unia Europejska swoją dyscyplinę wewnętrzną, dyscyplinę finansów zmieniła w sposób istotny. I to, co Polska pokazuje, że 3% deficytu, zadłużenie nie większe jak 60% do PKB, są to mechanizmy, które w Polsce się dobrze spisują i można by – tak jak chcą niektórzy politycy Unii Europejskiej – doprowadzić do tego, żeby w Unii była dyscyplina finansów. To nie może być tak, że kraje zadłużają się przez swój bałagan, nieodpowiedzialność samodzielnie, a teraz chcą przerzucić swoje długi na wszystkie kraje Unii Europejskiej.

P.Sz.: A pan wierzy w propozycję francusko–niemiecką?

J.B.: Znaczy ja uważam...

P.Sz.: W jej skuteczność?

J.B.: Na razie to jest różna dyskusja i te propozycje są dla mnie trochę ciągle takie blade i mało wyraźne. Trochę rzucam to na karb wyborów, które są przed Francuzami i przed Niemcami, i prezydent i pani kanclerz walczą o swoją pozycję we własnych krajach, natomiast w moim przekonaniu musi dojść do porozumienia takiego, że dyscyplina finansowa i sankcje za jej nieprzestrzeganie muszą być dla wszystkich krajów takie same.

P.Sz.: Panie pośle, to zmieńmy temat. Polskie Stronnictwo Ludowe, z tego, co wiemy, nie bardzo ma ochotę na to, aby wiek... czas pracy kobiet został wydłużony do 67 lat. To jest reforma emerytalna. No, Platforma Obywatelska jednak stoi przy swoim stanowisku, wy byście chcieli jednak tego, aby kobiety mogły pracować o 3 lata krócej, przynajmniej takie są informacje.

J.B.: My rozumiemy te oczekiwania premiera i exposè było w tej kwestii bardzo wyraźne. To nie jest tak, że PSL nie chce, Platforma chce. Myślę, że...

P.Sz.: Ale od rozumienia do poparcia jest daleka droga.

J.B.: Myślę, wie pan, że żaden klub i żaden poseł nie chce wydłużać wiek emerytalny, ale my rozumiemy, że są potrzeby dzisiaj budżetowe, rynkowe, przyszłościowe, pokoleniowe, ale mówimy też głośno, że być może trzeba w tej regule znaleźć wyjątki, np. jeden z pomysłów naszych to jest dotyczący kobiet, które wychowują dzieci. To jest czas, to jest praca, to jest duże poświęcenie ze strony kobiety, dlatego dajemy pod rozwagę takie propozycje, które są naszym zdaniem sensowne z punktu widzenia polityki demograficznej państwa.

P.Sz.: Ale zgodzicie się na to, co proponuje Platforma Obywatelska mimo tych zastrzeżeń?

J.B.: Jak będzie projekt ustawy gotowy i jak będzie na etapie dyskusji międzyresortowej i w parlamencie będziemy o tym rozmawiać, pochylając się nad każdą rozsądną propozycją ze strony rządu, ale także ze strony partii politycznych. My uważamy, że nawet dobre pomysły ze strony opozycji także warto rozważać.

P.Sz.: Czyli dyskusja trwa.

J.B.: Dyskusja trwa.

P.Sz.: Jan Bury, Polskie Stronnictwo Ludowe, dziękuję bardzo.

J.B.: Dziękuję.

(J.M.)