Polskie Radio

Rozmowa z Beatą Szydło

Ostatnia aktualizacja: 18.01.2012 07:15

Roman Czejarek: W krakowskim studiu Polskiego Radia przed mikrofonem pani poseł Beata Szydło, wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, witamy panią prezes.

Beata Szydło: Dzień dobry, dzień dobry państwu.

Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, witamy z Warszawy. Pani poseł, czy komisja Jerzego Millera badająca przyczyny katastrofy smoleńskiej po informacjach dotyczących prac biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych powinna zebrać się ponownie?

B.Sz.: Na pewno powinny się rozpocząć ponownie prace komisji. Ja nie wiem, czy w tym samym składzie, bo jeżeli komisja Jerzego Millera potwierdziła – wydaje się zbyt pochopnie – pewne tezy, a w tej chwili po oświadczeniu prokuratury wojskowej wyraźnie już widać, że zostały zakwestionowane nie tylko informacje na temat obecności w kokpicie samolotu śp. generała Andrzeja Błasika, ale również zostały zakwestionowane informacje na temat tego, w jaki sposób piloci w tej ostatniej fazie lotu postępowali, no więc na pewno takie prace powinny się ponownie rozpocząć i przede wszystkim powinna się też odbyć debata w sejmie i premier powinien wypowiedzieć się na temat tych ostatnich informacji i nie tylko ustosunkować się właśnie do tego, o czym mówiła w ostatnich dniach prokuratura wojskowa, ale również chyba powinien premier pokusić się o taką refleksję, dlaczego tak się stało, że komisja Jerzego Millera, no, wydaje mi się bezkrytycznie trochę pewne fakty uznała za rzeczywiste.

K.G.: Jerzy Miller broni się mówiąc, że raport przedstawia wyniki piętnastomiesięcznej pracy komisji i jest prawdziwy.

B.Sz.: Ja słyszałam wypowiedź pana Jerzego Millera. Trudno mówić o tym, że ten raport jest prawdziwy w momencie, kiedy pojawiają się informacje właśnie przedstawicieli prokuratury wojskowej, które pokazują, że pewne fakty ujęte w tym raporcie jako rzeczywiste okazują się w tej chwili podważone. Więc myślę, że minister Miller, cóż powiedzieć, kierował komisją, podpisał się i firmował swoim nazwiskiem pewne fakty i ten dokument, w związku z tym w tej chwili go broni, ale z kolei inni członkowie komisji, właśnie tejże komisji, twierdzą, że powinna ona jeszcze raz rozpocząć swoje prace. Więc zbyt dużo jest tutaj niejasności. Ale wracamy jak gdyby do początku sprawy, to znaczy do tego momentu, w jaki sposób to śledztwo w Polsce było prowadzone, dlaczego zgodziliśmy się na dyktat ze strony rosyjskiej, dlaczego tak wiele było milczenia i próby właśnie pomijania pewnych faktów. Gdyby rząd podjął decyzje... inne decyzje co do prowadzenia, wyjaśnienia sprawy katastrofy smoleńskiej, to pewnie dzisiaj bylibyśmy już w innym miejscu i tych pytań byśmy nie stawiali.

K.G.: Ale czy dziwi panią postawa rosyjskiego MAK-u, rosyjskiej komisji lotniczej, która, wygląda na to, nie zmieni nawet przecinka w swoim raporcie? Nawet po tych ostatnich informacjach.

B.Sz.: Ja nie spodziewam się. Przejrzałam też informacje na temat tego, jakie były reperkusje tych informacji podanych przez prokuraturę wojskową w mediach rosyjskich. Nie dziwi mnie to, że media rosyjskie praktycznie przemilczały sprawę, a MAK wzrusza ramionami czy twierdzi, że to ich nie interesuje czy to nie są fakty, którymi on się ma zająć. Rosjanie powiedzieli wyraźnie: sprawa smoleńska dla nich jest zakończona, od początku śledztwo prowadzone przez stronę rosyjską właśnie w tym kierunku podążało, żeby wskazać, że to strona polska jest winna i przede wszystkim obarczenie winą polskich oficerów, polskich pilotów, generała Błasika i sugestie, że to Polacy byli tymi szalonymi, którzy po prostu sami podążali na śmierć. Więc zdziwiłoby mnie, gdyby MAK stwierdził, że rzeczywiście nie do końca miał rację i w tej chwili będzie weryfikował swoje stanowisko.

K.G.: Z jednej strony wniosek Prawa i Sprawiedliwości o uzupełnienie porządku obrad sejmu o informację prezesa rady ministrów na temat właśnie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, ale z drugiej strony mamy wypowiedź pani marszałek Ewy Kopacz, która mówi o gorących głowach polityków, można tylko wydłużyć czas wyjaśniania katastrofy smoleńskiej, każdy ma prawo składać wnioski, no, tylko co z tego? Krótko mówiąc, wniosek jest prosty: takiej informacji nie będzie.

B.Sz.: Szkoda, dlatego że myślę, że pani marszałek Kopacz zbyt pochopnie ocenia... takie oceny wystawia, bo w momencie, kiedy pojawia się naprawdę dużo wątpliwości i pytań i przecież to nie są wątpliwości stawiane tylko i wyłącznie w tej chwili przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, ale przez przedstawicieli prokuratury wojskowej, również przez przedstawicieli właśnie komisji Jerzego Millera, no to musi znaleźć się miejsce i czas na to, ażeby próbować je wyjaśnić. Jeżeli będziemy milczeć na ten temat, jeżeli będzie się dyskusja odbywała tylko właśnie na takiej zasadzie, że ktoś coś powie, w mediach pojawi się kolejna informacja, ktoś będzie to komentował, no to będziemy cały czas mieli właśnie taką powtarzającą się niewyjaśnioną historię. I parlament jest dobrym miejscem do tego, jest właściwie w tej chwili jedynym uprawnionym miejscem do tego, ażeby premier stanął przed Wysoką Izbą i ustosunkował się do tego, co usłyszeliśmy w ostatnich dniach, tym bardziej że premier do tej pory milczał i nie wypowiadał się. Więc myślę, że pani marszałek Kopacz nie powinna w taki sposób do kwestii tej podchodzić, tym bardziej że wydaje mi się, że parlament właśnie jest miejscem na taką debatę, a trochę polski parlament zaczyna przypominać miejsce, w którym mają się odbywać jakieś dziwne happeningi i nad tym wszyscy przechodzą do porządku dziennego. Więc...

K.G.: Co ma pani na myśli, pani poseł?

B.Sz.: No, mam na myśli...

K.G.: Zapowiedź Janusza Palikota?

B.Sz.: Tak, tak, oczywiście. Więc ja się akurat nie zgadzam, uważam...

K.G.: Wypalenia jointa na terenie sejmu?

B.Sz.: Uważam, że to jest po prostu kpina z polskiego parlamentu i jeżeli stawia się z jednej strony... pani marszałek Kopacz boleje nad tym, że tego typu happeningi mają się odbywać, to myślę, że warto, żeby się zastanowiła, czy nie powinna jednak się odbywać poważna debata na temat, który w tej chwili wszystkich nurtuje. I to nie jest tak, że problem wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest tematem, który ma odejść w zapomnienie, bo naprawdę pojawia się coraz więcej pytań i Polacy też chcieliby wiedzieć, co się stało.

K.G.: Dziś zapowiedziana jest konferencja prasowa premiera Donalda Tuska, który prawdopodobnie odniesie się do tych informacji, o których mówimy. Ale tak swoją drogą czy pani poseł wyobraża sobie dyskusję w sejmie po ewentualnym wystąpieniu premiera, po ewentualnej informacji prezesa rady ministrów? Ta dyskusja mniej więcej wiemy, jak by wyglądała.

B.Sz.: Istotą sprawy jest tutaj informacja premiera. Chodzi o to, ażeby premier Wysokiej Izbie, posłom zechciał powiedzieć... wypowiedzieć swoje stanowisko, ustosunkować się do tych ostatnich informacji. I myślę, że to jest istotą. A sądzę, że jeżeli ta informacja byłaby rzetelna i rzeczywiście taka rzeczowa, to naprawdę i dyskusja byłaby dobrą dyskusją.

K.G.: I rzetelną i rzeczową?

B.Sz.: Mam nadzieję, że tak, myślę, że tak.

K.G.: Pani poseł, jeszcze jedna kwestia, znaczy może nie do wszystkich ta informacja dotarła. Oto dwóch polityków Prawa i Sprawiedliwości – Zbigniew Kuźmiuk i Bogdan Pęk – na konferencji prasowej zadali pytanie: gdzie jest 300 miliardów złotych z budżetu unijnego dla Polski z perspektywy budżetowej na lata 2014–2020? O tym mówiła Platforma Obywatelska podczas kampanii wyborczej. Obaj panowie stawiają to pytanie w styczniu, a negocjacje budżetowe toczą się do końca roku 2012, praktycznie do końca. Po co pytać w styczniu o coś, co zdecyduje się w grudniu?

B.Sz.: Zapowiedź uzyskania 300 miliardów, którą Platforma w kampanii bardzo mocno forsowała, już wówczas była mało prawdopodobną. I o tym mówili nie tylko politycy Prawa i Sprawiedliwości, ale również osoby, które doskonale orientują się w sytuacji tworzenia budżetu Unii Europejskiej. Więc to była rzeczywiście taka zapowiedź kampanijna. W tej chwili Platforma milczy, jeżeli chodzi o budżet unijny. To będą trudne negocjacje, nie należy spodziewać się tutaj łatwych decyzji, a również w kontekście tej umowy, która ma dotyczyć właśnie paktu fiskalnego i tego, że Polska bardzo moim zdaniem pochopnie, rząd polski, na potrzeby również prezydencji wyraziła swój akces do tego. No, pojawia się coraz więcej pytań w związku z perspektywą finansową, w związku z budżetem. I myślę, że tego typu pytania właśnie powinny być stawiane i będziemy je stawiać nie tylko w styczniu, ale proszę mi wierzyć, że przez cały rok.

K.G.: Ale rozwiązanie w grudniu w tej sprawie.

B.Sz.: No, jeżeli w ogóle w grudniu... jeżeli dojdzie do zgody, bo przecież budżet unijny musi być zaakceptowany przez wszystkie państwa. Zobaczymy, co będzie się działo, ale na pewno to będzie rok, który w Unii Europejskiej, w strukturach Unii Europejskiej będzie rokiem bardzo intensywnych dyskusji i mogą się różne rzeczywiście ciekawe rzeczy jeszcze dziać. Będą też pewnie padały różne pomysły dotyczące problemów finansowych i wyjścia z problemu kryzysu, dlatego że jak do tej pory wszystkie te pomysły, które były stawiane w Unii Europejskiej na temat ratowania strefy euro, nie okazywały się skutecznymi. Więc sporo jeszcze dyskusji na temat budżetu i finansów Unii Europejskiej nas czeka.

K.G.: Pani poseł, dziękujemy za tę rozmowę na odległość Kraków – Warszawa.

B.Sz.: Dziękuję serdecznie. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

K.G.: Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości pani poseł Beata Szydło była goście Sygnałów dnia.

(J.M.)